Jak podkreślił prof. Ryszard Legutko, debata w europarlamencie na temat polskiej ustawy jest „głupia i haniebna”. Wskazał na powszechność rosyjskiej infiltracji w Europie. Jedną z osób, które zabrały wczoraj głos była europoseł Clare Daly z Irlandii.
„Jutro głosowanie PE nad drugim raportem dotyczącym wpływów zagranicznych. Realizując makkartyzm, stygmatyzując całe grupy społeczne oraz politykę opozycyjną w kontekście wpływów rosyjskich do całej linii działań opresyjnych”
- mówiła polityk.
Krytyka dotyczyła nie tylko inicjatywy europarlamentu w sprawie wpływów zagranicznych. Dalej padły słowa o „zagrożeniu dla demokracji i praworządności”, które widzi z kolei w polskiej ustawie oraz pójściu przez rząd "na szaloną wojnę polityczną z opozycją".
W jej ocenie powinniśmy uczyć się z historii na temat „kontrwywiadowczej paranoi”, która to ma stanowić rzekomo „erozję wartości demokratycznych i praworządności”. Na jej wypowiedź zareagował europoseł KO Marek Belka. Były premier miał pytać, ile Putin płaci irlandzkiej polityk. Gdy ta zażądała wycofania się z pytania lub jego wyjaśnienia, Belka ponownie miał zapytać o finansowanie jej przez Putina. Oburzona europarlamentarzystka odparła, że nie dostaje żadnych pieniędzy od Putina, a pytania są nieakceptowalne. Po wszystkim wyszła z sali.