Jedną z najbardziej czczonych osób wśród rosyjskich prawosławnych jest dziś Jewgienij Rodionow, otaczany przez wielu kultem jako męczennik. Choć nie jest oficjalnie ogłoszony świętym, w setkach cerkwi w całej Rosji znajdują się ikony z jego wizerunkiem. W świątyniach rozdawane są obrazki i fotografie Rodionowa z tekstami modlitw odwołujących się do jego wstawiennictwa. Na jego cześć układane są liczne pieśni religijne. 23 maja – dzień urodzin a zarazem śmierci Rodionowa – obchodzony jest w wielu rosyjskich parafiach jako dzień jego pamięci. Żadna prawosławna demonstracja w Rosji nie może się obejść dziś bez portretów Rodionowa. Jego grób w Satino-Russkim pod Podolskiem stał się miejscem nieustannych pielgrzymek wiernych z całego kraju.
Jewgienij Rodionow urodził się 23 maja 1977 roku. Po skończeniu dziesięcioletniej szkoły zaczął pracę w fabryce mebli. W 1995 roku, gdy skończył 18 lat, powołany został do armii, wcielony do wojsk pogranicznych i 13 stycznia 1996 roku wysłany na Kaukaz Północny. Miesiąc później, 13 lutego, razem z kilkoma innymi młodymi poborowymi Rodionow został wysłany do punktu kontrolnego na granicy między Czeczenią a Inguszetią. Punkt ten znajdował się 200 metrów od rosyjskiego posterunku wojska. Był to czas, gdy w Czeczenii trwała wojna partyzancka między armią rosyjską a walczącymi o wolność swego kraju oddziałami czeczeńskimi. Szeregowy Rodionow zatrzymał wówczas do kontroli furgonetkę pogotowia ratunkowego. Okazało się, że w środku jechali czeczeńscy partyzanci, którzy przewozili broń z Nazrania. Bojownicy wzięli do niewoli wszystkich pograniczników i odjechali razem z nimi. Stacjonujący 200 metrów dalej oficerowie rosyjscy słyszeli krzyki Rodionowa i jego kompanów, ale nie przyszli im z pomocą. Co więcej, złożyli do centrali fałszywy meldunek, że pogranicznicy sami zdezerterowali. Trzy dni później, 16 lutego, matka Rodionowa otrzymała z dowództwa rosyjskiego telegram, że jej syn samowolnie opuścił posterunek.
W tym czasie pogranicznicy znajdowali się w czeczeńskiej niewoli. Traktowano ich jak żołnierzy armii okupacyjnej, która dokonuje ludobójstwa na ludności czeczeńskiej. Ze szczególnym okrucieństwem odnoszono się do Rodionowa, który jako jedyny z wziętych do niewoli nosił na szyi krzyżyk. Jeńców więziono trzy miesiące, znęcając się nad nimi. W końcu dostali wybór: przejście na islam lub śmierć. Jak zeznał później dowódca czeczeńskiego oddziału Rusłan Chajchorojew: „On miał wybór, żeby zostać wśród żywych, ale nie chciał zdjąć krzyża. Uciekać próbował...” Gdy pogranicznicy odmówili przejścia na islam, zostali zabici. Andrieja Trusowa, Igora Jakowlewa i Aleksandra Żeleznowa rozstrzelano, a Jewgienijowi Rodionowowi obcięto głowę.
Dziś Rodionow czczony jest jako męczennik nie tylko w Rosji, ale także w innych krajach prawosławnych, zwłaszcza w Serbii, gdzie nazywany jest „świętym Jewgienijem Ruskim”. Modlili się do niego, prosząc o pomoc, serbscy żołnierze podczas bombardowań NATO w 1999 roku.
W 2003 roku wiele środowisk prawosławnych zwróciło się do Synodalnej Komisji Kanonizacji Świętych Patriarchatu Moskiewskiego z wnioskiem o wyniesienie na ołtarze zabitego żołnierza. Rok później komisja odpowiedziała negatywnie, gdyż nie znalazła żadnych wiarygodnych dowodów, że Rodionow prowadził świadome życie chrześcijańskie, i że jego śmierć ponosiła charakter męczeństwa za wiarę.
Odpowiedź ta nie zadowoliła wielu prawosławnych duchownych, m.in. protojereja Dmitrija Smirnowa czy ks. Konstantina Tatarincewa, którzy odpowiadają w Patriarchacie Moskiewskim za kontakty z siłami zbrojnymi. Uważają oni, że kanonizacja Rodionowa to kwestia czasu. Tym bardziej, że nacisk zwykłych wiernych na cerkiewne władze trwa. Diecezja astrachańsko-jenotajewska już zaliczyła zabitego szeregowca w poczet męczenników, zezwalając na jego lokalny kult. Powstały nawet w Rosji dwie cerkwie pod wezwaniem św. Jewgienija Męczennika.
Stanowisko Synodalnej Komisji Kanonizacji Świętych Patriarchatu Moskiewskiego pozostało jednak niezmienne. Jeden z członków owej komisji protojerej Gieorgij Mitrofanow oświadczył niedawno: „Jeśli chodzi o Jewgienija Rodionowa, mogę powiedzieć, że nasza komisja nie znalazła podstaw dla jego kanonizacji. Czcić można kogo się chce, ale kanonizacji dokonuje Cerkiew przy spełnieniu określonych warunków. W tym przypadku nie ma podstaw, by uważać, że Jewgienij Rodionow poniósł śmierć męczeńską.”
Taras Suchorebryk
Podobał Ci się artykuł? Wesprzyj Frondę »