Do incydentu doszło nad wyspą Vaindloo na Morzu Bałtyckim. Estońskie władze podkreśliły, że samoloty nie miały planu lotu, leciały z wyłączonymi transponderami i nie utrzymywały łączności z kontrolą ruchu lotniczego. Tallinn wezwał chargé d’affaires Federacji Rosyjskiej na rozmowę i przekazał notę protestacyjną.

NATO potwierdziło przechwycenie i skrytykowało Moskwę za „lekkomyślne” działanie, podkreślając zdolność sojuszu do natychmiastowej odpowiedzi. Według dostępnych relacji to włoskie F-35 pełniące misję nad Bałtykiem podjęły identyfikację i eskortę intruzów.

Art. 4 Traktatu Waszyngtońskiego przewiduje zwołanie konsultacji, „ilekroć, zdaniem którejkolwiek ze stron, zagrożone są integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo”. Po wniosku Estonii sprawą zajmie się Rada Północnoatlantycka – najwyższy organ decyzyjny NATO.

Wysoka przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej Kaja Kallas nazwała incydent „wyjątkowo niebezpieczną prowokacją” i zapowiedziała pełną solidarność Unii z Tallinem. Źródła w sojuszu zwracają uwagę, że to już czwarte w tym roku naruszenie estońskiej przestrzeni przez rosyjskie maszyny i trzeci poważny incydent lotniczy w regionie NATO w ciągu kilku dni.

Naruszenie nastąpiło tuż po zakończeniu manewrów Zapad-2025 i w czasie wzmożonych napięć wzdłuż wschodniej flanki NATO (m.in. rosyjskie drony naruszające przestrzeń Polski i wydarzenia nad Rumunią). Sojusz zapowiada dodatkowe kroki wzmacniające obronę powietrzną na wschodzie, a państwa UE rozważają przyspieszenie finansowania „ściany antydronowej” wzdłuż granicy z Rosją i Białorusią.