W nocy z 13 na 14 lipca polskiego czasu miała miejsce próba zamachu na ponownie ubiegającego się o urząd prezydenta USA Donalda Trumpa, który przemawiał w Butler, około 50 km od Pittsburgha. Zamachowiec oddał kilka strzałów w stronę sceny z podwyższonego miejsca poza miejscem zgromadzenia. Chwilę po rozpoczęciu przemówienia, były prezydent upadł na ziemię, trzymając się za ucho, po czym został osłonięty przez agentów Secret Service.

Trump, z zakrwawioną twarzą i uchem, zdołał wstać o własnych siłach i machać pięścią w stronę tłumu, który odpowiedział skandowaniem "USA!". Rzecznik Trumpa, Steven Cheung, poinformował, że byłemu prezydentowi nic się nie stało.

Służba US Secret Service w swoim oświadczeniu podała, że zamachowiec został zastrzelony przez ochronę. Niestety, jeden z uczestników wiecu zginął, a dwie osoby zostały ranne i są w stanie krytycznym.

Od momentu zamachu, wielu ambasadorów USA na całym świecie wyrażało wdzięczność za wsparcie obywateli państw, w których przebywają. W Polsce profil ambasadora Marka Brzezinskiego milczał, co wzbudziło zainteresowanie i spekulacje wśród opinii publicznej. W końcu, po dwóch dniach, ambasador Brzezinski wydał swoje oświadczenie, wyrażając wdzięczność za wsparcie i kondolencje dla poszkodowanych.

Zamach na Donalda Trumpa wstrząsnął opinią publiczną, podkreślając niepewność i napięcie polityczne w USA. Oświadczenie ambasadora Brzezinskiego przypomina o znaczeniu międzynarodowego wsparcia i solidarności w trudnych momentach.