Prof. Norman Davies ma rację – rosyjska propaganda cynicznie i perfidnie manipuluje historią, wykorzystując tragedię Zbrodni Wołyńskiej jako narzędzie do skłócenia Polaków i Ukraińców. Absurdalność narracji, jakoby za te zbrodnie odpowiadał cały naród ukraiński, jest nie tylko fałszywa, ale i wyjątkowo szkodliwa. Zbrodnie, choć bez wątpienia straszliwe, były dziełem niewielkiego odsetka członków ukraińskiego podziemia w czasie II wojny światowej, działających wyłącznie na obszarze kilku zachodnich obwodów Ukrainy. Przypisywanie odpowiedzialności wszystkim Ukraińcom – zarówno współczesnym, jak i tym z innych części kraju – to jawna manipulacja, która ignoruje złożoność historycznych realiów i indywidualne doświadczenia ludzi. Co więcej, takie uogólnienia są narzędziem podsycania nienawiści, które odgrywa kluczową rolę w strategii Kremla, zmierzającej do izolowania Ukrainy na arenie międzynarodowej i dzielenia sojuszników wspierających jej walkę o wolność.

Należy pamiętać, że propagandowe uogólnienia są nie tylko intelektualnie nieuczciwe, ale także celowo mają na celu wywołanie emocji, które paraliżują zdolność do racjonalnej oceny faktów. Twierdzenie, że cały 40-milionowy naród ukraiński „jest winny”, ignoruje historyczną prawdę, że w czasie II wojny światowej wielu Ukraińców walczyło zarówno przeciwko Niemcom, jak i Sowietom, często z narażeniem życia. Warto przypomnieć, że naród polski, który sam padł ofiarą licznych zbrodni w XX wieku, doskonale wie, jak niesprawiedliwe i destrukcyjne mogą być takie zbiorowe oskarżenia. Powinniśmy zatem być szczególnie wyczuleni na próby Rosji, która cynicznie gra na historycznych krzywdach, by siać niezgodę i podważać solidarność między Polakami a Ukraińcami.

WOJNA ZAKOŃCZY SIĘ ZWYCIĘSTWEM UKRAINY

Zdaniem prof. Daviesa, rosyjska agresja zakończy się zwycięstwem Ukraińców, podczas gdy Rosję czeka seria głębokich, systemowych kryzysów. – To nie będą zwykłe problemy, lecz kryzysy, które mogą doprowadzić do poważnych zmian wewnętrznych – podkreśla.

Historyk przewiduje również możliwość konfliktu między Chinami a Rosją, co mogłoby zapewnić Europie chwilową przerwę od rosyjskich agresji. – Należy jednak pamiętać, że będzie to spokój tymczasowy. Chiny są globalną potęgą, podczas gdy Rosja znajduje się na krawędzi upadku – zauważa prof. Davies.

KONFLIKT CHIŃSKO-ROSYJSKI?

Według Daviesa, nadchodzące kryzysy wewnętrzne w Rosji mogą w końcu doprowadzić do otwartego konfliktu z Chinami. W rozmowie z Onetem podkreślił, że sytuacja w Rosji jest daleka od stabilności.

– Nie można patrzeć na obecne relacje jako trwałe. Rosja zmaga się z poważnymi problemami. Przykład Kaliningradu jest tu wymowny – mieszkańcy tej enklawy są lepiej poinformowani o świecie niż przeciętny Rosjanin z głębi Syberii. Widzą, co dzieje się w sąsiednich krajach, takich jak Litwa czy Polska. Owszem, większość populacji Kaliningradu stanowią wojskowi i ich rodziny, ale historia pokazuje, że nawet najsilniejsze siły zbrojne mogą nagle się rozpaść. W Syrii, na przykład, żołnierze porzucili mundury i uciekli. Podobny scenariusz może spotkać Kaliningrad, który w przyszłości może stać się zarzewiem buntu przeciw Kremlowi – ocenia historyk.

EUROPA POWINNA ZADBAĆ O WŁASNE BEZPIECZEŃSTWO

Prof. Davies skomentował również możliwe konsekwencje drugiej kadencji Donalda Trumpa dla relacji transatlantyckich.

– Jeśli Trump ponownie obejmie urząd, skoncentruje się głównie na rywalizacji z Chinami, co może oznaczać mniejsze zainteresowanie sprawami Europy. W takiej sytuacji Europa będzie musiała samodzielnie bronić swoich interesów i stawić czoła zagrożeniom zewnętrznym – podsumował.

POPULIZM TO GLOBALNE WYZWANIE

Zdaniem prof. Daviesa, populizm to plaga współczesnego świata, która nie omija Polski.

– Widzimy podobne ruchy w różnych częściach globu: Brexit, który wywołali angielscy populiści, Trump w USA, Orban na Węgrzech czy Le Pen we Francji. To wszystko przejawy tej samej populistycznej tendencji, która kształtuje współczesne społeczeństwa – zauważa historyk.

Prof. Davies wyraził też żal z powodu braku międzynarodowych studiów nad Polską. Zwrócił uwagę na potrzebę większego zaangażowania polskiego rządu w promocję historii i kultury na zagranicznych uniwersytetach. Przywołał też niepowodzenie projektu studiów nad współczesną Polską na Uniwersytecie Oksfordzkim, którego był inicjatorem.

Jagiellonia.org