WIĘKSZOŚĆ POLITYKÓW oraz osób ze świata akademickiego i mediów uważa, że dezinformacja to przestarzałe zjawisko z czasów zimnej wojny. Jednak jeszcze w 1986 roku słowa „disinformation” nie było wśród trzech tysięcy haseł Webster’s New World Thesaurus ani w dwudziestosiedmiotomowym wydaniu New Encyclopedia Britannica. W USA powszechnie — i błędnie — uważa się, że jest ono po prostu wschodnioeuropejskim synonimem słowa misinformation („wprowadzanie w błąd”). Nawet używany do pisania tej książki edytor Microsoft Word 2010 podkreślał słowo disinforming i sugerował zastąpienie go słowem misinforming.
W rzeczywistości sowiecka dezinformacja to coś zupełnie innego niż klasyczne wprowadzanie w błąd. Załóżmy, że FSB (nowe KGB) sfabrykuje dokumenty, które dowodzą, iż podczas nalotów na Libię w 2011 roku amerykańskie wojsko miało rozkaz brania na celownik islamskich meczetów. Gdyby raport na temat tych dokumentów został opublikowany w oficjalnych mediach rosyjskich, byłoby to wprowadzanie w błąd, a ludzie na Zachodzie potraktowaliby to z przymrużeniem oka i uznali za typowy przykład moskiewskiej propagandy. Gdyby jednak ten sam raport został opublikowany w zachodnich mediach i przypisany jakiejś zachodniej organizacji, mielibyśmy do czynienia z dezinformacją, a wiarygodność takiego materiału byłaby znacznie większa.
W kwietniu 2003 roku zachodnie media zostały zalane setkami straszliwych materiałów na temat zrujnowania Muzeum Narodowego w Bagdadzie. Stacje telewizyjne na całym świecie pokazywały zawodzącego zastępcę dyrektora muzeum, który obwiniał Amerykanów o doprowadzenie do zniszczenia „170 tysięcy antycznych eksponatów pochodzących sprzed kilku tysięcy lat”. To był przykład dezinformacji. Okazało się, że pracownicy muzeum na długo przed rozpoczęciem wojny w Iraku ukryli w bezpiecznym miejscu rzekomo złupione skarby, które po zakończeniu walk znajdowały się pod amerykańską opieką w nienaruszonym stanie. Ostatecznie pracownicy muzeum doliczyli się zaledwie dwudziestu pięciu utraconych eksponatów1. Ale cios został zadany.
Mnóstwo ludzi z całego świata wciąż komentowało wstrząsające obrazy pustych szaf ekspozycyjnych, pokazywanych wielokrotnie na ekranach ich telewizorów wraz z oskarżeniami pod adresem USA, które rzekomo do tego doprowadziło.
_________________________________
Z historii wiemy, że wiele krajów w czasie wojny stosowało różne techniki wprowadzania przeciwnika w błąd odnośnie do swoich zamierzeń. Jednym ze skrajnie prostych przykładów jest olbrzymi i pusty w środku drewniany koń zbudowany przez Greków w dwunastym wieku przed naszą erą po to, by dostać się do niezdobytej Troi. Z kolei przykładem skrajnego wyrafinowania jest skomplikowana i mistrzowsko przeprowadzona operacja brytyjskiego wywiadu z 1944 roku, mająca na celu przekonanie Niemców, że siły aliantów przeprowadzą desant na wybrzeżu francuskim w okolicy Calais, a nie na plażach Normandii. Jednak dopiero Rosja była pierwszym mocarstwem, które uczyniło z oszustwa zasadę prowadzenia polityki krajowej, a to wypaczyło każdy aspekt funkcjonowania społeczeństwa rosyjskiego pod panowaniem carów i za komuny.
Według ściśle tajnych podręczników dezinformacji, które kodyfikowały moje poprzednie życie, dezinformacja jako „dziedzina nauki” (jak nazywano ją z dumą) narodziła się w Rosji, jest głęboko zakorzeniona w rosyjskiej mentalności oraz historii i nigdy nie straci na aktualności. Podręczniki uczyły, że dezinformacja narodziła się w osiemnastowiecznej Rosji i była owocem namiętnej miłości między Katarzyną Wielką a księ- ciem Grigorijem Potiomkinem, jej głównym doradcą politycznym i wojskowym. W 1787 roku Potiomkin, wtedy generalny gubernator Nowej Rosji (czyli dzisiejszej Ukrainy), zabrał cesarzową na Krym, który cztery lata wcześniej został nie bez jego udziału odebrany Turkom. Aby zrobić na niej wrażenie, na drodze, którą mieli przejeżdżać, Potiomkin kazał ustawić makiety wsi. W witaniu cesarzowej posunięto się nawet do tego, że w jednej z takich fasadowych wsi zbudowanej przy ujściu Bugu znajdował się łuk triumfalny z napisem: „To jest droga do Konstantynopola”.
To nie przypadek, że dezinformacja narodziła się w Rosji. W osiemnastym wieku francuski markiz Astolphe de Custine napisał, że „w Rosji wszystko jest oszustwem, a wspaniałomyślna gościnność cara i zgromadzenie w pałacu swoich chłopów pańszczyźnianych oraz chłopów należących do jego dworzan to jeden z elementów tej farsy”2. Custine zauważył również — tak, że nawet dzisiaj trudno ująć to lepiej — iż „rosyjski despotyzm nie tylko za nic ma idee i zapatrywania, lecz przerabia także fakty; wytacza wojnę dowodom i odnosi w niej zwycięstwo”3. Generał Walter Bedell Smith, były ambasador USA w Moskwie, we wprowadzeniu do angielskiego tłumaczenia pamiętników markiza wydanego w 1951 roku napisał, że jego analizy polityczne są „tak dogłębne i ponadczasowe, że można powiedzieć, iż są najlepszą wydaną dotychczas pracą analityczną na temat Związku Radzieckiego”4. Te pamiętniki są prawdopodobnie najbardziej wnikliwą analizą dwudziestowiecznej Rosji.
Jest takie powiedzenie, że kłamstwo ma krótkie nogi. Być może jest ono prawdziwe w każdym innym miejscu, lecz w postcarowskiej Rosji dezinformacja stała się zasadą polityki krajowej i odegrała znacznie większą rolę w kształtowaniu przeszłości i przyszłości kraju, niż mógł przewidywać Potiomkin.
Pierwsza wojna światowa i rozpoczęta przez nią nowa era sprzątnęły ze świata pięć imperiów, ośmiu królów i osiemnaście dynastii5, ale żaden kraj nie zmienił się w takim stopniu jak Rosja. Po zakończeniu wojny Rosja wyglądała jak dzielnica domków kempingowych nawiedzona przez huragan. Nowi komunistyczni władcy wymordowali cara, jego rodzinę i arystokrację, obalili krajowe instytucje samorządowe, zdemolowali religię o wielowiekowej tradycji, skonfiskowali ziemie posiadane przez bogatych Rosjan oraz przejęli banki i przedsiębiorstwa, zazwyczaj zabijając przy tym właścicieli. Rosyjska historia, tradycje, zwyczaje społeczne, wartości etyczne i wszystko inne, co miało jakieś znaczenie przed rewolucją październikową w 1917 roku, zostało wywrócone do góry nogami — czasem bez powodu, tylko dla idei zmiany.
Mimo to nowi komunistyczni władcy skrupulatnie zachowali „dziedzinę naukową” dezinformacji, bo uświadomili sobie, że to historyczne narzędzie idealnie pasuje do ich potrzeb. Zasadniczo istotą komunizmu była właśnie zmiana świadomości. I była kluczową wartością w tym kraju już wcześniej, od momentu zbudowania przez Potiomkina makiet domów po to, żeby wywołać wrażenie dobrobytu w obszarach wiejskich. Nic dziwnego, że Rosja i dezinformacja tak dobrze do siebie pasują.
W trakcie zimnej wojny w bloku sowieckim machina dezinformacyjna zatrudniała więcej osób, niż w sumie pracowało w sowieckiej armii i przemyśle obronnym. W samych organizacjach wywiadowczych działało grubo ponad milion funkcjonariuszy i kilka milionów informatorów na całym świecie. Wszyscy byli zaangażowani w oszukiwanie Zachodu — i własnych ludzi — lub we wspieranie tych starań. Do tej liczby trzeba dodać olbrzymią rzeszę osób pracujących w potajemnie założonych przez KGB międzynarodowych organizacjach dezinformacyjnych. Te organizacje miały siedziby poza Związkiem Radzieckim, udawały niezależne międzynarodowe jednostki oraz wydawały własne periodyki w językach francuskim lub angielskim. Wśród takich międzynarodowych „wiosek potiomkinowskich”, z którymi osobiście współpracowałem, były między innymi: Światowa Rada Pokoju (z oddziałami w 112 krajach), Światowa Federacja Związków Zawodowych (z oddziałami w 90 krajach), Światowa Federacja Demokratyczna Kobiet (z oddziałami w 129 krajach), Międzynarodowy Związek Studentów (z oddziałami w 152 krajach) oraz Światowa Federacja Młodzieży Demokratycznej (z oddziałami w 210 krajach).
Typową rosyjską taktyką jest unikanie otwartej konfrontacji, a dezinformacja okazała się idealną niebezpośrednią metodą wprowadzania w błąd wrogów Kremla. Pierwsza międzynarodowa „wieś potiomkinowska” została założona w 1949 roku. Nazwano ją Światową Radą Pokoju, aby budziła respekt i nie wyglądała na powiązaną z Rosją. Jej głównym zadaniem było publikowanie jako swoich materiałów sowieckich „dokumentujących” to, że USA to prowojenny, syjonistyczny kraj, finansowany żydowskimi pieniędzmi i zarządzany przez chciwą „radę mędrców Syjonu”. Celem było zasianie strachu przed tym, że USA wywoła kolejną wojnę, aby przekształcić cały świat w żydowskie kolonie.
Aby dezinformacja okazała się skuteczna, musi być spełniony jeden kluczowy warunek: historia musi zawierać w sobie „ziarno prawdy”, które nada jej wiarygodności. Przez dwadzieścia siedem lat służby w wywiadzie bloku sowieckiego zostałem wtajemniczony w wiele zimnowojennych operacji dezinformacyjnych, które ostatecznie straciły swój impet, lecz nigdy nie zostały całkowicie wyparte, bo zawierały ziarno prawdy. Tym „ziarnem” w przypadku Światowej Rady Pokoju była jej siedziba w Paryżu oraz to, że na fotelu prezesa zasiadł laureat Nagrody Nobla Frédéric Joliot-Curie, lewicowiec przekonany przez Stalina do firmowania swoim nazwiskiem tej międzynarodowej „wsi potiomkinowskiej”.
Na wszelki wypadek Stalin uznał, że „dezinformacja” także powinna wydawać się terminem, który ma francuskie korzenie. Na początku lat pięćdziesiątych DIE (rumuński wywiad zagraniczny, którego byłem częścią) dostał od sowieckich kolegów rozkaz rozsiania plotki, że słowo dezinformacja pochodzi z języka francuskiego. Chodziło o to, żeby to historycznie rosyjskie słowo przedstawić jako narzędzie francuskich kapitalistów wymierzone przeciwko miłującym pokój ludziom z bloku sowieckiego. Nie pamiętam dokładnie definicji otrzymanej z Moskwy, ale przypominała tę pochodzącą z angielskiego wydania Wielkiej Encyklopedii Radzieckiej z 1952 roku:
DEZINFORMACIJA* (od des (quod vide) i francuskiego information) — rozpowszechnianie (w prasie, radiu itp.) fałszywych materiałów, które mają wprowadzić w błąd opinię publiczną. Kapitalistyczna prasa i radio szeroko korzystają z dezinformaciji w celu ogłupienia ludzi, spowicia ich siatką kłamstw i przekonania ich, że przygotowywana przez angloamerykański blok imperialistyczny nowa wojna to działania obronne, a pokojowo nastawieni politycy z ZSRR oraz z krajów demokracji ludowej i innych miłujących pokój państw są rzekomo agresywni. Specjalną rolę w rozpowszechnianiu takich prowokacyjnych materiałów i wszelkiego rodzaju fałszerstw odgrywają amerykańska kapitalistyczna prasa i rozgłośnie radiowe oraz różne agencje prasowe, przekazujące fałszywe informacje do prasy i innych organizacji propagandowych. Kręgi przywódcze w USA, Wielkiej Brytanii, Francji i innych imperialistycznych państwach często uciekają się do dezinformaciji w sprawach rangi międzynarodowej. Liczne przykłady takich oszustw można znaleźć w znanym dokumencie Radzieckiego Biura Informacyjnego „Fałszowanie historii (raport historyczny)” z 1948 roku. Angloamerykańscy imperialiści szeroko stosują dezinformaciję w celu ukrycia agresywnej natury wojny rozpętanej przez nich w Korei w czerwcu 1950 roku6.
Dzisiaj większość ludzi uważa, że słowo dezinformacja faktycznie pochodzi z francuskiego. Ale oficjalny francuski słownik (Larousse) nie zawiera takiego słowa ani w wydaniu z 1952 roku, ani nawet w wydaniu z 1978 roku.
W tamtym wczesnym okresie powojennym francuski rząd przejrzał podstęp Moskwy. W 1954 roku zdementował koncepcję francuskiej genezy słowa dezinformacja oraz oskarżył Światową Radę Pokoju o bycie na usługach KGB i wyrzucił tę organizację z kraju. Jeden z najbardziej zaufanych w tamtym okresie sowieckich agentów wpływu, francuski filozof Jean-Paul Sartre, próbował przekonać rząd Francji do uchylenia tej decyzji. Publicznie szkalował USA jako rasistowski kraj toczony polityczną wścieklizną7. To jednak nic nie zmieniło i Moskwa musiała przenieść siedzibę Światowej Rady Pokoju najpierw tymczasowo do będącej pod okupacją radziecką Pragi, a potem do „neutralnych” Helsinek8.
(Najwyżsi rangą funkcjonariusze KGB wiedzieli, że Sartre był wykorzystywany jako agent wpływu. Archiwa KGB są wciąż zapieczętowane, lecz fakty dotyczące współpracy filozofa z wywiadem powoli wychodzą na światło dzienne. Oto jeden z nich: w 1967 roku francuski terrorysta Régis Debray opublikował swoją pierwszą książkę Révolution dans la révolution — podręcznik dla komunistycznych partyzantów, w któ- rym pod niebiosa wychwalał Che Guevarę. Misją Debraya było zaszczepienie kubańskiego komunizmu w Ameryce Południowej, lecz kilka miesięcy po publikacji szkolone w USA boliwijskie siły specjalne pojmały go w Boliwii razem z całym oddziałem partyzantów z Che Guevarą na czele. Che został skazany na śmierć i rozstrzelany za terroryzm i masowe morderstwa. Debraya skazano na trzydzieści lat więzienia, lecz po trzech latach został wypuszczony dzięki uporczywym interwencjom Sartre’a. W latach osiemdziesiątych Debray był doradcą prezydenta Francji François Mitterranda ds. Ameryki Łacińskiej. Potem oddał się szerzeniu nienawiści wymierzonej w USA. W lutym 2003 roku na łamach „New York Timesa” ukazał się jego artykuł The French Lesson, w którym napisał, że był doradcą prezydenta François Mitterranda, natomiast pominął trzyletnią odsiadkę za terroryzm oraz to, że został uwolniony dzięki poręczeniu Sartre’a. Artykuł Debraya powtarza każdy możliwy frazes na temat USA9. A oto kolejny dowód: 15 czerwca 1972 roku policja RFN schwytała jedną z ulubionych uczennic Sartre’a, niemiecką terrorystkę Ulrike Meinhof, która była finansowana przez KGB. Niedługo później Ulrike napisała list do swojego ideologicznego mistrza, prosząc go o wsparcie moralne. Sartre spełnił tę prośbę. Gdy przybył do więzienia Stammheim w RFN, jego kierowcą był niemiecki terrorysta Hans-Joachim Klein, agent KGB i członek grupy Carlosa Szakala, która w 1975 roku dokonała zamachu terrorystycznego na spotkaniu OPEC w Wiedniu)10.
Nie dziwi więc, że Światowa Rada Pokoju została wyrzucona z Francji. Poza udawaną francuską fasadą była to organizacja na wskroś radziecka. Jej działalnością zarządzał sekretariat w stylu sowieckim, którego dwudziestu dwóch członków było tajnymi agentami wywiadów z dziewięciu krajów bloku sowieckiego (ZSRR, Polski, Bułgarii, Węgier, Rumunii, Czechosłowacji, NRD, Albanii i Kuby). Światowa Rada Pokoju miała także dwudziestu trzech wiceprezesów na modłę sowiecką, komunistów, podzielonych jak następuje: czterech reprezentantów krajów komunistycznych (ZSRR, Polski, NRD i Rumunii), trzech reprezentantów lojalnych względem Moskwy rządów komunistycznych (Kuba, Wietnam Północny i Angola), dwóch reprezentantów Organizacji Wyzwolenia Palestyny i Afrykańskiego Kongresu Narodowego (antyamerykańskie organizacje terrorystyczne sponsorowane przez Moskwę), czterech reprezentantów nierządzących partii komunistycznych (USA, Francja, Włochy, Argentyna) i dziesięciu reprezentantów krajowych oddziałów Rady Pokoju w bloku sowieckim i krajach podległych. Większość stałych pracowników Rady stanowili tajni agenci wywiadów bloku sowieckiego specjalizujący się w „operacjach pokojowych”. Ich zadaniem było kształtowanie nowych zachodnich ruchów pokojowych w „piąte kolumny” działające na rzecz „obozu socjalistycznego”. Światowa Rada Pokoju miała finansowane przez Moskwę oddziały w 112 krajach. Wydawała także dwa periodyki w języku francuskim („Nouvelles perspectives” oraz „Courier de la Paix”), prowadzone przez tajnych oficerów KGB i DIE oraz kontrolowane przez służby dezinformacyjne ZSRR i Rumunii.
Budżet organizacji także miał swoje źródło w Moskwie. Pieniądze były dostarczane przez agentów sowieckich w postaci wypranych amerykańskich dolarów, aby ukryć ich sowieckie pochodzenie. (W 1989 roku, gdy ZSRR było na krawędzi rozpadu, Światowa Rada Pokoju publicznie przyznała, że była w 90% finansowana przez KGB)11.
W kolejnych latach Moskwa stworzyła w Europie Zachodniej wiele „wsi potiomkinowskich” w każdej możliwej dziedzinie. Dzisiaj niewielu Europejczyków jest skłonnych przyznać, że dali się przekonać tym dążeniom do zdemonizowania USA jako syjonistycznego kraju i podsycenia niezgody między Żydami i chrześcijanami. Ale w połowie lat pięćdziesiątych około 30 milionów Europejczyków głosowało na antyamerykańskie komunistyczne listy kandydatów (35% we Włoszech oraz 20 – 25% we Francji, Portugalii i Grecji). Był to znaczący sukces kampanii dezinformacyjnych bloku sowieckiego, gdy uwzględnimy fakt, że USA wyzwoliło Europę Zachodnią spod okupacji nazistowskiej i pomogło w odbudowaniu zrujnowanych wojną gospodarek.
Po upadku Związku Radzieckiego większość stworzonych przez Kreml międzynarodowych „wsi potiomkinowskich” przetrwało i nadal rozpowszechnia antyamerykańskie treści, tak jak w latach swojej świetności. Światowa Rada Pokoju przeniosła się z Helsinek do Aten, lecz nadal kieruje nią wybrany przez KGB prezes Romesh Chandra, indyjski komunista, który w latach siedemdziesiątych zażądał, aby wszystkie krajowe oddziały Rady organizowały demonstracje przeciwko amerykańskiej wojnie w Wietnamie. Po 1991 roku, gdy USA pozostały jedynym supermocarstwem, Chandra stwierdził, że Rada musi się skupić na „sprzeciwianiu się nowemu porządkowi na świecie”12. Zgodnie z aktualnym statutem Rada „rozszerzyła się w ruch ogólnoświatowy”, którego zadaniem jest wspieranie „ludzi i ruchów wyzwoleńczych” walczących „przeciwko imperializmowi”13. Tym imperializmem jest oczywiście polityka Stanów Zjednoczonych.
14 grudnia 2002 roku Chandra zwołał zebranie swojego komitetu w stylu sowieckim, który mocno „potępił skrajnie niebezpieczną eskalację agresywności USA na poziomie globalnym”. Międzynarodowy apel w typowo sowieckim, napuszonym języku — wydany jeszcze tego samego dnia przez zorganizowany na sposób sowiecki sekretariat Rady — wzywał „ludzi z całego świata” do „bezprecedensowej mobilizacji” przeciwko „amerykańskiemu imperializmowi”.
Światowa Federacja Związków Zawodowych (ang. World Federation of Trade Unions, WFTU), druga co do wielkości stworzona przez KGB „wieś potiomkinowska”, także przetrwała upadek ZSRR. Nadal ma siedzibę w Pradze i wciąż stosuje tę samą antyamerykańską retorykę z czasów zimnej wojny. Na przykład podczas 14. kongresu (Nowe Delhi, 25 – 28 marca 2000 roku) zażądała „natychmiastowego zniesienia [przez USA] sankcji ekonomicznych nałożonych na Kubę, Irak, Iran i Libię”14.
Międzynarodowa Federacja Demokratyczna Kobiet (ang. Women’s International Democratic Federation, WIDF) podczas czwartej światowej konferencji kobiet UN w 1995 roku w Pekinie przyjęła nowy statut, w którym w typowo zimnowojenny sposób żądała, by „kobiety z całego świata” walczyły z „globalizacją tak zwanych »ekonomii rynkowych«”, które są „źródłem rosnącej feminizacji biedy w każdej części świata”15. 8 marca 2000 roku federacja zorganizowała w Kalkucie „Światowy Marsz Kobiet”, aby uczcić ustanowiony przez socjalistów Międzynarodowy Dzień Kobiet16.
Międzynarodowy Związek Studentów (ang. International Union of Students, IUOS) z siedzibą w Pradze ma aktualnie pod sobą 154 krajowe związki studentów w 114 pań- stwach. Kontynuuje szerzenie nienawiści do USA. W międzynarodowym apelu ogłoszonym w trakcie „międzynarodowego dnia studenta” w 2001 roku potępiał „mściwe ataki USA na Afganistan, które zakłóciły dążenia do ustabilizowania sytuacji na Bliskim Wschodzie i posłużyły do podsycania rasizmu i nietolerancji na świecie”17.
Chociaż te grupy ukrywają swoje więzi z Moskwą, wciąż realizują programy wspierające sprawy Kremla i stanowią idealne narzędzie do szerzenia dezinformacji.
_______
* Zgodnie z przyjętymi zasadami transkrypcji cyrylicy to słowo powinno być oddawane jako dezinformacyja/dezinformacyi. Jednak forma dezinformacyja bardziej kojarzy się ze staropolskim niż z rosyjskim. Poza tym autor wprowadza rozróżnienie między misinformation a disinformation i chciałem jakoś zaznaczyć, że nie do końca chodzi o to przyjęte w języku polskim znaczenie słowa dezinformacja/dezinformacyja. Stąd stosowana w książce transkrypcja dezinformacija/dezinformaciji — przyp. Tłum.
Fragment książki „Dezinformacja”, generał Ion Mihai Pacepa i profesor Ronald Rychlak, wyd. editio
Publikacja za zgodą wydawnictwa Hellion
Przypisy
1. Barry Meier, Most Iraqi Treasures Are Said to Be Kept Safe, „New York Times”, 6 maja 2003.
2. Marquis Astolphe de Custine, Journey for Our Time…, op. cit., s. 161.
3. Ibidem, s. 14.
4. Ibidem, s. 7.
5. Alexander Rose, Biography: Royal Rake, „The Washington Post Book World”, 6 maja 2001, s. 4.
6. Bolszaja Sowietskaja Encikłopedija (Wielka Encyklopedia Radziecka), Gosudarstwiennoje Naucznoje Izdatielstwo, Moskwa, 27 czerwca 1952, wyd. II, tom 13, s. 566.
7. Glenn Frankel, Sneers from Across the Atlantic: Anti-Americanism Moves to West Europe’s Political Mainstream, „Washington Post”, 10 lutego 2003.
8. Sartre później także wspierał służby wywiadowcze bloku sowieckiego. Pacepa w trakcie pracy w wywiadzie wiedział, że Sartre był uważany za kontakt wywiadowczy w sponsorowanej przez Sowietów i Rumunię terrorystycznej wojnie przeciwko „amerykańskiemu imperializmowi”.
9. Régis Debray, The French Lesson, „New York Times”, 23 lutego 2003 (wydanie internetowe).
10. Paul Berrman, The Passion of Joschka Fischer, „The New Republic”, 27 sierpnia – 3 września 2001, s. 12.
11. Herbert Romerstein, Soviet Active Measures and Propaganda, Mackenzie Institute Paper nr 17, Toronto 1989, s. 14 – 15, 25 – 26. „WPC Peace Courier” 1989, nr 4, cytowany w książce Andrew i Gordievskiego, s. 629.
12. WPC Rules and Regulations (Regulacje i przepisy Światowej Rady Pokoju) przyjęte podczas kongresu w Meksyku w 1996 roku, http://www.wpc-in.org/.
13. Ibidem.
14. 14th World Trade Congress, New Delhi, Indie, 25 – 28 marca 2000.
15. Beijing declaration of the World Conference of Women, 15 września 1995. Profesor prawa Mary Ann Glendon przewodniczyła delegacji Stolicy Apostolskiej na tej konferencji. Pod koniec wygłosiła ważne oświadczenie, wskazując liczne zastrzeżenia Stolicy Apostolskiej do ostatecznego tekstu deklaracji.
16. 8thMarch International Women’s Day, http://www.un.org/events/women/women00.htm.
17. November 17th, International Students’ Day, to coincide with Day of Action for Peace, International Union of Students.