W nagraniu Stern wyznała, że była wychowywana jako katoliczka, ale odrzuciwszy wiarę zaangażowała się w działalność lewicową. Jak stwierdziła: Akcja w Notre Dame „była sposobem zniszczenia części Francji, co oznacza część mnie samej. Mając 22 lata sobie tego nie uświadamiałam”. Po latach Stern zdała sobie sprawę z tego, że w szczególności ideologia transpłciowa „nie tworzy, ale niszczy”, oznacza „popęd śmierci” i powiązana jest z „nienawiścią do siebie samego”. Zaczęła też działać na rzecz ochrony dzieci przed zgubnymi skutkami agendy LGBT.
Mówiąc o kluczowym znaczeniu religii katolickiej dla przetrwania kultury francuskiej, Stern zauważyła: „Obrzędy zbliżają nas. Koją, czasami naprawiają i regulują nasze emocje; zakotwiczają nas w teraźniejszości przypominając nam o tym, co wcześniej minęło”. Podkreśliła ogromne znaczenie katedry Notre Dame jako centralnego punktu dla francuskiej kultury i dziedzictwa. Wyznała też, że nigdy tak naprawdę nie przestała kochać katolickiego dziedzictwa swojego kraju, a pożar katedry z 2019 r. wstrząsnął nią.
Stern podkreśliła piękno architektoniczne katedry, majestat katolickiej architektury, „zachwyt przy wejściu do kościoła. Piękno. I wiarę ludzi wierzących”. I dodała: „Przykro mi, że to podeptałam”. Choć przyznała się do braku wiary w Boga, to jednak powiedziała: „Ostatecznie w pewnych punktach dochodzę do tych samych wniosków, co katolicy”. Mimo swego ateizmu Stern jest przekonana, że Francja musi pozostać katolicka. Co ciekawe, sprzeciw wobec transpłciowości wzmocnił jej patriotyzm i sprawił, że stała się konserwatywna pod wzglądem społecznym.
„Modne jest w dzisiejszych czasach uwłaczać katolikom i uznawać ich za idiotów starej Francji, niewystarczająco nowoczesnych, by zasługiwać na status istot ludzkich – powiedziała była feministka. – W przeszłości wykorzystywałam ten klimat, by działać niemoralnie, jednocześnie pomagając w jego umacnianiu. Szczerze przepraszam za to”.