Wybór Amerykanów stawia przed światem nowe wyzwania i rodzi pytania o przyszły kształt międzynarodowych sojuszy oraz zachowanie równowagi sił.
NADZIEJE I OBAWY
Powrót Trumpa na najwyższe stanowisko w kraju wywołał mieszane reakcje – podczas gdy konserwatywna część Zachodu świętuje, środowiska liberalno-demokratyczne reagują niepokojem, a nawet szokiem. Zwolennicy wzmacniania jedności euroatlantyckiej również odczuwają niepewność co do przyszłości. Kraje europejskie, które od dziesięcioleci polegają na amerykańskim parasolu bezpieczeństwa, stoją teraz przed pytaniem, jak dostosować swoje strategie obronne w obliczu potencjalnych zmian w polityce USA. Wspólne cele i wartości, które dotąd stanowiły fundament współpracy transatlantyckiej, mogą zostać wystawione na próbę.
Amerykańskie społeczeństwo, podobnie jak cała wspólnota euroatlantycka, jest głęboko podzielone, co tworzy niebezpieczną lukę w globalnym układzie sił. Tymczasem tzw. „oś zła” – koalicja reżimów autorytarnych i totalitarnych – intensywnie się konsoliduje, stając do walki przeciwko dominacji wolnych, demokratycznych państw. To zderzenie dwóch sprzecznych wizji świata nabiera nowego znaczenia w kontekście powrotu Trumpa do Białego Domu.
JAKA BĘDZIE STRATEGIA TRUMPA?
Sygnały wysyłane przez samego Trumpa, jego wiceprezydenta J.D. Vance’a oraz członków jego sztabu podczas kampanii wyborczej sugerują, że nowa administracja amerykańska może być skłonna poddać się presji koalicji dążącej do osłabienia porządku światowego opartego na zasadach i Karcie Narodów Zjednoczonych. To zaniepokoiło wielu obserwatorów, zwłaszcza że Rosja, Chiny, Iran i Korea Północna mogą wykorzystać taką zmianę do realizacji własnych celów i destabilizacji światowego układu sił.
Trump słynie z nieprzewidywalności, co sprawia, że trudno określić, jak będzie wyglądała jego polityka zagraniczna, zwłaszcza gdy Moskwa, Pjongjang i Teheran prawdopodobnie odrzucą jego propozycje dyplomatycznego rozwiązania kryzysów w Indo-Pacyfiku, Europie Wschodniej i na Bliskim Wschodzie. Ta niepewność rodzi pytania o możliwe reakcje Waszyngtonu na dalsze eskalacje w tych newralgicznych regionach.
CZY TRUMP ZDOŁA POWSTRZYMAĆ ROSYJSKĄ AGRESJĘ?
W trakcie kampanii wyborczej Trump wielokrotnie powtarzał, że zdoła w krótkim czasie rozwiązać węzeł gordyjski wojny rosyjsko-ukraińskiej. Jego próby osiągnięcia sprawiedliwego pokoju na Ukrainie staną się zarówno sprawdzianem jego zdolności do realizacji ambitnych celów w polityce zagranicznej, jak i wyzwaniem. Te działania mogą pokazać, na ile skutecznie Trump potrafi zarządzać konfliktami na arenie międzynarodowej.
Jeśli chodzi o politykę Trumpa wobec agresji Putina w Europie Wschodniej, szczególnie w kontekście wojny na Ukrainie, jego otoczenie formułowało prognozy o diametralnie odmiennym charakterze. J.D. Vance wielokrotnie wyrażał poglądy, które można interpretować jako kapitulację USA wobec żądań, jakie rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przedstawiło Waszyngtonowi 17 grudnia 2021 roku, jeszcze przed inwazją Rosji na Ukrainę. Tymczasem Mike Pompeo i Boris Johnson prognozują, że strategia Trumpa wobec państwa-agresora będzie stanowcza i nieustępliwa. Ta różnorodność opinii wskazuje na głęboką niepewność co do kierunku, jaki może obrać amerykańska polityka wobec Rosji.
„PLAN POKOJOWY” J.D. VANCE’A
We wrześniu kandydat na wiceprezydenta USA, J.D. Vance, przedstawił w telewizji tzw. „plan pokojowy”, w którym zaproponował utworzenie „strefy zdemilitaryzowanej” wzdłuż obecnej linii frontu między Rosją a Ukrainą. Zgodnie z planem Vance’a, Ukraina musiałaby zrezygnować z aspiracji członkostwa w NATO, co mogłoby mieć daleko idące konsekwencje dla bezpieczeństwa regionu. Wielu obserwatorów uważa, że realizacja tego planu stanowiłaby największą jednostronną zdradę sojusznika od czasów układu monachijskiego z 1938 roku, kiedy to Wielka Brytania i Francja pozostawiły Czechosłowację na łasce nazistowskich Niemiec. Z kolei były premier Wielkiej Brytanii, Boris Johnson, w swoim felietonie w „Daily Mail” po spotkaniu z kandydatem Partii Republikańskiej na Prezydenta Stanów Zjednoczonych oświadczył, że Donald Trump „ma siłę”, aby zakończyć wojnę rosyjsko-ukraińską na warunkach korzystnych dla Kijowa.
PROPOZYCJE JOHNSONA I POMPEO
Johnson podkreślił, że jest przekonany, iż „Trump rozumie rzeczywistość: porażka Ukrainy byłaby ogromną porażką Ameryki”. Zwycięstwo Putina nie tylko oznaczałoby zniewolenie Ukrainy, ale także kontynuację rosyjskiej agresji na sąsiednie państwa, co byłoby katastrofą dla Europy, Ameryki i całego świata. Jako analogię Johnson przywołuje tragiczne konsekwencje podziału Polski w 1939 roku, które doprowadziły do wybuchu II wojny światowej, której nie udało się powstrzymać. Po Ukrainie, zdaniem Johnsona, największym zagrożeniem stałyby się Gruzja i kraje bałtyckie. Zwiększyłoby się również zagrożenie dla Tajwanu ze strony Chin oraz dla Izraela ze strony Hezbollahu. W takim scenariuszu Amerykanie byliby zmuszeni do zaangażowania się w kolejne konflikty, w przeciwnym razie Stany Zjednoczone utraciłyby jakiekolwiek roszczenia do światowego przywództwa.
Dlatego, według Johnsona, Trump rzekomo ma możliwość zakończenia wojny „na właściwych warunkach dla Ukrainy i Zachodu”. Były brytyjski premier dodał jednak, że nie jest pewien, jakie dokładnie kroki podejmie Trump, jeśli zostanie ponownie wybrany. „Ale to jest to, co może zrobić” – zasugerował Johnson. Podobną opinię wyraził także Mike Pompeo, sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych w administracji prezydenta Donalda Trumpa w latach 2018–2021.
KTÓRĄ DROGĘ WYBIERZE TRUMP?
Trudno jednak przewidzieć, jaka faktycznie będzie strategia Trumpa, który jest znany ze swojej tajemniczości oraz nieprzewidywalności.
Jedno jest pewne: przyszły porządek światowy będzie w dużej mierze zależał od rozwiązania problemu rosyjskiej agresji na Ukrainę oraz sposobu, w jaki zostaną zażegnane kryzysy na Bliskim Wschodzie i w regionie Indo-Pacyfiku. To właśnie te kwestie zdecydują, czy Stany Zjednoczone pozostaną światowym liderem, mającym decydujący wpływ na rozwój globalnej cywilizacji.
„Oś zła” – Rosja, Chiny, Iran i Korea Północna – atakuje osłabionego amerykańskiego lwa niczym stado szakali. Biorąc pod uwagę sytuację na świecie, Trump przejdzie do historii albo jako zbawiciel, albo grabarz porządku światowego, który nazywamy Pax Americana.
Włodzimierz Iszczuk, Jagiellonia.org