Rubcow w swoich publikacjach atakował działania polskiego rządu, krytykując m.in. politykę PiS, a także szerząc fałszywe narracje na temat "imperialistycznych" dążeń Polski. Według niego, Polska miała rzekomo dążyć do odzyskania dawnych ziem Rzeczypospolitej, obejmujących dzisiejszą Białoruś, kraje bałtyckie oraz część Ukrainy. W swoich wypowiedziach porównywał aspiracje Polski do imperialistycznych ambicji Rosji, sugerując, że oba kraje mają podobne cele ekspansyjne.

Rubcow nie ograniczał się tylko do kwestii geopolitycznych. W swoich tekstach ostro krytykował również politykę rządu w kwestii LGBT+, zarzucając Polsce brak wdzięczności wobec Unii Europejskiej oraz zbyt bliskie relacje z Waszyngtonem. Twierdził, że Polska, pomimo ogromnych środków otrzymywanych z UE, wybiera sojusz z USA kosztem relacji z Europą.

Co więcej, propagandowe treści Rubcowa nie odbiegały od narracji, jaką można spotkać w niektórych zagranicznych mediach. Jak zauważa Cezary Gmyz, dziennikarz Telewizji Republika, tego typu przekazy są często powielane przez zagranicznych korespondentów, zwłaszcza z Niemiec, co pokazuje, jak skutecznie Kreml potrafi wpływać na międzynarodową opinię publiczną.

Rubcow nie działał w próżni – jego aktywność była częścią szerszej strategii Rosji, mającej na celu osłabienie Polski na arenie międzynarodowej i podsycanie wewnętrznych konfliktów. Jego przypadek to ważne ostrzeżenie, jak niebezpieczne mogą być działania propagandowe inspirowane przez obce mocarstwa.