„Oficjalnie [Rosjanie] zapowiedzieli 300 tys. [zmobilizowanych żołnierzy], ale kiedy widzimy wojska na granicach, według naszych szacunków jest ich dużo więcej”. - zaznaczył Ołeksij Reznikow,
Minister obrony Ukrainy.

„Musimy być gotowi. Nie możemy stracić inicjatywy. Sądzimy, że skoro oni [okupanci] żyją symbolami, spróbują coś zrobić około 24 lutego (…) Nie lekceważymy naszego wroga”

– dodał Reznikow.

Jak informowaliśmy wcześniej, ukraiński wywiadu sugerował, że państwo-agresor zamierza zmobilizować 500 tys. osób, aby przygotować się do nowej ofensywy, podało Guardian.

W połowie grudnia ubiegłego roku Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Wałerij Załużny na łamach The Economist ostrzegł, że Rosja (dysponująca rezerwą 1,2 – 1,5 mln osób) ze 100-procentową pewnością, podobnie jak podczas II wojny światowej, gdzieś za Uralem przygotowuje około 200 tys. nowych żołnierzy. Zdaniem ukraińskiego dowódcy te hordy ponownie mogą pójść na Kijów. Taki scenariusz jest całkiem możliwy.

Załużny twierdzi, że wszystkie te głupie próby nie przyniosą Rosjanom pożądanego rezultatu.

„To będzie marne, a potencjał bojowy będzie bardzo, bardzo niski, nawet jeśli zwerbuje do armii kolejny milion ludzi do rzucania trupami, tak jak zrobił to Żukow (sowiecki dowódca wojskowy podczas II wojny światowej), to i tak nie przyniesie pożądanego rezultatu” - stwierdził Wałerij Załużny, Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy.

– podkreślił generał Załużny w wywiadzie udzielonym The Economist i dodał:

„Wiem, że mogę pokonać tego wroga. Ale potrzebuję zasobów. Konkretnie potrzebuję 300 czołgów, 600-700 bojowych wozów piechoty i 500 haubic. Myślę, że wówczas całkowicie realne byłoby osiągnięcie (na polu walki) granic z 23 lutego (sprzed rosyjskiej inwazji w 2022 roku – red,). Nie mogę tego jednak osiągnąć dwiema brygadami”.

Wcześniej prezydent Zełenski w wywiadzie dla francuskich kanałów telewizyjnych TF1 i LCI powiedział, że w najbliższych miesiącach Rosja będzie chciała przeprowadzić nowy, zakrojony na szeroką skalę atak na Ukrainę.

Ukraina przygotowuje się do ewentualnej ofensywy wojsk rosyjskich zimą 2022-2023. Rosyjska armia planuje masowe ataki piechoty, podobne do tych, które były stosowane przez Związek Sowiecki podczas II wojny światowej. Kreml może podjąć taki krok z powodu chęci odwrócenia losów nieudanej dla Rosjan wojny, powiedział Mychajło Podolak, doradca szefa Biura Prezydenta Ukrainy, w wywiadzie dla The New York Times. Według niego Rosja już zwerbowała i szkoli żołnierzy, którzy ewentualnie będą brać udział w zmasowanych atakach piechoty. Podolak nazwał to jednym z kilku możliwych zagrożeń, przed którymi Ukraina może stanąć w miesiącach zimowych.

Z kolei, doradca prezydenta szefa Biura Prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowycz w rozmowie z rosyjską dziennikarką niezależną Juliją Łatyniną oświadczył, że armia Putina poniesie milionowe straty. Już odczuwa głód pocisków i aby podjąć próbę ofensywy, użyje do ataku niezliczonych mas lekkiej piechoty, którą Siły Zbrojne Ukrainy będą niszczyć w ogromnych ilościach.

Ich straty będą się mnożyć, ponieważ ich lotnictwo praktycznie nie jest używane, artyleria nie jest używana, nie ma też w odpowiedniej ilości czołgów. Wszystko spadnie na barki piechoty, jak było podczas II wojny światowej.

„Przewiduję milionowe straty armii rosyjskiej”

– podkreślił Arestowycz.

„Nie mam wątpliwości, że Rosjanie ponownie pójdą na Charków z dużymi siłami nieprzygotowanej armii zmobilizowanych żołnierzy. Ale, jak powiedział generał Załużny, będziemy musieli ich wszystkich zabić”

– napisał w swoim kanale Telegram szef charkowskiego garnizonu gen. Serhij Melnyk.

Przypomnijmy, naczelny dowódca sił zbrojnych Ukrainy dał jasno do zrozumienia, że ​​ilość rosyjskiego mięsa armatniego nie wpłynie na przebieg wojny. Reagując na ogłoszenie mobilizacji w Rosji, generał Załużny oświadczył: „Zniszczymy każdego, kto przybędzie na naszą ziemię z bronią w ręku – czy to dobrowolnie, czy poprzez mobilizację”.

Jagiellonia.org