„Nie można wykluczyć, że żołnierze ci zginęli w tym ciągniku ewakuacyjnym, pokaźnych rozmiarów przecież i wadze ponad 60 ton. To są ciągniki służące m.in. do ewakuacji czołgów Abrams. To swoiste warsztaty polowe” – powiedział w rozmowie z red. Krzysztofem Ziemcem na antenie RMF24 gen. Leon Komornicki.

Jak przekonywał były zastępca szefa Sztabu Generalnego WP – „siłą rzeczy, jeżeli taki ciągnik znalazł się w przestrzeni mocno zabagnionej to jego utopienie nie nastąpiło gwałtownie, lecz był to proces długotrwały”.

„Załoga mogła się więc z powodzeniem ewakuować. A jeśli się nie ewakuowała to poniosła tam śmierć, bo nie jest możliwe, żeby tyle dni w tym ciągniku pod pokrywą wody i w bagnie oni przetrwali. Chyba, że była tam jakaś poduszka powietrzna, a więc dopływ tlenu, a zarazem zapasy wody czy żywności. Wtedy trzeba ich jak najszybciej ewakuować, choć będzie to niezwykle trudne ze względu na bagnisty teren” – mówił gen. Komornicki.

Gen. Leon Komornicki oznajmił jednak również, że „z drugiej strony mogło to być też świadome porzucenie sprzętu”.

„Świadome dotarcie w teren zabagniony, tam gdzie jest ograniczona łączność komórkowa, bo tak to jest, że zasięgi są tam bardzo ograniczone albo nawet niemożliwe. I wtedy ten pojazd powoli zanurzył się w tym bagnie a oni w tym czasie popełnili czyn przestępczy, jakim jest dezercja. To też mogło wystąpić i tego nie wolno wykluczyć”  - przekonywał wojskowy.

Gen. Komornicki podkreślił, że poligon, na którym po ćwiczeniach wojskowych na Litwie zaginęli amerykańscy żołnierze „znajduje się przecież w bardzo bliskim sąsiedztwie granicy z Białorusią”.

„Byłaby to zbrodnia niedopuszczalna i to na pewno w jakiś sposób obciążyłoby wizerunek armii amerykańskiej. Jest więc to możliwe, że to mogła być zbiorowa dezercja. Natomiast to są czyste spekulacje. Czas pokaże” – skonkludował gen. Leon Komornicki.