– „Musimy przejść od sloganów do konkretnych decyzji. Deregulacja jest warunkiem sine qua non sukcesu inwestycyjnego Polski” – powiedział Tusk.
Premier zasugerował, że Brzoska, jako przedstawiciel biznesu, powinien osobiście wziąć udział w wypracowywaniu zmian. – „Czytałem wywiady, że deregulacja nie jest w zasadzie czymś trudnym, tylko trzeba chcieć i że pan akurat wie, co trzeba zrobić. No to niech pan się za to weźmie” – zwrócił się bezpośrednio do przedsiębiorcy.
Szef InPostu nie pozostawił tej propozycji bez odpowiedzi. W mediach społecznościowych ogłosił, że podejmuje się tego wyzwania:
– „Na konferencji rzucono mi rękawicę – podejmuję wyzwanie. Premier postawił sprawę jasno: ‘Chcecie deregulacji? To ją zaproponujcie w konkretach.’ I tak właśnie zrobimy” – napisał Brzoska.
Dodał również, że „kajdany regulacji – zarówno europejskich, jak i krajowych – ograniczają konkurencyjność polskiej gospodarki” oraz że „nie możemy się rozwijać, inni nas wyprzedzają. Czas działać.”
Brzoska zapowiedział, że zamierza zjednoczyć środowiska przedsiębiorców i przygotować kompleksowe propozycje zmian:
– „Tak przygotowane propozycje deregulacji zbierzemy w otwartym dokumencie i przedstawimy politykom. To oni zdecydują, czy wybierają realne wsparcie dla biznesu, czy pozostają przy pustych deklaracjach” – wyjaśnił.
Na zakończenie dodał: – „Dość obietnic pod hasłem ‘deregulacja’. Przyszedł czas na ‘sprawdzam’.”
Decyzja Brzoski wywołała lawinę komentarzy zarówno wśród polityków, jak i internautów. Były premier Leszek Miller porównał sytuację do okresu PRL:
– „Tusk robi to samo, co Rakowski w latach 80., kiedy powierzył Mieczysławowi Wilczkowi zadanie reform gospodarczych. Historia lubi się powtarzać” – stwierdził.
Z kolei poseł Janusz Kowalski skrytykował zaangażowanie Brzoski:
– „Ma pan świetne wyczucie w biznesie. Ale w polityce – totalnie nie. Lewarowanie upadającego i niszczącego państwo Tuska to wyjątkowo zła ‘inwestycja’” – napisał.
W sieci pojawiły się także bardziej kąśliwe komentarze:
– „Oficjalnie ogłaszamy rok 2025 rokiem oligarchii” – napisał jeden z internautów.
– „Pana pomysły zostaną zmielone, jak nasza inicjatywa CPK. Powiem krótko: szkoda prądu” – dodał inny użytkownik.
- "Żeby z Pana firmą nie było jak z moją. Zmienili zarząd Orlenu i w ramach wspierania przedsiębiorczości wyrzucili z półki produkty moich browarów" - napisał z kolei poseł Marek Jakubiak.
Nie zabrakło także głosów sugerujących, że propozycja Tuska to jedynie „gra na czas”, mająca na celu złagodzenie nastrojów wśród przedsiębiorców, zwłaszcza w trakcie kampanii wyborczej.
Żeby z Pana firmą nie było jak z moją. Zmienili zarząd Orlenu i w ramach wspierania przedsiębiorczości wyrzucili z półki produkty moich browarów.
— Marek Jakubiak 🇵🇱 (@jakubiak_marek) February 10, 2025
Ma Pan świetnie wyczucie w biznesie. Ale w polityce - totalnie nie. Lewarowanie upadającego i niszczącego państwo Tuska to wyjątkowa zła "inwestycja". Ale każdy jest kowalem swojego losu. Pozdrawiam
— Janusz Kowalski 🇵🇱 (@JKowalski_posel) February 10, 2025
Straszono nas Trumpem i Muskiem, a dokładnie to samo zaczynamy mieć nad Wisłą. Kraj dla milionerów, a nie milionów.
— Patryk Spaliński (@spalinskipatryk) February 10, 2025
Panie Rafale, czy zatrudniłby Pan PDT w swojej firmie? Pytanie całkiem serio. Bo to tak wygląda jakby nie wywiązywał się ze swoich obowiązków.
— Dominik Gawron (@DGawr) February 10, 2025
Donald Tusk wcale nie przejęzyczył się, mówiąc do Pana. Bo to z jego strony jest właśnie GRA NA CZAS.
— Zuch (@zuchpl) February 10, 2025