Sejm zgodził się dziś na pociągnięcie posła Suwerennej Polski Marcina Romanowskiego do odpowiedzialności karnej oraz na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie. Prokuratura chce postawić byłemu wiceministrowi sprawiedliwości 11 zarzutów, w tym zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Chodzi o śledztwo dot. rzekomych nieprawidłowości przy wydatkowaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości, w ramach którego do aresztu trafił ks. Michał Olszewski SCJ i dwie urzędniczki resortu sprawiedliwości.

Po decyzji Sejmu poseł Romanowski oświadczył, że „nie zamierza mdleć” i dobrowolnie stawi się w prokuraturze. Nawiązał w ten sposób do słynnych wydarzeń w domu mec. Romana Giertycha. Następnie wspólnie ze swoim pełnomocnikiem poseł stawił się w Prokuraturze Krajowej.

- „Traktuję te zarzuty jako akt politycznej zemsty, jako działanie polityczne i na pewno w stosownym czasie i w stosownym trybie przedstawię wszystkie dowody, aby podważyć wszystkie insynuacje pana Tomasza M. prowadzonego przez aktywnego polityka Romana Giertycha i za chwilę udamy się do budynku prokuratury, żeby zapoznać się z czynnościami, które być może za chwilę będzie chciała dokonać prokuratura”

- poinformował, spotykając się z dziennikarzami przed gmachem PK.

Polityk w PK nie został jednak przyjęty.

- „Prokuratura wnioskuje o natychmiastowe zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie aby zabezpieczyć tok postępowania. Sejm się zgadza, politycy partii rządzącej krzyczą o rozliczeniach i tryumfują. Stawiliśmy się z Marcinem Romanowskim w Prokuraturze, aby przedstawić stanowisko. Usłyszeliśmy, że nikt nie może nas przyjąć, bo prokuratorzy są zajęci, jest jutro weekend i ewentualnie można się kontaktować w poniedziałek”

- przekazał mec. Bartosz Lewandowski za pośrednictwem mediów społecznościowych.

- „Przemiła Pani z biura przepustek rozmawiała z prokuratorami i wiedzą o naszym przybyciu. To po co ten wniosek o zatrzymanie i areszt skoro sprawa chyba nie jest taka pilna?! Udanego weekendu!”

- pyta prawnik.