Jak się okazuje, była to chmura gazów powstała w wyniku kontrolowanego zrzutu resztek paliwa z drugiego stopnia rakiety Falcon 9, należącej do firmy SpaceX.

Rakieta Falcon 9 wystartowała 24 marca o godzinie 18:48 czasu polskiego z bazy Cape Canaveral na Florydzie. Jej zadaniem było wyniesienie na orbitę tajnego wojskowego satelity USA-498. Pierwszy stopień rakiety po wykonaniu swojej misji powrócił na Ziemię, lądując na Landing Zone 1 na Florydzie.

Podczas drugiego przelotu nad Polską, przed planowaną deorbitacją drugiego stopnia Falcona 9, dokonano kontrolowanego zrzutu resztek paliwa. Ekspert astronomii Karol Wójcicki wyjaśnił, że w przestrzeni kosmicznej, gdzie nie ma powietrza, wyrzucone gazy nie rozpraszają się chaotycznie, lecz układają w symetryczne wzory – w tym przypadku spiralę.

Jeśli rakieta obraca się wokół własnej osi, co jest częstą praktyką stabilizacyjną, to uwalniane paliwo może przybrać formę świetlistego wiru, przypominającego galaktykę. Dodatkowo, światło słoneczne odbijające się od chmury gazów podkreśliło efektowność zjawiska, tworząc na niebie spektakularny obraz.

Ekspert zaznaczył, że była to kontrolowana deorbitacja, przeprowadzona nad Oceanem Indyjskim, zgodnie z procedurami bezpieczeństwa. Przypomniał jednak o sytuacji z lutego, kiedy to fragmenty drugiego stopnia Falcona 9 niespodziewanie spadły nad Polską. Wtedy również widziano tajemnicze zjawiska na niebie, lecz zamiast kontrolowanej deorbitacji, części rakiety spadły na teren Wielkopolski, budząc duże zaniepokojenie.