W rozmowie z portalem Niezależna.pl poseł Kowalczyk ocenił, że mało prawdopodobnym jest, iż jego ugrupowanie ostatecznie rzeczywiście zostanie pozbawione subwencji i dotacji.

- „Przecież to nie ma nic wspólnego z wyborami. Nasze sprawozdanie roczne było sprawdzane przez rewidenta, nie ma się do czego przyczepić. Nie spodziewam się takiego absurdu”

- powiedział.

Co jednak, jeżeli Sąd Najwyższy odrzuci skargę na uchwałę PKW?

- „Wówczas zwrócimy się do ludzi o darowiznę na kampanię. Przecież ludzie widzą, co się dzieje. Jeśli zostaniemy pozbawieni pieniędzy na kampanię i dzięki temu wygra przedstawiciel KO, to już nie będzie żadnych hamulców. Już widzimy, co się dzieje, a byłoby zdecydowanie gorzej”

- zauważył polityk.

Wskazał, że na kampanię prezydencką PiS potrzebuje 20 milionów złotych oceniając, że uda się zebrać taką kwotę. Zwrócił też uwagę, że wymuszona odebraniem subwencji zbiórka będzie mobilizacją elektoratu.

- „Co nas nie zabije, to wzmocni”

- stwierdził.