Początkowym afrontem uczynionym Macronowi był fakt, że Trump nie wyszedł powitać prezydenta Francji, lecz uczyniła to w jego zastępstwie odpowiedzialna za protokół w Białym Domu Abigail Jonnes.
Podczas rozmowy w obecności mediów, prezydent Francji nie pozostawał dłużny Donaldowi Trumpowi.
Macron pytany czy popiera rekompensaty ukraińskie dla USA za pomoc w walce z rosyjską inwazją, prezydent Francji oznajmił, że to przede wszystkim Ukraina powinna otrzymać odszkodowania, bo doznała wielu krzywd i zniszczeń wskutek rosyjskiego ataku.
Francuski przywódca podkreślił ponadto, że zachodni sojusznicy powinni domagać się odszkodowań od Rosji, która dokonała agresji, a nie od Ukrainy.
Gdy prezydent USA ripostował, że Europa wspierała Ukrainę, ale na zasadzie pożyczek pieniężnych, które zostaną odzyskane, Macron przerwał Trumpwi, kładąc mu rękę na kolanie i prostując: „Nie, w rzeczywistości pokryliśmy 60 proc. wszystkich kosztów. To było jak amerykańskie pożyczki, dotacje i gwarancje. Przekazaliśmy prawdziwe pieniądze”.
Macron mówił również o 300 miliardach zamrożonych rosyjskich aktywów w Europie.
„Ale to nie jest zabezpieczenie pożyczki, bo to nie nasza własność. Jeśli w ostatecznych negocjacjach z Rosją ustalimy, że nam je oddadzą, to super. To ostatecznie Rosja za to zapłaci” – stwierdził prezydent Francji.
„Jeśli w to wierzysz, to dla mnie ok” – drwił Donald Trump.
Emmanuel Macron z kolei z dość ostentacyjnym rozbawieniem reagował na wykręty Trumpa, który został zapytany przez jednego z dziennikarzy o to, czy skoro nazwał ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego „dyktatorem”, to samo powie o Władimirze Putinie.
„Nie używam takich słów lekkomyślne, zobaczymy co się stanie” – usiłował tłumaczyć Donald Trump.