Fronda.pl: To jak to jest z tymi wozami TVN-u? Chcesz je spalić?
Ptaku: Absolutnie nie. Ludzie, którzy nie znają takiego słowa jak „metafora” pewnie źle to zrozumieli, ale na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi, bo cokolwiek bym nie powiedział, to i tak znajdzie się ktoś, kto przekręci moją wypowiedź.
Czy to Twój debiut w kategorii „narodowy hip hop”?
Mam taki tekst sprzed kilku lat, który opowiada o sytuacji, jaka miała miejsce kilka lat temu na osiedlu studenckim. Policja pomyliła gumowe naboje z ostrymi. Miałem taki kawałek w którym było napisane „W telewizji powiedzieli, że tragicznie zmarła, a bestialsko zamordowana przez aparat władzy/ W ciągu jednego tygodnia zabili trzy osoby, a jeszcze k***y śmią się tłumaczyć”. To był utwór typowo antypolicyjny. Dalej w tekście: „Sprawiedliwość tą wymierzą nie sądy, a kibice/ Nienawiść do policji wypłynie na ulice”. Jak widać, zawsze stałem po tej stronie barykady.
Czyli na początku było to typowo chuligańskie przesłanie bez refleksji patriotycznej czy narodowej?
W czasach mojej świetności, gdy moje kawałki leciały na Vivie w latach 2002-2005, ruchu narodowego – tak naprawdę – w Polsce nie było. Natomiast ja narodowcem byłem od zawsze z przekonania.
Czytałeś Dmowskiego i przesłanie przelewałeś na papier?
Absolutnie nie. Wtedy skupiałem się na tym, co mnie otaczało. Może dlatego, że – tak jak powiedziałem - ruchu narodowegoo w Polsce nie było.
Ruchu narodowego w takiej formie nie było, a Twoje początki jako hip-hopowca?
Pierwsze nagranie było w 1997 r. Robiliśmy to w taki sposób, w jaki robiło się wtedy hip-hop, czyli każdy próbował na zasadzie „jakoś tam”. Tak jak robiło to Wzgórze YaPa3 kopiując jakieś amerykańskie wzorce. My również nie wiedzieliśmy w 1997 r., że istnieje coś takiego, jak wieloślady i żeby nagrywać wokal używaliśmy dwóch pecetów (śmiech).
Podobno Kaliber 44 zaczynał na starych Amigach...
W naszym przypadku było już inaczej. Ja zaczynałem od normalnego peceta i mikrofonu za 50 zł.
Jakieś sukcesy?
Nigdy nie dostałem rotacji na Vivie, co mnie zawsze bolało. Natomiast w lokalnych stacjach rotacje miałem i to sięgające 200 emisji tygodniowo. W tamtych czasach był to spory sukces i jestem z tego bardzo dumny. Jako moje największe osiągnięcie uważam jednak wydanie legalnej płyty w 2005 r. o nazwie „Koncept Album” , która została wytłuczona w nakładzie 30 tys. egzemplarzy, a sprzedała się – w pierwsyzm rzucie – w liczbie 17 tys. egzemplarzy. Tyle, że było to wydawnictwo, któremu zależało na obrocie, a nie na zysku.
Ale chyba jeszcze nie mowiłeś o płonących wozach TVN-u...
Nie. Dużo mówiłem o sprawiedliwości (nie mylić ze sprawiedliwością społeczną), a także o wartościach. Czyli wszystko to o czym mówię teraz. Tyle, że obecnie jestem dużo bardziej wierny temu, co robiłem kiedyś.
Można powiedzieć, że mamy do czynienia z renesansem narodowego hip-hopu. Wystarczy wymienić Tadka, Zjednoczony Ursynów, Ciebie... Dlaczego tzw. muzyka czarnych staje się muzyką polskich narodowców?
Bo tak naprawdę hip-hop w Polsce nigdy nie był muzyką czarnych. Tutaj zawsze robili go biali ludzie.
Nie obawiasz się oskarżeń o rasizm?
Nie. Jedni mówią „rasista”, inni - „separatysta rasowy” (śmiech). Spędziłem 3 lata w Wielkiej Brytanii i przebywałem z ludźmi innego wyznania, o innym kolorze skóry. Ludzie, których spotykałem nie mieli nienawistnego stosunku do czegokolwiek. To jest właśnie fajne! Przyjeżdżasz do Londynu, spotykasz gościa, który przybył z Syrii i jest muzułmaninem. On się ciebie pyta, ile zarabisz, jak sytuacja wygląda w twoim kraju. To niesamowita rzecz, która bardzo poszerzyła moje horyzonty. Tak naprawdę kolor skóry nie ma znaczenia, bo to są tacy sami ludzie. Tyle, że takich ludzi w Polsce jest mniej, dlatego mówię, że hip-hop w Polsce jest muzyką białych. Chciałbym jednak podkreślić, że jestem przeciwny sytuacji, jaka ma miejsce we Francji, gdzie mamy do czynienia z silną imigracją.
Czyli mówisz z dumą „jestem biały”, ale szanujesz ludzi o innym kolorze skóry...
Dokładnie. Trzeba jednak podkreślić, że sytuacja w Anglii jest zupełnie inaczej, ma zupełnie inną specyfikę.
Jesteś nacjonalistą?
Powiem więcej: ultranacjonalistą.
Co to znaczy?
Wierzę w te idee, a oprócz tego staram się je rozpowszechniać.
Przez muzykę?
Na przykład. Skupiam się na rapie, ale oprócz tego mamy również inne projekty. Próbujemy robić coś dla dzieciakow z domów dziecka, organizujemy zbiórki dla Polaków na Wschodzie, a także inicjować inne akcje. Człowiek czasami sam nie dałby rady, ale pomaga w tym organizacja.
Jaka organizacja?
Jestem członkiem ONR-u. Mamy w sobie dużo werwy, mamy sporo czasu i możemy tego typu rzeczy robić.
Chyba to modne wśród polskich raperów. Tadek, Zjednoczony Ursynów również trzymają się blisko tego środowiska.
Racja, ale co do Tadka, to jest trochę inaczej. Pismo ONR-u „Magna Polonia” wzięło w dystrybucję jego płytę, ale z tego co wiem, Tadek nie chce być kojarzony z marką ONR. Przykładem jest koncert we Wrocławiu, gdzie grał dla Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Oczywiście Tadek przekazuje te same wartości, ale mam wrażenie, że jest raczej – po prostu - patriotą, ale nie narodowcem.
Tadek wspomniał w jednym z wywiadów o katastrofie smoleńskiej. W Twoim klipie pojawia się wrak Tupolewa. Jak oceniasz sprawę tej tragedii?
Mam taki kawałek, który śpiewam wszystkim. Leci to tak (Ptaku zaczyna śpiewać – przyp. red.): „Jedne samoloty rozbijają World Trade Center, a inne samoloty rozbijają się o brzozę”. Czyli co? Podobnej wielkości samoloty, a dwa skrajnie odmienne efekty? To jakaś komedia.
Chcesz walczyć ironią z manipulacjami?
Tak. Słuchaj, jak można mówić, że gen. Błasik był pijany, opierał się o pilota, który był kiepski, nie znając faktów? Arkadiusz Protasiuk był najlepszym pilotem, jeśli chodzi o Tupolewy. Szkoda mi ludzi, którzy zginęli, bo zamachy nie są niczym dobrym. Gdybym mówił, że zamachy są czymś dobrym, to musiałbym pochwalić Piłsudskiego.
Mówisz o z przekonaniem o zamachu...
Oczywiście. Jeśli patrzysz na to z większym dystansem, to widzisz więcej faktów. Pytanie, kto na tym zyskał, a kto na tym stracił.
Kto na tym zyskał, a kto stracił?
Wiadomo. Mamy w końcu jedną monopartię i jedną dyktaturę. Wszystko jasne.
Znowu czujesz oddech popularności? Kiedyś byłeś na Vivie, teraz Twoja piosenka robi furorę na YouTubie, pisze o Tobie Pudelek (śmiech)...
Absolutnie nie. Sława jest wtedy, jak jesteś na Pudelku raz w tygodniu, a mnie Pudelek zauważył raz, w dodatku pisząc „polski raper” (śmiech). Generalnie chodzi o to, żeby za dużo o mnie nie powiedzieć, bo ktoś jeszcze może coś na tym ugrać. Nigdy nie było sławy i nie będzie. Szkoda, bo fajnie zarabiać na tym, co się lubi.
Czy Twoja twórczość nie przeszkadza Ci w życiu zawodowym?
Nigdy nie była tajemnicą, a poza tym jestem naprawdę dobry w tym, co robię, więc cały czas otrzymuję oferty.
Co porabiasz?
Jestem specjalistą ds. bezpieczeństwa.
No proszę. I chcesz palić wozy TVN-u?
To fakt, jest w tym pewna ironia, ale na co dzień rzeczywiście zajmuję się bezpieczeństwem.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Aleksander Majewski