Prometejska misja
„Od 1851 r. The New York Times jest na miejscu i relacjonuje historie z całego świata, których nikt inny nie opowiadał. Sposób, w jaki opowiadamy te historie, się zmienił, ale nasza misja poszukiwania prawdy i pomagania ludziom w zrozumieniu świata pozostała niezmienna” (Since 1851, The New York Times has been on the ground reporting stories from around the globe that no one else was telling. How we tell those stories has changed, but our mission to seek the truth and help people understand the world has remained constant) – głosi wstęp w zakładce historia strony internetowej New York Times. To pięknie brzmiące hasło stawia największą amerykańską gazetę w niemal prometejskiej roli, rozjaśniającej mroki świata. Ale czy ten samozwańczy Prometeusz może sam głosić ciemność zamiast prawdy?
Jak to się stało, że „burżuazyjna” amerykańska gazeta bezkrytycznie przedrukowywała oraz cytowała sowiecką propagandę? Zjawisko to było powszechne podczas II wojny światowej, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Wielkiej Brytanii. Sowiecka ofensywa medialna rozpoczęła się tuż po zerwaniu stosunków dyplomatycznych z polskim rządem na uchodźstwie w kwietniu 1943 roku, co było skutkiem odkrycia przez Niemców masowych grobów w lasach pod Katyniem. ZSRR jednostronnie urwało stosunki dyplomatyczne z legalnymi władzami Polski przebywającymi w Londynie 25 kwietnia 1943 roku. Już kilka dni później czytelnicy NYT mogli zapoznać się z jednostronną relacją.
Dwa artykuły
W czwartek, 29 kwietnia 1943 roku, niemal stuletni gigant amerykańskiego rynku medialnego opublikował dwa artykuły dotyczące relacji między Rządem Londyńskim a Moskwą. Pierwszy z nich, zatytułowany „New Polish Regime is seen in Russia” (Nowy polski reżim jest widoczny w Rosji), jest autorstwa Ralpha Parkera. Jest to bezkrytyczne podsumowanie wystąpienia radiowego – oraz artykułu o tej samej treści – Wandy Wasilewskiej z 28 kwietnia. Tak, to ta sama Wanda Wasilewska, która była założycielką Związku Patriotów Polskich w ZSRR i aktywnie wspierała kłamstwo katyńskie. W swoim wystąpieniu podważała społeczną legitymację rządu Sikorskiego oraz krytykowała dążenie Polski do utrzymania granicy ustalonej w Traktacie Ryskim z 1921 roku, który kończył wojnę polsko-bolszewicką (1919–1921) i wytyczał wschodnią granicę II Rzeczypospolitej. Nie dziwi też bezkrytyczne podejście Parkera. Tenże brytyjski dziennikarz miał powiązania z radzieckim wywiadem, a po wojnie dobrowolnie pozostał w ZSRR.
Obok wspomnianego artykułu znajduje się drugi tekst, który jest bezpośrednim tłumaczeniem materiału z „Prawdy”. Można go śmiało określić jako paszkwil na polski rząd na uchodźstwie, otwarcie, nazywając legalną władzę IIRP imperialistyczną i profaszystowską. Podstawą zarówno tego tekstu, jak i wystąpienia Wasilewskiej, było zerwanie relacji dyplomatycznych między Polską a ZSRR, oskarżając rząd Sikorskiego o powtarzanie „niemieckiego kłamstwa” odnośnie Katynia. Według Stalina to Niemcy mieli być odpowiedzialni za zbrodnię katyńską. Prawda była jednak zupełnie inna. To właśnie sowieckie NKWD, na rozkaz Stalina, z zimną krwią zamordowało 22 tysiące obywateli Polski, strzałem w potylicę. Przez lata komunistyczna propaganda robiła wszystko, żeby prawda nie ujrzała światła dziennego. Pomimo tych zabiegów w Polsce powszechnie wiedziano, kto odpowiadał za tę zbrodnię, a katyńskie lasy na zawsze zostały krwawą raną na polskiej świadomości narodowej.
Na służbie ZSRR
Istnieje wiele innych przykładów dziennikarzy i reporterów, którzy w polskich oczach zaskakująco sprzyjali ZSRR. Na czoło wysuwa się Stefan Litauer, przez lata związany z polskim Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Mimo braku bezpośrednich dowodów, w powszechnej opinii historyków XX wieku uznawany jest za sowieckiego agenta. Litauer otwarcie postulował unieważnienie Traktatu Ryskiego. Dodatkowo szantażował polskie władze, grożąc, że w wypadku braku porozumienia ze Stalinem znajdzie on „innych polskich patriotów”.
Niewątpliwym celem publikacji Litauera było przedstawienie opinii publicznej sytuacji, w której w Polsce istniały dwa ośrodki władzy: marionetkowe PKWN (Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego) oraz Rząd RP w Londynie. Obecność PKWN na terytorium Polski stwarzała wrażenie większej legitymacji społecznej, a z biegiem czasu to przeświadczenie nabierało na sile, podczas gdy pozycja rządu londyńskiego słabła. Litauer starał się promować zjednoczenie władzy – oczywiście w rękach komunistów. Już wiosną 1945 roku zaczął umniejszać znaczenie Stanisława Mikołajczyka, przedstawiając go jako polityka skompromitowanego brakiem powrotu do Polski, zajętej już przez Armię Czerwoną, oraz „odpowiedzialnego za działalność terrorystyczną resztek Armii Krajowej” (sic!). Było to całkowicie zgodne ze stalinowską narracją, której najjaskrawszym przykładem był pokazowy Proces Szesnastu. Nazwa ta odnosi się do liczby przywódców Polskiego Państwa Podziemnego, podstępnie aresztowanych przez NKWD. Natomiast nowa władza, narzucona przez Sowietów, głosiła tezy o rzekomej kolaboracji Armii Krajowej z niemieckim okupantem. Po krótkim pobycie w Polsce Litauer pisał pochlebnie o Rządzie Tymczasowym i jego pracy na rzecz kraju. Próbował przekonywać brytyjską opinię publiczną o braku okupacji sowieckiej oraz zaprzeczał, jakoby miały miejsce masowe aresztowania i wywózki, twierdząc, że działania te ograniczały się jedynie do walki z uzbrojonymi bandami, złożonymi ze zdemoralizowanych byłych członków ruchu oporu.
ZSRR poszukiwało legitymizacji poprzez publikacje w prasie niekomunistycznej. Tytuły takie jak „New York Times”, „Yorkshire Post” czy „News Chronicle” dawały przykrywkę obiektywizmu. Narracyjne kalki z siermiężnej propagandy prasy komunistycznej przenikały do dużych tytułów. Przykładem takiego działania są publikacje z 5 lipca 1944 roku, kiedy to konserwatywny medialny gigant „Times” opublikował artykuł, w którym autor określa Krajową Radę Narodową, pod przewodnictwem Bolesława Bieruta, jako demokratyczne ciało wyłonione w drodze wyborów. Niestety, ale to nie było jedyne przedstawienie KRN w takim świetle. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego mógł liczyć na podobną admirację ze strony prasy konserwatywnej.
Informacje z Moskwy
Innym typem moskiewskich marionetek byli reporterzy z ZSRR, tacy jak Iris Morley, brytyjska dziennikarka i pisarka, która od 1944 roku pełniła rolę korespondentki w Moskwie dla „The Observer” oraz „The Yorkshire Post”. Przebywając w Związku Radzieckim, stała się zagorzałą komunistką. Znamienne są jej ataki na Kościół Katolicki, który utożsamiała z wyzyskiem i faszyzmem, porównując jego rolę w II Rzeczypospolitej do sytuacji w Hiszpanii pod rządami Generała Franco. W katolicyzmie upatrywała przeszkody w relacjach Polsko – Radzieckich.
Kolejnym przykładem takiego reportera był Alexander Werth, brytyjski korespondent BBC oraz „Sunday Times”, urodzony w Rosji, był wyjątkowo wrogo nastawiony do Polaków. Chwalił wywózki mieszkańców polskich kresów na Sybir, tłumacząc je rzekomą chęcią polskiej kolaboracji z III Rzeszą. Zbrodniczą kolektywizację wsi postrzegał jako wspaniałomyślne dążenie do postępu. Był również jednym z największych propagatorów kłamstwa katyńskiego, promując tę tezę na Zachodzie. W 1945 roku zawzięcie bronił ustaleń Komisji Budrenki, zajmującej się zbrodnią katyńską, po publikacji „Report on the Russian” (Raport o Rosjanach) autorstwa Williama L. White’a, delegata Izby Handlowej USA do Moskwy.
Warto nadmienić, że zanim telegramy z komunikatami prasowymi zostały wysyłane do redakcji w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, były poddawane cenzurze. Sowieci dodatkowo zabezpieczali się przed ujawnieniem informacji, które mogłyby negatywnie wpłynąć na ich wizerunek. Często jednak nie było to konieczne, ponieważ reporterzy byli oczarowani socjalistycznym „rajem”.
Na wschodzie bez zmian
Sowiecka propaganda zyskała na sile dzięki przychylności rządów alianckich, które w dużej mierze były uzależnione od ZSRR, traktując go jako swojego kluczowego partnera. W obliczu brutalnej polityki polskie interesy zostały zepchnięte na margines. Jedynie w czasie Powstania Warszawskiego w mediach pojawiały się pewne wątpliwości co do szczerych intencji Stalina, jednak szybko o tym zapomniano, a narracja wróciła na wcześniejsze tory.
Z biegiem czasu sowieckie działania propagandowe przyczyniły się do uwiarygodnienia Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (PKWN) w oczach zachodnich czytelników, jednocześnie umniejszając znaczenie rządu londyńskiego i przedstawiając go jako przeszkodę w budowaniu pozytywnych relacji między Polską a Związkiem Radzieckim. Machina propagandowa Stalina osiągnęła zamierzony cel.
