Forma książek Sumlińskiego jest z powodów komercyjnych i możliwości oddziaływania bardzo dobra, bo pozwala oddziaływać na setki tysięcy czytelników. Gdy jednak chce się zrekonstruować poglądy autora, nastręcza problemy, bo poglądy rozmówców Sumlińskiego nie są jednoznacznie wyróżnione od poglądów autorów (Sumlińskiego i współautora jego książek Budzyńskiego). Może się więc tak zdarzyć, że recenzent pracy poglądy rozmówców Sumlińskiego przypisze autorom pracy.
Zaletą prac Sumlińskiego jest to, że błędne poglądy rozmówców Sumlińskiego (lub samego autora pracy) są doskonałą inspiracją do napisania artykułu przedstawiającego własny punkt widzenia.
Najnowsza praca Wojciech Sumliński i Tomasza Budzyńskiego „Strefa zgniotu. Zapowiedź globalnego chaosu” dotyczy wojny na Ukrainie i fałszywej pandemii. Rozmówcy Sumlińskiego przedstawiają niestety głównie stanowisko zgodne z rosyjską propagandą kierowaną do ludzi na zachodzie. Co ma swoją zaletę, bo jest dokumentem epoki, zapisem postaw. I równocześnie jest wadą, bo jest formą szerzenia prorosyjskich bredni (piszą o życiu społecznym i politycznym, nie da się uniknąć referowania głupich poglądów, co może by odbierane jako ich promocja – pisząc o patologiach w popkulturze, szkodliwości tęczowej rewolucji, w pewnym stopniu nagłaśniam toksyczne idee).
Jeden z rozmówców autorów książki stwierdza między innymi, że po tym, jak Polska przekazała Ukrainie swoją broń, to teraz Polska nie ma czym się bronić, i w wypadku gdy USA porzucą Ukrainę, to Ukrainy bez pomocy USA przegra, i Rosjanie zaatakują Polskę, która nie będzie miała się czym bronić.
Polemizując z taką krytyką przekazywania polskiej broni Ukraińcom do obrony ich kraju i narodu, warto przypomnieć, że tak jak my dziś w 2022 roku pomagamy Ukraińcom, tak nam w 1920 roku pomogli Węgrzy, dzięki czemu mieliśmy się czym bronić przed rosyjską agresją – inne kraje pomocy nam odmówiły i blokowały transport broni do walczącej Polski.
Dodatkowo rosyjska agresja na Polskę jest nieubłagana. Lepiej jest więc dziś osłabić Rosję daleko od granic Polski, bo Rosja niechybnie i tak jak będzie miała okazję, to zaatakuje Polskę – bo robi to non stop od kilkuset lat.
Fakty niedostrzegalne przez prorosyjskich propagandzistów w Polsce są takie, że Rosja od kilkuset lat nieustannie atakuje Polskę, a jak się jej udaje zająć ziemie polskie, to eksterminuje polskich patriotów i polskie elity. Więc pomaganie Ukraińcom (czy to bronią, czy opieką nad uchodźczyniami z dziećmi) to inwestycja w bezpieczeństwo Polski. Każdy zabity Rosjanin to mniej o jednego sołdata rosyjskiego na ziemiach Polskich, każdy zniszczony rosyjskie czołg to o jeden mniej czołgów na ziemiach polskich. Co ważne Rosjan nie chce współpracy z Polską, chce tylko eksterminacji Polaków i Polski. Dając broń Ukrainie, daliśmy broń komuś, kto ma ochotę walczyć i wykrwawiać naszego oprawcę, który od kilkuset lat nas morduje i zniewala.
Zgodne z rosyjską narracją rojenia o potrzebie pozostawienia polskiej broni i amunicji w Polsce, a nie przekazywania ich walczącym Ukraińcom, są przejawem skandalicznej ignorancji. Gdyby Polska nie przekazała swojej broni Ukraińcom, to Rosja zajęłaby łatwo Ukrainę. Rosja nie byłaby osłabiona, a co gorsze, byłaby wzmocniona przejętym potencjałem militarnym i gospodarczym Ukrainy – tak jak Niemcy nazistowskie po 1938 roku, kiedy przejęły Czechy z ich doskonałymi fabrykami broni.
Bez polskiej pomocy Ukraina by przegrała i nie dość, że gospodarka Ukrainy służyłaby rosyjskiemu imperializmowi, to jeszcze Ukraińcy przymusowo wcielani do rosyjskiej armii staliby się rosyjskim mięsem armatnim albo zmuszani byliby do pracy niewolniczej na rzecz Rosji. Gdyby taka wzmocniona ukraińskim potencjałem Rosja zdecydowała się na atak na Polskę, mogłoby się okazać, że nie byłoby chętnych w Polsce do użycia polskiej broni do walki z Rosjanami – jedni ewakuowaliby się z Polski na zachód (bo nic ich kulturowo z Polską nie łączy), inni uznaliby, że nie wolno naruszać biologicznej symbolizacji narodu. Stracona byłaby nie tylko Ukraina, ale i Polska. A tak dzięki przekazaniu polskiej broni Ukraińcom, Rosja się wykrwawia, traci możliwość wzmocnienia się ukraińskim potencjałem, a Polacy kupili sobie czas by się przygotować do rosyjskiej inwazji, a także będą mogli liczyć, gdyby Ukraina przegrała, na ukraińskich ochotników do polskiej armii walczącej z Rosjanami.
Polacy niewątpliwie chcieliby pokoju i współpracy z Rosją. Jednak w tym tkwi ambaras, aby dwoje chciało naraz. Problemem w osiągnięciu pokoju i współpracy z Rosją jest to, że Rosja nie chce pokoju i współpracy z Polską. Rosja to przejaw cywilizacji turańskiej. Kiedy kraje zachodu mają na celu rozwój i bogacenie się, i by osiągać dobrobyt chcą pokoju i współpracy, to celem Rosji nie jest wewnętrzny rozwój, ale imperialna ekspansja i wyzysk, pasożytowanie na podbitych sąsiadach i eksterminacja ich elit (by móc bez przeszkód pasożytować). Kto wierzy w możliwość pokoju z Rosją, ten jest ignorantem i utopistą, niedostrzegającym historii Polski i Rosji. Taka współpraca i pokój są niemożliwe — bo Rosja ich nie chce. I niezależnie jakbyśmy my chcieli takiej współpracy i pokoju, to Rosja ich nie zachce.
Należy krytykować PiS za bezsensowną politykę covidową, która zniszczyła gospodarkę i zdrowie Polaków, oraz za zrzekanie się suwerenności na rzecz Unii Europejskiej, które skazuje Polskę na nędzę i lewicową tyranię, ale dzięki wsparciu dla Ukrainy (dzięki przekazywaniu broni i utrzymywaniu uchodźczyń z dziećmi z Ukrainy) PiS pozytywnie zapisze się w historii.
Czytając opinie rozmów Sumlińskiego, warto przypomnieć, że istnienie racjonalnych interesów, o których realizacje walczą mocarstwa, nie oznacza, że nie ma irracjonalnych motywów, jakimi kieruje się Rosja. Racjonalne i irracjonalne motywy działań są czymś niestety stałym w historii.
W wyniku lektury pro rosyjskiej narracji rozmówców Sumlińskiego zaczynam podejrzewać, że covidowy faszyzm umożliwił Rosji uwiarygodnienie swojej agentury, która zdobyła zaufanie Polaków, głosząc słuszną krytykę antycovidowej polityki, błędnie i szkodliwie dla Polski i Polaków wprowadzonego przez PiS. Gdyby PiS nie niszczył polskiej gospodarki i zdrowia Polaków covidową polityką według instrukcji WHO, to indywidua dziś głoszące brednie zgodne z rosyjską propagandą nie miałyby się uwiarygadniać.
Rosja od dekad wykorzystuje realne problemy na zachodzie, by przeciwdziałać wpływom Rosji, należy nie dopuszczać do problemów i je rozwiązywać – doskonale rozumiał to papież Leon XIII, który postulował ochronę robotników przed wyzyskiem, by ich krzywdy nie mogli wykorzystać marksiści.
Podejrzewam też, że sytuacja Rosji może być tak zła, że Rosja jest zmuszona do aktywizacji swoich najcenniejszych agentów wpływu w Polsce. Rosyjski Titanic tonie, więc wszystkie ręce na pokład. Pracowicie legendowana na prawicy agentura, zdobywająca zaufanie Polaków, dekadami trafnej krytyki demoralizacji, posoboru czy socjalizmu, by ratować mateczkę Rosję, musi się kompromitować nagłym prorosyjskością. Rosja uruchamia swoich śpiochów, bo jak padnie, to nie będą oni mieli już żadnej wartości.
Rosyjska agresja na Ukrainę jest na rękę wszelkim globalistom odpowiedzialnym za covidowy faszyzm. Dzięki rosyjskiej agresji indywidua prorosyjskie głoszą brednie zgodne z rosyjską propagandą, dzięki czemu kompromitują np. krytykę covidowego faszyzmu czy kompromitują inne politycznie niepoprawne narracje. Rosyjska agentura nie tylko głosiła słuszne hasła by się legendować, ale też głosiła słuszne narracje, by w pewnym momencie skompromitować słuszne hasła zacząć głosić brednie. Nie pierwszy raz zresztą tak się stało. Słuszne hasła niższych podatków, likwidacji szkodliwych przepisów, likwidacji biurokracji, był przez dekady kompromitowane bredniami, o tym, jak lepiej było za Hitlera, bredniami o tym, że kobiety są głupsze, i bredniami o tym, że seks z małymi dziewczynkami jest koszer.
Wśród zgodnych z rosyjską propagandą bzdurnych argumentów rozmówców Sumlińskiego pojawia się brednia o tym, że USA sprowokowały Rosję do wojny. Ta bzdurna teza jest negacją tego, że Rosja kieruje się swoim zbrodniczym imperializmem — z naszego zachodniego punktu widzenia irracjonalnym. Negacją tego, że agresja, imperializm, zbrodnia są naturą Rosji należącej do cywilizacji turańskiej. To, że Ukraina i Polska mają zbieżne interesy z USA (w kwestii osłabienia Rosji), nie oznacza, że USA ponoszą odpowiedzialność za wojnę – za wojnę na Ukrainę odpowiedzialność ponosi tylko Rosja, bo to Rosja nie mając ku temu żadnego powodu czy usprawiedliwienia dokonała imperialistycznej zbrojnej agresji na Ukrainę.
Głupim argumentem rozmówców Sumlińskiego o tym, że to USA odpowiada za wojnę na Ukrainę, jest to, że USA przygotowywało się do tej wojny. To, że USA się przygotowywało do wojny, wynikało z tego, że wiadomo było, że Wojna wybuchnie, że Rosja się przygotowuje i że ekspansja imperialistyczna jest naturą Rosji. Ktoś, kto wychodzi z domu z parasolem, nie jest odpowiedzialny za opady, tylko przejawia słuszną troskę o to, by go deszcz nie zmoczył. Podobnie przygotowanie się do rosyjskiej agresji jest wyrazem odpowiedzialności, świadomości tego, co nieuniknione. Ukrainy i USA nie można obwiniać za wybuch rosyjskiej wojny, tak jak nie można obwiniać posiadacza parasola, że pada deszcz.
Jan Bodakowski