Donald Trump wielokrotnie przypisywał Bożej Opatrzności swoje ocalenie po zamachu na jego życie 13 lipca w Butler w Pensylwanii. Jak sam stwierdził: „Na nowo doceniam, jak błogosławieni jesteśmy Opatrznością Boga i Jego boskim miłosierdziem”. W przemówieniu wygłoszonym 6 listopada powiedział: „Wiele osób mówiło mi, że Bóg ocalił moje życie z jakiegoś powodu, a tym powodem było to, by ocalić naszą ojczyznę i przywrócić Amerykę do wielkości”.
Podobnie Melania Trump twierdzi, że to cud, iż jej mąż przeżył dwie próby zamachu. Choć żona prezydenta USA określa się jako katoliczka, to jednak wbrew nauce Kościoła wspiera agendę LGBT i politykę proaborcyjną. Sam Donald Trump swego chrześcijaństwa nie wiąże z żadną konkretną denominacją.
Kard. Donald sądzi, że próby zamachu na życie Trumpa odnowiły w nim wiarę w to, że Ktoś nad nim czuwa i ma dla niego zadanie do wykonania. „A to, co mówi osobiście, wydaje się być wyrażane coraz bardziej na całym świecie. I jest to część Ameryki” – stwierdził nowojorski hierarcha.
Stephen Kokx z „Life Site News” zwraca uwagę na to, że jednak zdaniem wielu krytyków stanowisko Trumpa nie jest jednoznaczne i klarowane, a nawet budzi wątpliwości co do szczerości jego deklaracji dotyczących chrześcijaństwa. Przykładem jest jego wsparcie dla in vitro, prohomoseksualnej frakcji Republikanów, a także osłabienie zdecydowanego sprzeciwu wobec aborcji. Z drugiej strony pewne inicjatywy Trumpa budzą nadzieję wśród wierzących konserwatystów. Do nich należy m.in. deklaracja zakazu tzw. „operacji zmiany płci” dla dzieci.