„Nie jedz pustych kalorii!”, „To tylko puste kalorie, zjedz coś pożywnego!”, „Wszystko przez te puste kalorie!” – „puste kalorie” używane są w naszym codziennym słownictwie bardzo często. Ale czym tak naprawdę są puste kalorie?
Ze zdefiniowaniem pustych kalorii może być problem. Z punktu widzenia dietetyki pustymi kaloriami są te produkty, które dostarczają jedynie energii, niczego więcej (żadnych witamin czy mikroelementów). Z punktu widzenia biochemii pojęcie pustych kalorii w zasadzie nie istnieje: ponieważ kaloria to jednostka energii to jeśli będzie „pusta” to nie będzie nośnikiem energii a więc nie będzie kalorią.
Skupię się więc na pojęciu potocznym, które zostało wykreowane przez media, reklamy i dietetykę: puste kalorie to produkty, które dostarczają organizmowi jedynie energii, bez witamin, mikroelementów czy aminokwasów (białek). Więc jakie są rodzaje pustych kalorii?
Rodzaje pustych kalorii
Dietetyka rozróżnia w zasadzie trzy. Alkohol, cukry proste i proste, rafinowane węglowodany oraz tłuszcze w czystej postaci. Reklamy i media znają ich znacznie więcej. Ale po kolei:
Czy alkohol to puste kalorie?
Alkohol do klasyczne „puste kalorie”, pod każdym względem. Z energetycznego punktu widzenia jest świetnym paliwem i… niczym więcej. Dzięki związaniu dużej ilości atomów wodoru (C2H5OH) dostarcza aż 7kcal energii – to prawie dwa razy więcej niż węglowodany czy białka (po 4kcal) i nieco mniej niż tłuszcze (9kcal). Alkohol etylowy w czystej postaci (spirytus wysoko procentowy 99,8%) albo w postaci rozcieńczonej (40% wódka jako roztwór spirytusu z wodą) nie dostarcza żadnych witamin ani mikroelementów.
Z uwagi na szybki metabolizm alkoholu (w sensie pozyskania z niego energii, nie zaś wydalenia jego produków, bo to trwa dość długo) był on łatwym do uzyskania i jednocześnie dobrym źródłem energii. Z tego powodu od wieków był wygodnym sposobem na „zasilenie” organizmu w trudnych czasach – na wielu frontach żołnierze otrzymywali codzienną dawkę alkoholu nie tylko po to, aby uśmierzyć ból czy zapomnieć o wojennych absurdach i dodać sobie odwagi, ale głównie po to, aby mieć dostawę szybko dostępnej energii.
Z biochemicznego punktu widzenia alkohol jest specyficzną „pustą kalorią”, ponieważ do jego spalenia potrzeba wiele cennych związków, które z tym alkoholem nie są dostarczane. Innymi słowy, do metabolizmu alkoholu nasze ciało musi „pobrać” trochę z własnych zasobów. W efekcie bilans wychodzi „na minus”.
Pomijając kwestię uzależnienia, nadmierne używanie alkoholu jako źródła energii może doprowadzić do wyniszczenia organizmu. Z tego powodu alkohol bardzo często nazywany jest składnikiem antyodżywczym – jego wpływ na nasze ciało jest generalnie rabunkowy, jeśli spożywamy go często i narmiernie.
Alkohol w innej postaci (np. likieru advocaat, wina czy piwa) nie jest już 100% pustą kalorią, ponieważ poza alkoholem znajdują się tutaj inne substancje takie jak tłuszcze, białko i witaminy czy mikroelementy albo substancje aktywne. Ba, często przyswajanie tych substancji w towarzystwie alkoholu jest znacznie szybsze i łatwiejsze – stąd używanie alkoholu etylowego w syropach albo maściach.
Alkohol etylowy w ludzkim organiźmie nie buduje żadnych tkanek ani nie jest składnikiem płynów ustrojowych (choć występuje naturalnie w naszym ciele jako efekt metabolizmu drożdży zasiedlających nasze jelita). Jednak niektóre badania wykazują, że spożywanie alkoholu w nadmiernych ilościach może powodować wzrost masy ciała, inne spadek. Nie ma jednoznaczności w wynikach takich analiz (źródła tutaj, tutaj, tutaj i tutaj).
Warto zwrócić uwagę na fakt, że niektóre z tych badań były prowadzone na bardzo dużych próbach (nawet 140 000 osób), a mimo to nauka nie ma pewności w jaki sposób i dlaczego alkohol powoduje tycie lub chudnięcie. Z wszystkich badań jednak można wywnioskować, że energia (7 kcal) alkoholu nie jest właściwie spożytkowana w komórkach (albo nie w całości). Niewątpliwie natomiast alkohol zwiększa metabolizm, co sprawia że większość tej energii jest spalana, a nie magazynowana jako tłuszcz. Stwierdzono także, że konsumpcja alkoholu sprzyja wzrostowi apetytu.
Podsumowując, niektórzy spożywając alkohol będą tyć, inni będą chudnąć, każdy będzie czuć głód, a jego metabolizm będzie przyśpieszony. I każdy – po jego przedawkowaniu – będzie cierpiał na rozmatie choroby związane z metabolizmem alkoholu (zapalenie trzustki, wątroby, nerek, nadciśnienie, wrzody żołądkowe itp).
Osoby zainteresowane szerzej zagadnieniem metabolizmu alkoholu odsyłam do tego tekstu (po polsku), który jest bardzo przystępnie i ciekawie napisany. Jestem pewien, że o alkoholu i jego roli w historii i życiu codziennym jeszcze napiszę. Ciekawostką może być dla wielu to, że alkohol w krajach Europy i obu Ameryk jest źródłem aż 5% wszystkich kalorii pochodzących z pożywienia.
Czy cukier to puste kalorie?
Cukier, miód, mleczna laktoza, fruktoza, oczyszczona biała mąka lub biały ryż to klasyczny przykład węglowodanowych pustych kalorii. Poza dużą dawką energii, której dostarczają nie ma w nich zasadniczo niczego więcej – ani witamin, ani mikroelementów, ani białek. Nawet, jeśli w niektórych przypadkach jest tam pewna ilość białek lub witamin, to często inne substancje towarzyszące sprawiają, że ich przyswojenie jest utrudnione albo niemożliwe (np. w przypadku mąki, która zawiera inhibitory amylazy ślinowej i trzustkowej przez co utrudniony jest rozkład skrobii zawartej w mące).
Tak jak napisałem w tekście o tyciu i odchudzaniu, każdy węglowodan prędzej czy później zostanie zamieniony w naszym organiźmie na glukozę, a ta, dzięki insulinie, będzie dostarczać energii komórkom. Problem jednak z tym, że tak jak w przypadku alkoholu – „rozebranie” węglowodanów i synteza ich do glukozy wymaga dostaw wielu witamin, antyoksydantów i mikroelementów przez co niejako rabuje zasoby zgromadzone w naszym ciele. Stąd osoby odżywiające się pokarmami bogatowęglowodanowymi są niejako zmuszane przez swój organizm do poszukiwania źródeł antyoksydantów.
Ponadto cukier (w każdej prostej postaci, czy to glukoza, fruktoza, maltoza czy sacharoza albo laktoza) w dużym stężeniu jest tokstyczny. Zawsze. Doskonale wiedzą o tym zarówno cukrzycy, jak i producenci win (którzy wystrzegają się za dużego stężenia cukru w młodym winie, ponieważ zabija on drożdże), producenci żywności (owoce kandyzowane nigdy się nie psują ponieważ są „nasączone” cukrem) oraz domowe gospodynie, produkujące ucierane na zimno soki (maliny+cukier) albo marmolady i dżemy (których po odpowiednim osłodzeniu nie potrzeba pasteryzować) – ta właściwość cukru sprawia, że jest on świetnym konserwantem żywności.
CZYTAJ DALEJ NA: ziolaiprzyprawy.info