Jak podkreślił Derlatka, działania Rosji wobec Polski mają charakter agresji hybrydowej. – Przeciwnik robi różne rzeczy po to, żeby nam dokuczyć, przestraszyć nas i spowodować jak największe szkody – ocenił, wskazując, że wykolejenie pociągu mogło skończyć się ofiarami śmiertelnymi i paraliżem strategicznej trasy kolejowej.
Były szef wywiadu argumentował, że stan wyjątkowy na obszarach przygranicznych umożliwiłby:
-
zestrzeliwanie dronów naruszających polską przestrzeń powietrzną,
-
objęcie zdarzeń szybszymi procedurami odszkodowawczymi,
-
wzmocnienie ochrony infrastruktury krytycznej – kolei, sieci energetycznych i stacji telekomunikacyjnych,
-
uruchomienie systemów alarmowych i informacyjnych dla ludności.
Derlatka wskazał również na konieczność wykorzystania nowoczesnych narzędzi analitycznych. – Od dłuższego czasu apeluję o zastosowanie urządzeń typu ECHELON. To naglące sprawy – powiedział.
Ekspert zwrócił uwagę, że każdy dron wymaga sterowania falami radiowymi, co pozwala namierzyć operatora. – Jeśli używa się fal, można ustalić miejsce ich nadawania – zaznaczył.
Podkreślił również, że firmy telekomunikacyjne powinny zostać zobligowane do większej kontroli sygnałów na zagrożonych terenach, ponieważ to właśnie telefony mogą precyzyjnie wskazać lokalizację osoby zaangażowanej w działania dywersyjne.
Warto przypomnieć, że Andrzej Derlatka pełnił funkcję p.o. szefa Agencji Wywiadu od 11 maja do 11 sierpnia 2004 roku, czyli w okresie, kiedy w Polsce rządziła koalicja SLD–UP, a premierem był Marek Belka. Był to czas, gdy wywiad nadzorowany był przez struktury rządowe lewicy.
