30 maja 2025 r., tuż przed wiecem Rafała Trzaskowskiego w Gdańsku, „Batman” wynajął pokój hotelowy, z którego wywiesił transparent o treści krytykującej kandydata. Do pomieszczenia weszło ośmiu policjantów. Wydarzenie rejestrował Kwiatek, który – jak twierdzi – został popchnięty, a jego aparat wyrwano mu z rąk.

Kilka tygodni później do dziennikarza trafiło pismo z kancelarii adwokackiej reprezentującej dziewięciu funkcjonariuszy. Domagają się oni łącznej kwoty 89 tys. zł, publicznych przeprosin w mediach społecznościowych oraz w ogólnopolskim serwisie TV Republika. Przeprosiny mają być odczytane w ściśle określonych warunkach technicznych – od czcionki po ustawienie kamery.

W rozmowie z portalem Tysol.pl fotoreporter ocenił, że sprawa może stworzyć groźny dla dziennikarzy i obywateli precedens. – Jeśli przegram, każdy policjant uchwycony przypadkiem w tle zdjęcia podczas interwencji będzie mógł powołać się na RODO. Zamiast dokumentować wydarzenia publiczne, będziemy bali się fotografować – a władza zyska wolną rękę – mówi.

Kwiatek dodaje, że otrzymane pismo traktuje jako próbę zastraszenia i „wyłudzenia pieniędzy”, podkreślając, że nie widzi w nim formalnych pełnomocnictw. Wskazuje także na powiązania rodzinne między jedną z adwokatek a funkcjonariuszami.

Spór dotyka także szerszego problemu interpretacji przepisów o ochronie danych osobowych w kontekście pracy mediów. Kwiatek przypomina, że dziennikarz działa w interesie społecznym i powinien mieć prawo do dokumentowania działań służb, zwłaszcza w miejscach publicznych lub w sytuacjach o charakterze politycznym.

Jego zdaniem, jeśli sąd uzna roszczenia policjantów, będzie to cios w wolność słowa i prawo do informacji. – Walczę z niesprawiedliwością od 1984 roku. Jeśli trzeba, stoczę tę batalię w sądzie, bo stawką jest nie tylko moja sprawa, ale przyszłość niezależnego dziennikarstwa – podsumowuje.