Publicysta portalu PCh24.pl wyjaśnia w swoim wpisie na Facebooku, że Kolegium Kardynalskie można podzielić na pięć grup: progresiści, konserwatyści, dyplomaci, samotni wielcy gracze i niezdecydowani.
- „Progresiści skutecznie ustawili wybór Jorge Mario Bergoglia w 2013 roku, przekonując część konserwatystów, kilku samotnych graczy oraz niezdecydowanych”
- twierdzi autor.
W czasie ostatniego konklawe ten manewr miał zostać powtórzony, ale z tą zmianą, że w poparciu dla kard. Prevosta z progresistami sojusz zawarli kurialiści-dyplomaci.
Wedle ustaleń Chmielewskiego, progresywni kardynałowie zaczęli rozważać kandydaturę kard. Prevosta już w 2024 roku.
- „Postępowa grupa kardynałów zastanawiała się nad przyszłym papieżem już od dawna. Osoba Roberta Prevosta pojawiła się w ich rozmowach jesienią 2024 roku, w okolicach Synodu o Synodalności. Prevost nie był jeszcze wówczas jedynym kandydatem progresistów, ale jednym z kilku możliwości”
- podaje.
Po śmierci Franciszka progresiści mieli bardzo szybko zacząć proponować kandydaturę kard. Prevosta. Kluczową rolę w tych zabiegach miał odegrać kard. Reinhard Marx.
- „Konserwatyści również się organizowali, ale nie mieli dobrego kandydata. Pizzaballa, Erdö, Koch – żaden nie był zbyt przekonujący. Dlatego kandydatura konserwatystów błyskawicznie upadła”
- relacjonuje dziennikarz.
Dla progresistów konkurencją była jednak frakcja dyplomatów, w ramach której własną kandydaturę miał promować kard. Pietro Parolin. Ten jednak w pierwszych głosowaniach miał zdobyć zbyt małą ilość głosów, dlatego ostatecznie jego frakcja zdecydowała się poprzeć kard. Prevosta. Progresiśći wówczas zrezygnowali z wszystkich pozostałych kandydatur, które rozważali.
- „Frakcja konserwatywna w bardzo szerokim rozumieniu od początku dysponowała nieco powyżej 40 głosami. Nie miała zdolności blokującej, a poza tym – była po prostu zbyt różnorodna”
- pisze Chmielewski.
Kard. Timothy Dolan miał przekonać niektórych elektorów z frakcji konserwatywnej do zagłosowania na kard. Prevosta. W ten sposób – wedle ustaleń red. Chmielewskiego – amerykański augustianin otrzymał około 100 głosów i został papieżem.
- „Nie poparła go tylko najbardziej konserwatywna część Kolegium Kardynalskiego. Ludzie z tej frakcji są rozżaleni i zaniepokojeni, bo wiedzą, kto stał za Prevostem”
- twierdzi dziennikarz.
Wedle Chmielewskiego, pontyfikat Leona XIV ma doprowadzić do kompromisu w Kościele.
- „Najbliższe lata, nacechowane przez rządy Donalda Trumpa w USA, muszą być spokojne i umiarkowane. Watykan dramatycznie potrzebuje pieniędzy, a te są właśnie w Ameryce. Dlatego Prevost musi zadbać o wielkich sponsorów. Amerykanie są dziś bardziej konserwatywni. Dostaną, czego oczekują – i się odwdzięczą”
- pisze.
- „Prevost ma też przekazać realną władzę frakcji dyplomatycznej i Kurii Rzymskiej w ogóle. Za Franciszka panowała tyrania, o czym dziś otwarcie mówią już wszyscy”
- dodaje.
To właśnie ten element miał przesądzić o poparciu kard. Parolina, które ostatecznie pozwoliło na wybór kard. Prevosta.
- „Zastrzegam: powyższy opis jest REKONSTRUKCJĄ. Nie gwarantuję – bo nikt nie może tego zrobić – że jest poprawny w każdym szczególe. Na podstawie dostępnej dziś wiedzy uważam jednak, że taka właśnie rekonstrukcja jest najbardziej prawdopodobna”
- zaznacza autor.