Współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty rozpoczął urzędowanie na stanowisku marszałka Sejmu od wypowiedzenia swoistej wojny głowie państwa. W swoim pierwszym orędziu marszałek podważył przewidziane w Konstytucji prerogatywy prezydenta, sprowadzając jego rolę do „reprezentatywnej”.
- „Polityczny problem tkwi nie w przepisach konstytucyjnych, tylko w działaniach środowisk, które chcą te zasady konstytucyjne łamać. Te zasady są proste: prezydent reprezentuje, rząd rządzi”
- przekonywał.
- „Postawię tamę każdym próbom wprowadzenia innego modelu niż ten, na który umówiliśmy się w referendum konstytucyjnym 1997 roku. Umów trzeba dotrzymywać. Polska historia pokazuje, że nasz naród nie akceptuje modelu rządów, w którym cała władza skupia się w rękach jednego człowieka”
- dodawał.
W tym samym wystąpieniu zapowiedział posługiwanie się narzędziem, którego Konstytucja nie przewiduje – „wetem marszałkowskim”, którym najpewniej ma być kierowanie inicjatyw głowy państwa do sejmowej zamrażarki.
- „Jestem marszałkiem wybranym przez posłanki i posłów koalicji 15 października, jestem politykiem Lewicy. Będę działał w imieniu tej koalicji, w imieniu 11 milionów wyborców, którzy powierzyli tej koalicji władzę. Dobra współpraca z rządem będzie jednym z moich głównych celów. Będę stosował marszałkowskie weto wobec szkodliwych projektów legislacyjnych służących populizmowi i rozregulowaniu zasad funkcjonowania państwa. Będę zawsze zwracał uwagę na to, czy projekty ustaw mają realne źródła finansowania, czy służą tylko grze politycznej i skłóceniu obywateli”
- zapowiedział.
Do zapowiedzi nowego marszałka odniósł się w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Jan Parys.
- „Z pierwszego telewizyjnego przemówienia wynika, że nie zna lub świadomie w sposób wybiórczy interpretuje Konstytucję. Postępuje w tym względzie podobnie do premiera i szefa dyplomacji. Tymczasem Konstytucję trzeba czytać w całości. Nie można jej czytać jedynie w odniesieniu do uprawnień własnego urzędu. Wymienione osoby świadomie nie czytają rozdziału, który mówi o kompetencjach głowy państwa, o tym że jest częścią władzy wykonawczej w naszym kraju. Ponadto także Ustawa o obronie Ojczyzny z marca 2022 oraz Ustawa o współpracy Rady Ministrów z Prezydentem z października 2010 roku precyzują kompetencje prezydenta”
- zauważył były minister obrony narodowej.
Przypomniał, że to na prezydenta Konstytucja nakłada odpowiedzialność za suwerenność i bezpieczeństwo państwa.
- „To nie jest zapis o charakterze kurtuazyjnym. Żaden marszałek Sejmu ani premier czy też minister nie mogą ograniczać odpowiedzialności Prezydenta za te kwestie. Są oni wręcz zobowiązani, by pomagać Prezydentowi w realizowaniu misji w tych dziedzinach. Z racji tego zapisu naszej Konstytucji oraz z racji najsilniejszego mandatu od społeczeństwa to właśnie `Prezydent nadaje kierunek działaniom w tych kwestiach. Blokowanie Prezydentowi dostępu do informacji czy do spotkań, w kraju czy za granicą jest ewidentnym naruszeniem Konstytucji”
- podkreślił.
- „Podobnie jest z uprawnieniem prezydenta, które polega na staniu na straży przestrzegania ustawy zasadniczej. W tej kwestii także Prezydent ma zdanie ważniejsze niż np. politycy tworzący rząd”
- dodał.
Zwrócił uwagę, że „rząd prowadzi politykę w zakresie niezastrzeżonym dla innych organów”.
- „Jeśli jakaś dziedzina jest uprawnieniem Prezydenta, to w tych sprawach rząd nie ma samodzielności. Jeśli ktoś z rządu lub marszałek Sejmu zamierzają pomijać uprawnienia konstytucyjne głowy państwa, to naruszają podstawy ustroju naszego kraju. Tym samym kwestionują zasady demokracji. Taka sytuacja będzie kreowała konflikty polityczne i podziały społeczne a to jest bardzo groźne w epoce konfrontacji, którą mamy obecnie w Europie”
- ocenił.
