Fronda.pl: Prezydent Duda w ekspresowym tempie podpisał ustawę o komisji do spraw zbadania wpływów rosyjskich w Polsce w latach 2007-22, kierując ją jednocześnie do Trybunału Konstytucyjnego. Jak ocenia Pan tego rodzaju działanie prezydenta?
Janusz Kowalski (wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi, poseł Suwerennej Polski): Jest prerogatywą prezydenta RP - akceptować poszczególne ustawy lub ich nie akceptować. Ta konkretna ustawa kierunkowo realizuje cel deputinizacji w naszym kraju, czyli ograniczenia rosyjskich wpływów w Polsce. Została ona jako taka poparta przez obóz Zjednoczonej Prawicy, a oprotestowywana jest w największym stopniu przez najbardziej prorosyjskiego premiera w całej historii III RP - Donalda Tuska. Tusk jest bowiem liderem partii, która w latach 2007-2015 realizowała jednoznacznie prorosyjską politykę. Spór wydaje się więc tu być bardzo klarowny. Wszyscy ci, którzy chcą deputinizacji naszego życia politycznego - chcą powołania i prac tej komisji. Tego właśnie chce prawica i wszyscy polscy patrioci. Natomiast ci wszyscy, którzy chcą, aby wpływy rosyjskie w Polsce nie zostały ujawnione, są zwolennikami Donalda Tuska i wpisują się w prezentowaną przez niego narrację.
Wokół komisji panuje napięta atmosfera a jej powołanie jest dość szeroko krytykowane. Podnosi się, że podobne rozwiązania funkcjonują także w innych krajach (np. we Francji), jednak uprawnienia zagranicznych komisji nie są tak szerokie.
Powiem w ten sposób: ja osobiście postulat powołania komisji śledczej do spraw zbadania chociażby umowy gazowej z czasu rządów PO-PSL sformułowałem jeszcze w roku 2010, a więc 13 lat temu. Byłem wówczas architektem zbierania całej dostępnej dokumentacji dotyczącej polsko-rosyjskich negocjacji, prowadzonych przez administrację rządu Donalda Tuska. Podkreślmy tu bardzo mocno - haniebnych negocjacji. Wtedy przecież stanowisko ówczesnego prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego oraz Prawa i Sprawiedliwości poparła nawet Komisja Europejska, która absolutnie nie zgadzała się na plan Tuska i Pawlaka - przedłużenia umowy gazowej z Rosją do roku 2035.
Przypomnę również, że w grudniu 2021 roku, jeszcze jako Solidarna Polska zaproponowaliśmy naszym koalicjantom z PiS powołanie komisji śledczej do spraw polityki energetycznej prowadzonej przez rząd PO-PSL w latach 2007-2015. Moim celem było bowiem od zawsze rozliczenie tej ekipy za prowadzoną przez nią przez długi czas haniebnej prorosyjskiej polityki. Niestety ta nasza rekomendacja nie została wówczas przyjęta przez PiS. A SP nie dysponuje przecież w Sejmie wystarczającą do tego liczbą posłów, więc współpraca w tej kwestii naszego koalicjanta była niezbędna, aby sprawę tę pomyślnie przeprowadzić. Zarówno zatem ja, jak i członkowie mojej formacji politycznej jesteśmy od lat zwolennikami deputinizacji życia politycznego w Polsce. I będziemy teraz bardzo starannie dbać o to aby działania komisji mającej zająć się tym poważnym problemem były prowadzone transparentnie i przede wszystkim skutecznie doprowadziły do rozliczenia rosyjskich wpływów w Polsce. Jestem głęboko przekonany, że to się uda.
Przedstawiciele opozycji mają zagwarantowane miejsce w tej komisji. A ci którzy najgłośniej krzyczą przeciwko jej powstaniu i funkcjonowaniu, najwidoczniej najbardziej mają się czego obawiać. Ci którzy nie tylko fotografowali się z Władimirem Putinem, ale również robili z nim politykę mają dziś strach w oczach. Wystarczy popatrzeć na Waldemara Pawlaka, który jako lider PSL i wicepremier w rządzie Donalda Tuska, był architektem fatalnej umowy gazowej z Rosją z 2010 roku. Jest oczywiste, że jeśli opinia publiczna pozna wszystkie aspekty negocjacji prowadzonych z Rosją przez Pawlaka w latach 2009-2010, to kariera tego prorosyjskiego wicepremiera w rządzie Donalda Tuska, w mojej ocenie będzie skończona.
Do tematu komisji niejednoznacznie odnoszą się Stany Zjednoczone. Departament Stanu ją skrytykował, z kolei ambasador Brzezinski pochwalił decyzję o skierowaniu ustawy do TK. Czy kwestia komisji nie nadweręży naszych stosunków z USA?
Przede wszystkim dobrą zasadą, której zgodnie z protokołem dyplomatycznym należałoby przestrzegać jest nie mieszanie się ambasadorów obcych państw sprawy wewnętrzne kraju, w którym pełnią oni swoją misję. Polscy ambasadorowie w Stanach Zjednoczonych nie komentują przecież wewnętrznych spraw dziejących się w USA. I chciałbym jednak, żeby tego rodzaju zasady były przestrzegane przez dyplomatów amerykańskich również w odniesieniu do Polski. Nie jest bowiem rolą ambasadora Stanów Zjednoczonych w Rzeczpospolitej komentowanie wydarzeń politycznych w Polsce.
Tym bardziej, że to właśnie obóz Demokratów, z którego wywodzi się ambasador Brzezinski wielokrotnie nie miał racji w kontekście spraw odnoszących się do relacji z Rosją Władimira Putina. Choć dziś co prawda prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden prowadzi właściwą politykę w odniesieniu do putinowskiej Rosji, to jednak przypomnijmy, że w roku 2021 to właśnie on dał Niemcom i Rosji zielone światło przyzwalające na uruchomienie gazociągu Nord Stream 2, co było niezwykle fatalną decyzją. USA popełniły tutaj dramatyczny wręcz błąd, z którego już kilka miesięcy później musiały się wycofywać po zbrodniczej agresji Rosji na Ukrainę. Zalecałbym więc amerykańskiemu ambasadorowi w Warszawie nieco większą wstrzemięźliwość oraz nie mieszanie się w wewnętrzne polskie sprawy.
Czy wejście w życie tej ustawy oznacza definitywne pożegnanie się ze środkami z KPO?
Na czele Komisji Europejskiej stoi niemiecka polityk Ursula von der Leyen, która była de facto prawą ręką kanclerz Niemiec Angeli Merkel i w latach 2013-2019 realizowała prorosyjską politykę jako szefowa niemieckiego resortu obrony. O konieczności powołania komisji do spraw deputinizacji w Komisji Europejskiej moje środowisko mówi już od wielu lat. To, że niestety prorosyjska von der Leyen we współpracy z Angelą Merkel oraz Donaldem Tuskiem realizowała bardzo przyjazny Rosji kurs Komisji Europejskiej - jest faktem.
A to, że środki z unijnego KPO do Polski i tak nie trafią jest przecież od dawna oczywiste i mówiliśmy o tym w sposób bardzo jednoznaczny, jako środowisko polityczne skupione wokół ministra Zbigniewa Ziobry, od co najmniej kilku lat. Trzeba po prostu wygrać najbliższe wybory do Parlamentu Europejskiego w 2024 roku i skrupulatnie rozliczyć tych eurokratów, którzy realizowali prorosyjski kurs, wspierając Władimira Putina.
Opozycja zapowiada bojkot prac komisji. Jak się Pan do tego odnosi?
Najwidoczniej strach zagląda im w oczy. Ci politycy, którzy mają się czego bać uciekają się teraz do podnoszenia kompletnie niemerytorycznych argumentów przeciwko rozliczeniu wpływów prorosyjskich w Polsce. Tymczasem Donald Tusk i Waldemar Pawlak oraz ich partie realizowali proputinowską politykę. A to, że oni teraz krzyczą przeciwko powstaniu tej komisji jest dla mnie w jakiś sposób oczywiste, w kontekście wszystkich ich wcześniejszych działań politycznych. Ja i moje środowisko polityczne jesteśmy za dekomunizacją i deputinizacją, a oni wspierają ochronę interesów rosyjskich w Polsce. Jest tutaj bardzo jasna linia podziału.
Opublikował Pan w mediach społecznościowych okładkę „Gazety Wyborczej” udostępniającej niewiele miesięcy po agresji Rosji na Gruzję swoje łamy jednemu z największych zbrodniarzy naszych czasów - Władimirowi Putinowi, który opublikował w „Wyborczej” swą odezwę do Polaków. Pojawiają się w tym kontekście głosy, że rozliczenie rosyjskich wpływów w Polsce nie powinno być ograniczone wyłącznie do środowiska polityków.
Jestem zwolennikiem tego, aby jednak przede wszystkim prześwietlić organizacje pozarządowe, które być może oficjalnie otrzymywały jakieś granty z Niemiec czy też innych krajów Unii Europejskiej, podczas gdy w rzeczywistości były one de facto finansowane przez putinowską Rosję. Choćby po to, by prowadzić działalność uderzającą w polskie uniezależnienie się energetyczne od Rosji poprzez działania szkodzące dywersyfikacji lub też polskim inwestycjom w gaz łupkowy. Natomiast publikowanie przez „Gazetę Wyborczą”, bardzo krótko po rosyjskiej napaści na Gruzję, listu Władimira Putina do Polaków w sposób bardzo jednoznaczny świadczy o tym medium. A każdy Polski Patriota potrafi to w sposób właściwy ocenić.
Bardzo dziękuję za rozmowę.