Nie lubię używać niepotrzebnie bombastycznych porównań. Tracą one wówczas swoją moc. Niestety bulwersujący wyrok niemieckiego sądu, który wpisuje się w antyreligijną krucjatę wymierzoną w krzyże w miejscach publicznych oraz symbole islamu, które rzekomo przeszkadzają ateistom ( za głośne Minarety) zmusza do stawiania mocnych tez. Wyrok sądu w Kolonii naprawdę każe poważnie zastanowić się nad wolnością we współczesnej Europie. Przeraża bowiem nawet nie sam wyrok, ile to kogo dotknął. Do tej pory to chrześcijanie, którym agresywni laicyści ograniczali prawa do wyznawania własnej religii, przekonywali, że laicyści nie mieliby odwagi by uderzyć w muzułmanów i wyznawców judaizmu. Okazuje się, że taką odwagę mają. Na dodatek niemieccy sędziowie nie dostrzegli jak kuriozalnie brzmi uzasadnienie ich decyzji. „Taka zmiana narusza interesy dziecka, nie pozwalając mu później na podjęcie swobodnej decyzji o swej przynależności religijnej” – czytamy w ogłoszonym wyroku sądu w Kolonii. Zdaniem sądu o obrzezaniu powinni decydować sami zainteresowani po uzyskaniu pełnoletniości. Media już piszą, że jest to milowy krok. Można śmiało postawić pytanie: w czym jest to milowy krok?
W eliminacji z przestrzeni publicznej praktyk religijnych, które są starsze niż laickie ideologie? W eliminacji każdego, kto nie mieści się w ramy, które stworzyli sobie arbitralnie liberałowie i wypychają poza nie każdego, kto nie zgadza się z relatywizmem moralnym i uważa, że Prawda istnieje? Czy krokiem milowym jest pokonanie kolejnych barier bezczelności w zwalczaniu religijności? Czy może krokiem milowym jest powolne zastępowanie Jezusa, Jahwe i Allaha współczesnym robiespierrowskim Kultem Istoty Najwyższej, który uosabia się w przywilejach dla najróżniejszych mniejszości? Amerykańscy liberałowie spod znaku McCoverna, którzy skolonizowali Partię Demokratyczną w latach 60-tych mówili niemal wprost, że największym kultem dla współczesnego człowieka ma być demokracja i prawa człowieka. Oczywiście chodzi o prawa człowieka stworzone przez samych „demokratów”, w których religijność się nie mieści. Czyż nie tym był infantylny, hipisowski manifest Johna Lennona w piosence, która zatruła miliony umysłów- "Imagine"? Niemiecki pastor Martin Niemöller napisał:
„Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem przecież Żydem.
Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem przecież komunistą.
Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem. Nie byłem przecież socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem przecież związkowcem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było".
Bardzo mądre słowa. Niestety komuniści szybko sami zamienili się w nazistów, o których pisał pastor. Dziś miejsce bolszewików zajmują zaś „socjaldemokraci” i „liberałowie”, którzy wbrew własnym klasycznym wartościom polują na ludzi religijnych, tworząc liberaliny monizm, uosobiony m.in przez Baracka Obamę. Dlatego dziś potrzebny jest silny sojusz trzech największych religii przeciwko jakobinizmowi XXI wieku. Gdy Maraty i Saint Justy zabronią chrztu bo „zmiana narusza interesy dziecka, nie pozwalając mu później na podjęcie swobodnej decyzji o swej przynależności religijnej”, nie będzie już nikogo…
Łukasz Adamski