Wszystko zaczęło się od krytycznej wypowiedzi Samborskiego na temat Unii Europejskiej. Polityk określił UE mianem "szamba", które wprowadził do kraju "przedstawiciele partii, które wprowadziły nas do tego szamba". Stwierdził też, że obecna Unia ma charakter socjalistyczny, a nawet komunistyczny.

Te słowa zbulwersowały Martę Wcisło, która kilkukrotnie przerwała swemu rozmówcy, domagając się reakcji ze strony prowadzących debatę. Gdy dziennikarze nie zdyscyplinowali Samborskiego, Wcisło zażądała wyłączenia jego mikrofonu, a w końcu zdecydowała się opuścić studio.

Wcisło przekonywała, że nie może tolerować "nazywania Unii Europejskiej szambem" i żądała, by prowadzący zareagowali na te słowa. Ci jednak tłumaczyli, że nie są stroną w debacie, a jedynie jej moderatorami, zobowiązanymi do przestrzegania ustalonych wcześniej reguł.

Pomimo apeli Wcisło, że prowadzący "powinni zareagować", ci nie zdecydowali się na odebranie głosu Samborskiemu. Argumentowali, że uczestnicy sami zaakceptowali te reguły, w tym także posłanka PO. W efekcie, w 56. minucie debaty Wcisło opuściła studio.