Jak powiedział Vance, UE zbyt długo opierała swoją strategię na biernym podążaniu za USA, nie podejmując realnych działań na rzecz własnego bezpieczeństwa i niezależności. Nowa administracja Donalda Trumpa jasno wskazuje, że amerykański protekcjonizm militarny wobec Europy nie może być niekończącym się przywilejem, zwłaszcza jeśli Bruksela coraz częściej stawia na współpracę gospodarczą z Chinami.
„Ameryka nie będzie dalej sponsorowała i ochraniała odchodzenia od idei Zachodu, które zbudowały jego siłę” – podkreślił Vance. Oznacza to, że kraje europejskie muszą przemyśleć swoją politykę wobec Chin i Rosji oraz zastanowić się, czy chcą dalej funkcjonować jako pasywni beneficjenci amerykańskiej ochrony, czy raczej jako pełnoprawni sojusznicy, gotowi do współdziałania w ramach wspólnych wartości.
Przesłanie Vance’a to przede wszystkim apel o powrót do tradycyjnych zachodnich wartości, które zbudowały potęgę USA i Europy. „Tylko siła wewnętrzna, dyscyplina i wysiłek ochronią przed odwiecznym wrogiem. Czyli właśnie pancerz wartości” – zaznaczył.
Ostrzeżenie to skierowane jest przede wszystkim do rządów europejskich, które, zdaniem amerykańskich konserwatystów, zbyt łatwo poddają się wpływom niemiecko-francuskiej dominacji i tracą swoją suwerenność.
Administracja Trumpa sygnalizuje, że nie zamierza biernie przyglądać się sytuacji, w której Europa coraz bardziej uzależnia się od Chin, zarówno gospodarczo, jak i technologicznie.
„Ma wziąć odpowiedzialność za siebie, dość podwożenia na koszt młodszego braciszka, dość bierności i lenistwa” – ostrzega Vance, dając jasno do zrozumienia, że Ameryka nie będzie dłużej płacić za europejskie bezpieczeństwo, jeśli UE będzie dalej flirtować z chińską dominacją technologiczną i handlową.
W Polsce obóz rządzący, pod przewodnictwem Donalda Tuska, kierować się zdecydowanie w stronę polityki Berlina i Brukseli, ignorując ostrzeżenia płynące z Waszyngtonu. Krytycy wskazują, że jeśli rząd PO-KO nie przemyśli swojej strategii, Polska może stać się zakładnikiem polityki niemieckiej, która coraz bardziej oddala się od kursu wyznaczonego przez USA.
Jak zauważyli komentatorzy, retoryka niektórych polityków obozu rządzącego przypomina niemal gotowość do ideologicznej konfrontacji z Waszyngtonem. „Jak się poczyta zajadłe silniczki i polityków obozu rządowego, to tam taki nastrój, że jakby zaraz ktoś krzyknął: Tusku prowadź na Waszyngton, to oni by poszli” – zauważają analitycy polityczni.
Najbliższe miesiące będą kluczowe dla przyszłości Europy. Czy unijni liderzy posłuchają ostrzeżeń Waszyngtonu i postawią na odbudowę Zachodu, czy może pogrążą się w dalszej zależności od Berlina, Pekinu i Moskwy? Polska, jako kraj leżący na granicy wschodniego i zachodniego świata, musi zadać sobie pytanie, czy chce być częścią silnej, niezależnej Europy współpracującej z USA, czy też podążać w kierunku coraz większej zależności od brukselskich i niemieckich struktur.
Przemówienie Vance’a to przełomowy moment w debacie o przyszłości relacji transatlantyckich. Jego przesłanie jest jasne: Ameryka nie będzie dłużej gwarantem bezpieczeństwa dla Europy, jeśli ta sama nie podejmie odpowiednich kroków. Dla Polski to także moment na refleksję – czy chce być częścią silnego, niezależnego Zachodu, czy też dryfować w stronę polityki dyktowanej przez Berlin i Brukselę. Decyzja musi zapaść szybko – zostało 93 dni.