W czasie poniedziałkowego nalotu izraelskich sił na Strefę Gazy zaatakowany został konwój humanitarny. Zginęło siedmiu wolontariuszy organizacji World Central Kitchen, która niesie pomoc poszkodowanym wojną Palestyńczykom. Zginął również polski obywatel, Damian Soból.
Na Kanale Zero o tragedii tej red. Robert Mazurek rozmawiał dziś z ambasadorem Izraela w Polsce Jakowem Liwne.
- „Bardzo ubolewamy nad tym, co się stało. Było to tragiczne wydarzenie, które jest przedmiotem dochodzenia”
- zapewniał dyplomata.
Wówczas red. Mazurek zauważył, że to dobry moment, aby ambasador w imieniu swojego narodu poprosił o wybaczenie za zabicie wolontariuszy organizacji humanitarnej.
- „Tak jak powiedziałem, to tragiczne wydarzenie. Odczuwamy wielki smutek z tego, co się stało. Teraz musimy sprawdzić, co dokładnie się stało. To się dzieje już teraz. Nie mamy jeszcze ustalonych faktów, ale jesteśmy zdeterminowani, aby to ustalić”
- odpowiedział Liwne.
Słowo „przepraszamy” nie padło, chociaż gospodarz programu nie odpuszczał.
- „To, co wiem, i tak wystarcza nam z pewnością, by powiedzieć: przepraszamy, prosimy o wasze wybaczenie. Pan nie chce najwyraźniej tego powiedzieć”
- zauważył dziennikarz.
- „Naturalnie ubolewamy nad tym, co się stało. Ale ważne jest, by zrozumieć, jak do tego doszło i co konkretnie się wydarzyło. To jest strefa wojn”
- odpowiedział izraelski ambasador.
Na to red. Mazurek wskazał, że rzeczywiście atak miał miejsce na terenie działań wojennych i była to „zbrodnia wojenna”. Zwrócił również uwagę, że zdarzenie „wyglądało jak celowa egzekucja”. Inaczej sprawę widzi jednak dyplomata.
- „Musimy to absolutnie jasno powiedzieć: siły obrony Izraela, armia Izraela nie bierze na cel organizacji humanitarnych. Po prostu tego nie robimy. Tak jak nie robi tego armia RP czy armia USA. To, do czego może dojść w czasie wojny, to okazjonalne tragedie i to się stało przedwczoraj”
- zapewniał Liwne.
Stwierdził, że „atak, do którego doszło, był pomyłką”.
- „W strefie wojny takie rzeczy się zdarzają każdej armii”
- dodał.