Sejm opowiedział się wczoraj przeciwko uchwale Senatu o odrzuceniu ustawy ws. powołania komisji ds. rosyjskich wpływów.
- „Chciałem zobaczyć twarze tych, którzy po raz kolejny złamali konstytucję, złamali i dobre obyczaje i fundamentalne zasady demokracji ze strachu przed utratą władzy, ze strachu przed ludźmi, ze strachu przed odpowiedzialnością po przegranych wyborach”
- mówił po głosowaniu Donald Tusk, który pojawił się w galerii sejmowej.
Wzorowana na komisji weryfikacyjnej badającej warszawską reprywatyzację, komisja ds. rosyjskich wpływów ma zbadać wpływy Kremla na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007-2022. Chociaż będzie badać również działania polityków partii rządzącej, którzy po rosyjskiej napaści na Ukrainę zaczęli być oskarżani prze opozycję o rzekomą prorosyjską, to Platforma Obywatelska z jakiś powodów uznała, iż komisja jest wymierzona w Donalda Tuska. Stąd też znacząca była wczorajsza obecność lidera PO w Sejmie.
- „Przyjechał na posiedzenie, aby patrzeć na ręce swoim posłom. Chyba im nie ufa. Widocznie czegoś się obawia, skoro tak śledzi los tej komisji”
- ocenił w rozmowie z PAP Krzysztof Sobolewski.
- „A poza tym sam niedawno upominał się o tę komisję, więc wyszliśmy naprzeciw oczekiwaniom”
- dodał.