Jedną z najbardziej bulwersujących wypowiedzi ostatnich dni były słowa posłanki Joanny Senyszyn, która zasugerowała, że rozwiązaniem problemu przemocy seksualnej ze strony imigrantów miałaby być… możliwość dokonania aborcji przez zgwałcone kobiety.

„Jak zostaniesz zgwałcona, droga Polko, to możesz legalnie usunąć ciążę. Więc po co to pieniaczenie, pisowski elektoracie?” – sparafrazował ironicznie słowa Senyszyn jeden z internautów na serwisie X.

Czy można sobie wyobrazić większy brak empatii i szacunku dla ofiar przestępstw?

Przykłady z Europy Zachodniej pokazują, do czego prowadzi bezrefleksyjna polityka migracyjna. Niemcy, Szwecja czy Francja doświadczyły lawinowego wzrostu przestępstw po otwarciu swoich granic. W wielu europejskich miastach pojawiły się tzw. „strefy no-go”, gdzie nawet policja boi się interweniować. Czy rząd Donalda Tuska i politycy Lewicy chcą, by Polska podążyła tą samą drogą?

Już teraz służby informują o coraz częstszych przypadkach agresywnych zachowań nielegalnych imigrantów, próbujących przedostać się do naszego kraju. Mimo to, zamiast wzmocnienia granic i zwiększenia ochrony, rząd koalicji 13 grudnia i wspierające go środowiska polityczne wolą jednak – co dla nich jest typowe - atakować tych, którzy alarmują o zagrożeniu.

Wypowiedź Joanny Senyszyn to kwintesencja oderwania od rzeczywistości. Lewica, która tak chętnie mówi o „prawach kobiet”, jednocześnie nie robi absolutnie nic, by je realnie chronić. Dla tych polityków bezpieczeństwo Polek i polskich dzieci schodzi na dalszy plan wobec chorych ideologicznych założeń polityki migracyjnej.

Zamiast kpić z obaw obywateli, rząd i jego sojusznicy powinni wreszcie zacząć działać:

  • Natychmiastowe uszczelnienie granic i blokada nielegalnej migracji,

  • Surowe prawo wobec imigrantów, którzy dopuszczają się przestępstw,

  • Zero tolerancji dla polityków, którzy lekceważą zagrożenia bezpieczeństwa obywateli.