O kandydaturze Tomasza Szatkowskiego na stanowisko zastępcy sekretarza generalnego NATO ds. inwestycji obronnych pisał niedawno na łamach Onetu red. Witold Jurasz.

- „Polak miał szanse, ale stracił je, gdy został odwołany przez MSZ w atmosferze skandalu”

- pisał dziennikarz.

Sposób odwołania ambasadora Szatkowskiego budził podejrzenia, że rząd Donalda Tuska zrobił to właśnie w celu utrącenia jego kandydatury. Więcej na ten temat TUTAJ.

Dziś przypuszczenia te znalazły potwierdzenie w wystąpieniu premiera Donalda Tuska w Sejmie. Szef rządu mówił o podejrzeniach dot. domniemanego nieprawidłowego obchodzenia się przez Szatkowskiego z dokumentami, kontaktów z zagranicznymi służbami czy uzyskiwania nieuprawnionych korzyści majątkowych. Po wyliczeniu tych oskarżeń premier stwierdził, że… „istniało realne zagrożenie”, iż zakwestionowany przez służby Szatkowski zajmie jedno z najważniejszych stanowisk w Sojuszu Północnoatlantyckim.

- „Tusk przyznał, że zablokował Polaka na stanowisku wiceszefa NATO. Powiedział, że Szatkowski miał kontakt ze służbami obcego państwa. Brzmi groźnie? Dlatego kawa na ławę panie Tusk, z jakimi służbami? Niech pan to ujawni. Czy Szatkowski jako polski wiceminister obrony narodowej, a później stały przedstawiciel Polski w NATO spotykał się amerykańskimi lub brytyjskimi służbami? Bo nie ze służbami rosyjskimi z którymi SKW za Tuska podpisywało porozumienie o współpracy i z którymi wódkę pił obecny szef SKW Dusza”

- komentuje na X.com poseł Andrzej Śliwka.