Bodnar zarzuca Ardanowskiemu, że ten jako szef resortu rolnictwa miał rzekomo „przekroczyć uprawnienia” w sprawie wsparcia udzielonego 5 lat temu przez KOWR Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek oraz skupu jabłek w 2018 roku.
Zdaniem Ardanowskiego zapowiedź Bodnara „nosi znamiona zlecenia politycznego” oraz „politycznego zastraszenia”.
„Pewnie panu premierowi Tuskowi i tym wszystkim jego akolitom się wydawało, że jeżeli ja mówię krytycznie o Prawie i Sprawiedliwości, o błędach, które PiS popełnił - bo chociaż wiele rzeczy dobrych naszym rządom udało się zrealizować, to były również i potknięcia, błędy, za które uczciwie ktoś powinien się wytłumaczyć, a może i w piersi uderzyć - to nie będę krytykował obecnej władzy. Ale jeżeli widzę, że władza, w sposób dość cyniczny, rozmontowuje polską gospodarkę, nie chroni rolnictwa, pozwalając na Zielony Ład i umowę z Mercosur, lekceważy rolników skłócając ich jeszcze dodatkowo, to co - mam milczeć? Mam siedzieć cicho, żeby nie urazić pana premiera? Albo właśnie siedzieć cicho, bo ludzie mogą pomyśleć, że „coś mam za uszami”, że mam jakąś skazę w działalności publicznej i się boję odezwać? Nie. Powiedziane jest: “Tak -tak, nie - nie. Wszystko, co ponadto od złego pochodzi”. Trzeba rozliczać każdą władzę i poprzednią, i obecną, i twardo mówić, w jaki sposób powinna zajmować się Polską” – powiedział Jan K. Ardanowski w rozmowie z topagrar.pl.
Były minister rolnictwa nie wyklucza, że obecna władza może posunąć się nawet do aresztowania go, ponieważ w rządzonym przez Koalicję 13 grudnia „kraju bezprawia wszystko może się zdarzyć”.
Zdaniem Ardanowskiego działania ministra Bodnara to „ordynarne łajdackie oczernianie” oraz „łajdacki sposób na niszczenie ludzkiego honoru na zlecenie polityczne”.
„Postępowania prokuratorskie trwają latami, a sprawy nie kończą się w sądzie, gdzie oszczerczo pomówieni mogliby się bronić. Tu jest podobny mechanizm: żeby sugerować, że Ardanowski może jest złodziejem, może uzyskał jakieś korzyści. Nigdy się tego nie udowodni, natomiast psucie wizerunku będzie trwało aż wreszcie przekona się ludzi, że “coś musi być na rzeczy”. Nie ma nic “na rzeczy”. Jest to absolutnie łajdacki atak na moją osobę” – skonstatował Jan Krzysztof Ardanowski.