Pan minister Bodnar zapowiedział wniosek o zdjęcie mojego immunitetu w PE. Jak rozumiem zarzut jest taki, że utrudniam prokuraturze poszukiwania hakerów, którzy włamali się na moją skrzynkę mailową oraz skrzynki kilkudziesięciu innych polskich polityków”

- pisze Dworczyk.

Dodał, że prowadząca od ponad 3 lat śledztwo prokuratura nie wie niestety, kto dokonał tego ataku. Zaznaczył jednak, że zdaniem zajmującej się cyberbezpieczeństwem amerykańskiej firmy Mandiant, byli to hakerzy powiązani z rosyjskimi i białoruskimi służbami specjalnymi.

Wychodzi na to, że miałbym być elementem naprawdę złożonej intrygi…A mówiąc poważnie to kolejny polityczny atak ministra Bodnara i jego akolitów”

- stwierdził polityk.

Dalej poinformował, że od początku ściśle współpracował i wciąż współpracuje z organami państwa w tej sprawie, stosuje się do poleceń służb i prokuratury.

Nie niszczyłem żadnych dowodów, dodając na marginesie, że w tym czasie nie toczyło się żadne śledztwo w tej sprawie, co czyni argument o jego rzekomym utrudnianiu kompletną groteską”

- podkreślił.

Na koniec przypomniał, że on sam w śledztwie ma status osoby pokrzywdzonej:

[…] ale rozumiem, że dziś zapotrzebowanie na polityczne zlecenia może czynić cuda…”.