Monopolizujące własność na całym świecie, w tym i w Polsce, globalne korporacje, zarządzane przez ludzi o lewicowych przekonaniach, należące do kilku funduszy inwestycyjnych należących do kilkunastu rodzin, zarządzanych globalnie przez kilka rodzin, do swojej szkodliwej działalności doskonale wykorzystywały i wykorzystują nowoczesne technologie. Informacje o tym można znaleźć w wydanej przez wydawnictwo Zysk, pracy „Wiek kapitalizmu inwigilacji. Walka o przyszłość ludzkości na nowej granicy władzy” autorstwa Shoshany Zuboff.
Zdaniem wydawcy pracy „Wiek kapitalizmu inwigilacji. Walka o przyszłość ludzkości na nowej granicy władzy” to „przełomowa analiza nowego porządku ekonomicznego, narzuconego przez cyfrową rewolucję”. Książka ukazująca, że „dążenia potężnych korporacji do przewidywania i kontrolowania naszych zachowań są prawdziwym wyzwaniem dla ludzkości”.
Wydawnictwo Zysk wskazało, że Shoshana Zuboff opisała „jak patronująca tym procesom Dolina Krzemowa wpływa na każdy sektor światowej gospodarki; jak prognozy naszych zachowań są kupowane i sprzedawane na rynkach prognoz behawioralnych, a bogactwo, wiedza i władza koncentrują się w jednym miejscu na niespotykaną dotąd skalę. Wskazuje, że prawdziwe zagrożenie dla naszego społeczeństwa płynie już nie ze strony totalitarnych państw, lecz ze strony globalnych korporacji, powszechnie inwigilujących nasze zachowania i kuszących obietnicami maksymalnego zysku kosztem demokracji, wolności i – ostatecznie – naszej przyszłości”. Warto dodać, że sojusznikiem tych globalnych korporacji są państwa totalitarne rządzone przez komunistów i ich sojuszników – łączy komunistów i korporacje pogarda dla ludzi ich wolności.
W czasopiśmie Uniwersytetu Opolskiego „Studia Krytyczne” (nr 9/2020) Maja Osińska Szymańska stwierdziła, że Shoshana Zuboff „na ponad ośmiuset stronach skutecznie punktuje błędy, jakie popełniła ludzkość pozwalając na obdzieranie jej z kolejnych warstw prywatności. Google i Facebook, dwóch największych graczy, jeśli chodzi o prognozowanie konsumenckich zachowań, nie wykradły najbardziej intymnych szczegółów życia użytkowników przez uchylone okno czy niedomknięte drzwi. Przeciwnie, korporacje te weszły przez otwarte na oścież wrota, serdecznie zapraszane przez miliony konsumentów”.
Zdaniem Mai Osińskiej Szymańskiej „Dolina Krzemowa skupia w swoich »cyfrowych dłoniach« całą wiedzę, władzę i bogactwo. Skala tego zjawiska jest niespotykana dotąd w historii”, a Shoshana Zuboff „zauważa, że społeczeństwo nadal bardziej obawia się władzy totalitarnej, nie dostrzegając, że prawdziwe zagrożenie płynie ze strony globalnych korporacji, które nie kryją się z powszechną inwigilacją naszych zachowań”.
Według Mai Osińskiej Szymańskiej wydana przez Zysk „książka [...] przybliża czytelnikowi, czym jest kapitalizm nadzoru. Wyciąga na światło dzienne mechanizmy nim rządzące. Obrazuje w jaki sposób dwaj światowi giganci, czyli Google i Facebook [...] osiągają swoje własne cele, kosztem prywatności użytkowników”.
Z artykułu Mai Osińskiej Szymańskiej o książce „Wiek kapitalizmu inwigilacji. Walka o przyszłość ludzkości na nowej granicy władzy”, autorka tej pracy opisała „historię z udziałem programu Street View, czyli mapowania ulic, który rozpoczął się w 2007 roku. […] W 2010 roku [...] na jaw wyszło, że Google swoim programem Street View w sposób niejawny pobierało dane osobowe z prywatnych sieci Wi-Fi. Mimo początkowego zaprzeczania, Google ostatecznie przyznało, że przechwytywał i magazynował dane osobowe, dane payload, całe e-mail i adresy URL. […] Sytuacja ta, opisana szerzej w książce, jest tylko jednym z wielu przykładów naruszeń dokonanych przez gigantów z Doliny Krzemowej. Autorka udowadnia, że […] cyfrowe korporacje śledzą [...] poczynania w sieci nawet wtedy, gdy [użytkownicy] korzystają z trybu incognito, czy też kasują pliki cookies”.
W opinii Mai Osińskiej Szymańskiej „macki Doliny Krzemowej sięgają dalej i głębiej, śledząc naszą obecność nie tylko na własnych stronach, ale również w tych miejscach w sieci, które są z nimi powiązane”.
Maja Osińska Szymańska uważa, że język pracy „Wiek kapitalizmu inwigilacji. Walka o przyszłość ludzkości na nowej granicy władzy” „jest zrozumiały nawet dla osób, które spotykają się z książkami naukowymi rzadko, dzięki czemu w bardzo szybkim czasie można przyswoić niezbędną wiedzę »współczesnego człowieka Internetu«. Książkę tę polecam […] każdemu, kto chciałby wiedzieć, jak lepiej chronić swoją prywatność w Internecie i co zrobić, by zminimalizować nieuczciwe chwyty ze strony Doliny Krzemowe”.
Na stronie Fundacja Inside Out Zuza Nazaruk stwierdziła, że praca „Wiek kapitalizmu inwigilacji. Walka o przyszłość ludzkości na nowej granicy władzy” doskonale „tłumaczy, jak połączenie neoliberalizmu, paranoi przed terroryzmem, i braku odpowiednich praw do zarządzania internetem stworzyło odpowiednie warunki dla technologicznych gigantów do zagarnięcia władzy, która już dawno wykroczyła poza granice klasycznego monopolu”.
Katarzyna Zarzecka na stronie Obserwator Finansowy wskazała, że praca „Wiek kapitalizmu inwigilacji. Walka o przyszłość ludzkości na nowej granicy władzy” „to owoc ponad pięcioletnich badań i analiz profesor Harvardu Shoshany Zuboff, […] „pierwszą książką, która kompleksowo analizuje powiązania kapitalizmu i internetu – nową rzeczywistość ekonomiczną, nazwaną kapitalizmem inwigilacji. […] Książka jest bardzo przejrzysta, przemyślana w strukturze całości, a rozdziały logicznie się ze sobą wiążą”.
Zdaniem Katarzyny Zarzeckiej z pracy Shoshany Zuboff wynika, że „najlepiej zarabiać na nadwyżce behawioralnej. Tworzą ją informacje na nasz temat (dane behawioralne), które świadomie lub nieświadomie zostawiamy podczas korzystania z internetu. Informacje te są zbierane, a następnie przetwarzane przez sztuczną inteligencję. Wykorzystuje się je do tworzenia rankingów, modelowania statystycznego i oddziaływania na bieżące zachowania jednostek oraz pożądane zmiany zachowania ludzi w przyszłości”.
Według Katarzyny Zarzeckiej Shoshana Zuboff w swej pracy „zwraca uwagę na zagrożenie utratą suwerenności przez jednostki w wyniku modyfikacji ich zachowań za pomocą sztucznej inteligencji. By lepiej przewidywać te zachowania, trzeba jak najwięcej wiedzy, czyli danych behawioralnych. Korporacjom zależy zatem, by użytkownik internetu był stale i w każdym miejscu inwigilowany”. W ramach tej inwigilacji „rejestrowane i analizowane są nie tylko dane osobowe (wiek, płeć, pochodzenie), ale również zakupy, zainteresowania, lokalizacja, słownictwo czy nawet intonacja – cała aktywność w internecie”. Zbieranie takich danych jest opłacalne, tym bardziej że „dane behawioralne nie kosztują. Nie płaci się za nie internautom, którzy najczęściej są nieświadomi tego zjawiska”.
W opinii Katarzyny Zarzeckiej problem nieustannej inwigilacji powstał, bo „inwestorzy wywierali coraz większy nacisk, by Google zaczął przynosić dochody. Jego założyciele wpadli na pomysł, by wykorzystać informacje o użytkownikach do oferowania reklam ukierunkowanych, czego do tej pory nikt nie robił. Reklamy te okazały się olbrzymim sukcesem. […] aby te dochody powiększyć, potrzebował więcej danych behawioralnych, czyli rozszerzenia nadzoru nad użytkownikami internetu, by jeszcze lepiej ukierunkować reklamy”.
Intensyfikacja patologii inwigilacji nastąpiła „po atakach terrorystycznych z 11 września 2001 r. Rząd amerykański (m.in. CIA) zauważył, że korzystanie z usług podmiotów gospodarczych zajmujących się inwigilacją w sieci daje olbrzymie możliwości. Doprowadziło to do jeszcze większego wykorzystania danych behawioralnych i ich sprzedaży”.
Z artykułu Katarzyny Zarzeckiej można dowiedzieć się o (opisanych w książce „Wiek kapitalizmu inwigilacji. Walka o przyszłość ludzkości na nowej granicy władzy”) sposobach pozyskiwania i wyszukiwania danych behawioralnych: skanowaniu mail, by na podstawie ich treści dostosowywać spersonalizowane reklamy do odbiorców, zbieraniu danych z „inteligentnych” urządzeń w domu (od RTV, przez AGD, do zabawek), monitorowaniu aktywności na portalach społecznościowych, budowanie specjalnych „inteligentnych” osiedli, by jeszcze skuteczniej inwigilować ludzi.
Dane te wykorzystywane są przez władze nieposłusznych wobec władzy poddanych np. w Chinach, sektor prywatny, by dostosować reklamy do klientów (spersonalizować je), by skłaniać konsumentów do przemieszczania się w określone miejsca (sklepów czy barów należących do reklamodawcy, w których można złapać pokemona). Dane są wymuszane groźbą odcięcia od usług. Do rozszerzenia zakresu inwigilacji i ingerencji posłużyła rzekoma pandemia. Celem sektora prywatnego jest zdobywanie coraz większej ilości danych behawioralnych. Im jest ich więcej, tym łatwiej przewiduje się zachowania i manipuluje się nimi.
Łukasz Sakowski na portalu Biznes w Interia pl (omawiając książkę „Wiek kapitalizmu inwigilacji. Walka o przyszłość ludzkości na nowej granicy władzy”) stwierdził, że „Facebook i inne firmy mają specjalne działy zajmujące się neuromarketingiem. Badające, jak skuteczniej uzależniać od swoich produktów. […] Chodzi o to, by jak najdłużej korzystać z danej aplikacji i zostawiać kolejne dane behawioralne”.
Z tekstu Łukasz Sakowskiego wynika, że Facebook i Google poprzez swoje utajnione algorytmy „decydują o tym, co i komu pojawi się na ekranie”, czyli na skalę globalną decydują jakie treści nie docierają, a jakie docierają „do miliardów użytkowników”. To daje im globalną władzę.
W opublikowanej na portalu Onet rozmowie z Kamilem Tureckim Shoshana Zuboff autorka pracy „Wiek kapitalizmu inwigilacji. Walka o przyszłość ludzkości na nowej granicy władzy” stwierdziła, że władze USA, po zamachach na WTC, nie mogąc same zbierać danych o obywatelach, umożliwiły zbieranie takich danych sektorowi prywatnemu, dając mu tym samym gigantyczną władzę. System ten można nazwać „kapitalizm inwigilacji” – polega on „na zbieraniu ludzkich doświadczeń w Internecie, by stworzyć mapę danych pozwalającą przewidzieć kolejne działania i móc sugerować” korzystną dla korporacji reakcje na te działania.
Zdanie Shoshany Zuboff „internetowi giganci traktują ludzi jako darmowego surowca do pozyskiwania danych behawioralnych, które następnie uznają za swoją prywatną własność. Działania zostały zaprojektowane tak, byśmy ich nie widzieli albo ignorowali. Pracujemy w przekonaniu, że dostarczamy tych informacji, które sami chcemy dać. Myślimy, że w pełni kontrolujemy to, co wirtualni giganci o nas wiedzą. To złudzenie, ponieważ w dłuższej perspektywie otrzymują pełną księgę naszych zachowań. Ich nie interesuje to, co publikujesz tu i teraz. To zorganizowana produkcja naszych przyszłych zachowań i przyzwyczajeń, bo giganci chcą wiedzieć, co lubisz na obiad, jak spędzasz wolny czas, jakie książki czytasz, o której zwykle się z kimś spotykasz itd. Nazywam to nadwyżką zachowań, które są analizowane, a następnie w formie gotowych paczek danych sprzedawane klientom biznesowym. To jest o nas, ale nie dla nas. Ludzie tego nie rozumieją, a nowoczesna technologia tylko” utwierdza ich w nieświadomości. „Przykładem jest system rozpoznawanie twarzy, a zatem także i naszej mimiki. Taki system potrafi rozpoznać na przykład, czym jesteśmy w stanie się przestraszyć” by korporacje mogły wiedzieć jak nas zastraszać, i jakie groźby użyć (np. fake newsy), by skłonić nas do pożądanych przez siebie zachowań (które niszczą życie społeczne).
Według Shoshany Zuboff „celem tak ukształtowanej sztucznej inteligencji jest skłonienie nas do robienia rzeczy, których na co dzień nie robimy, kupowania produktów, których na co dzień nie kupujemy, bo ich nie potrzebujemy”. Dzięki wytresowaniu do działań automatycznych przez publiczną „edukacje” i pracę dla korporacji bez szemrania poddajemy się temu procesowi warunkowania.
Jednym z narzędzi inwigilacji opisanych przez Shoshane Zuboff są telefoniczne aplikacje, które „odzwierciedlają nasze przekonania, przyzwyczajenia i zachowania i pozwalają gromadzić olbrzymie ilości danych przesyłanych do maszyn posługujących się sztuczną inteligencją”. By tworzyć, maksymalnie dokładny opis tego, jak się zachowujemy, by nas skłaniać do pożądanych przez korporacje zachowań.
W artykule na portalu „Sprawy Nauki” Anna Leszkowska stwierdził, że gdyby Shoshana Zuboff „pisała tę książkę obecnie – zapewne przytoczyłaby jeszcze drastyczniejsze przykłady bandyckiego ustroju ograniczającego wolność ludzi – przepisy pandemiczne. Kapitalizm inwigilacyjny bowiem to nie tylko technologie inwigilacyjne, ale idea wykorzystująca nieznane wcześniej asymetrie dostępu do wiedzy i władzy, na którą wiedza się przekłada. My występujemy w roli niewolnika, który tę wiedzę dostarcza globalnym korporacjom 24 godziny na dobę, nie zdając sobie nawet z tego sprawy”.
Jan Bodakowski