Marta Brzezińska: Co Pan sądzi na temat filmu o katastrofie smoleńskiej produkcji National Geographic? W mainstreamowych widziałam komentarze, że to świetny, wyważony dokument, zrobiony rzetelnie, bez emocji. Jak Pan go ocenia?

 

Grzegorz Januszko, ojciec Natalii Januszko, najmłodszej ofiary katastrofy pod Smoleńskiem: National Geographic to kanał popularno-naukowy. Jeśli dobrze wiem, kanał zlecił zewnętrznej firmie przygotowanie tej produkcji. Ale rozumiem, że nie zwalnia to zespołu redakcyjnego z jakiejś kontroli nad tym materiałem. Czy ten zespół redakcyjny ma jakiekolwiek doświadczenie, aby ocenić fachowość takiej produkcji? Nie wiem. Przepraszam, że ironizuję, ale wydaje mi się, że National Geographic mógłby się raczej zająć materiałami o przemieszczaniu antylop z jednego końca Serengeti na drugi. Wydaje mi się, że katastrofy lotnicze wykraczają poza ich kompetencje. National Geographic to, jak powiedziałem, kanał popularno-naukowy. Z pewnością, z naciskiem na popularność, a nie naukowość. Kolorowych pism wydawanych National Geographic nigdy nie można było porównywać z tymi, wydawanymi przez Royal Geographic Society. Fakt, że kanał zdecydował się jednak wyemitować ten film, świadczy o jego tendencyjności  jednostronności i braku profesjonalizmu. To było miałkie intelektualnie. Trudno się do tego odnosić.

 

Część rodzin ofiar katastrofy zapowiada podjęcie kroków prawnych w tej sprawie. Co Pan na to?

 

Pozwać, ale za co? Głupota chyba nie jest karalna. To tak, jakbym pozwał kanał Mini-Mini. W moim odczuciu, jedynymi rodzinami, które mogłyby ewentualnie pozwać National Geographic, byłyby rodziny, których bliscy zostali wymienieni z imienia i nazwiska w filmie, czyli rodziny załogi, pilotów. Pani Błasik i pani Kazana. To jedyne osoby, których dobra osobiste, w moim odczuciu, mogły zostać naruszone. Ale ja nie jestem prawnikiem, trudno mi więc zabierać głos w tej sprawie. Jeśli chodzi o resztę rodzin, to chyba nie ma powodu do takich kroków. Owszem, film był miałki, płytki, głupi, jednostronny, ale ile tego typu publikacji jest na świecie?

 

Czego Panu w filmie National Geographic zabrakło, aby był on choć odrobinę bliższy prawdy? Marek Jurek w rozmowie z Fronda.pl zwracał na przykład uwagę na fakt, że w filmie całkowicie pominięta została kwestia wcześniejszej wizyty premiera Tuska w Katyniu.

 

Były jeszcze dwa bardzo ważne wydarzenia, które także pominięto. Chodzi o lądowanie samolotu, który przybył do Smoleńska przed tupolewem oraz o samolot, który został stamtąd zawrócony, rosyjski transportowiec. W filmie nie ma ani słowa na ten temat. Z punktu widzenia Polski, głównym aktorem tych wydarzeń był pan Klich. W filmie pojawia się on dosłownie w migawce. Nie dokonano żadnego porównania, ani z punktu widzenia prawnego, ani merytorycznego, z innymi katastrofami lotniczymi. Może naprawdę NG powinien się skupić nad wędrówkami antylop po Serengeti, a nie zajmować produkowaniem takiego pseudo-dokumentu, który ewidentnie przerósł stację.

 

Rozmawiała Marta Brzezińska