Premier Donald Tusk zaprezentował w poniedziałek strategię gospodarczą swojego rządu. Jednym z jej najważniejszych elementów mają być inwestycje.
- „W Polsce inwestycje w roku 2025 to będzie ponad 650 miliardów złotych”
- oświadczył.
W odpowiedzi na wystąpienie szefa rządu, wiceprezes PiS Mateusz Morawiecki zwrócił uwagę na wskaźnik FDI, czyli wskaźnik bezpośrednich inwestycji zagranicznych.
- „Czemu właśnie on jest tak ważny? Bo, mówiąc wprost, pokazuje, jak korzystny lub niekorzystny mamy klimat inwestycyjny w Polsce. Albo: jak bardzo inwestorzy chcą lokować swoje pieniądze nad Wisłą. A więcej takiego kapitału, to większa szansa na rozwój. Jak to wygląda w tej chwili? Niestety, fatalnie”
- napisał były premier na Facebooku.
- „Nie mamy jeszcze ostatecznych danych za grudzień, ale według prognoz wartość FDI wyniesie zaledwie 0,6 proc. naszego PKB. To najgorszy wynik od dekady. Dla porównania w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości wskaźnik ten sytuował się średnio na poziomie ponad 3 proc.”
- dodał.
Jak zauważył Morawiecki, oznacza to, że Polska traci zagranicznych inwestorów.
- „Ale to bynajmniej nie oznacza, że rodzimy biznes się rozwija. Nie – jest dokładnie odwrotnie. Tracimy impulsy rozwojowe, a nasza gospodarka przez to wyraźnie hamuje. Te dane to dramat i to taki, który będzie się rozgrywał na przestrzeni lat. A obecna sytuacja odbije się na potencjalnym wzroście naszego PKB w przyszłości”
- podkreślił.