Po Bogu więc, po Jezusie Chrystusie i Matce Najświętszej, po całym ładzie Bożym, nasza miłość należy się przede wszystkim naszej Ojczyźnie, mowie, dziejom i kulturze, z której wyrastamy na polskiej ziemi. I chociażby obwieszczono na transparentach najrozmaitsze wezwania do miłowania wszystkich ludów i narodów, nie będziemy temu przeciwni, ale będziemy żądali, abyśmy mogli żyć przede wszystkim duchem, dziejami, kulturą i mową naszej polskiej ziemi, wypracowanej przez wieki życiem naszych praojców.

 

 

Do myśli Prymasa Tysiąclecia dodaję "Dekalog Polski"

 

 
 

Wszystko, czymś jest, po Bogu mnie zawdzięczasz.

1. Nie będziesz miał ukochania ziemskiego nade mnie.

2. Nie będziesz wzywał imienia Polski dla własnej chwały, kariery albo nagrody.

3. Pamiętaj, abyś Polsce oddał bez wahania majątek, szczęście osobiste i życie.

4. Czcij Polskę, Ojczyznę twoją, jak matkę rodzoną.

5. Z wrogami Polski walcz wytrwale do ostatniego tchu, do ostatniej kropli krwi w żyłach twoich.

6. Walcz z własnym wygodnictwem i tchórzostwem. Pamiętaj, że tchórz nie może być Polakiem.

7. Bądź bez litości dla zdrajców imienia polskiego.

8. Zawsze i wszędzie śmiało stwierdzaj, że jesteś Polakiem.

9. Nie dopuść, by wątpiono w Polskę.

10. Nie pozwól, by ubliżano Polsce, poniżając Jej wielkość i Jej zasługi, Jej dorobek i Majestat.

 

Będziesz miłował Polskę pierwszą po Bogu miłością.
Bedziesz Ją miłował więcej niż siebie samego"

Zofia Kossak-Szczucka

***

 

Dla nas po Bogu, największa miłość - to Polska!

Musimy po Bogu dochować wierności przede wszystkim naszej Ojczyźnie i narodowej kulturze polskiej.

 

Będziemy kochali wszystkich ludzi na świecie, ale w porządku miłości. Po Bogu więc, po Jezusie Chrystusie i Matce Najświętszej, po całym ładzie Bożym, nasza miłość należy się przede wszystkim naszej Ojczyźnie, mowie, dziejom i kulturze, z której wyrastamy na polskiej ziemi.

I chociażby obwieszczono na transparentach najrozmaitsze wezwania do miłowania wszystkich ludów i narodów, nie będziemy temu przeciwni, ale będziemy żądali, abyśmy mogli żyć przede wszystkim duchem, dziejami, kulturą i mową naszej polskiej ziemi, wypracowanej przez wieki życiem naszych praojców.

Stąd istnieje obowiązek obrony kultury rodzimej.

 

Prosimy - wymagamy - żądamy!

Kraków, 12 V 1974 r.

Prymat człowieka w ładzie społecznym

Kardynał Stefan Wyszyński


***

Obserwując aktualną kondycję rodzin w Polsce, daje się zauważyć, że przeżywają one głęboki kryzys na wielu poziomach lub są nim zagrożone. Poszukując sposobów wyjścia z tej sytuacji, należałoby sięgnąć do nauczania prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego (1901–1981). Znajdziemy tam zarówno diagnozę, jak i środki zaradcze. Pomimo różnic między rzeczywistością Polski powojennej a współczesnością nauczanie Księdza Prymasa w tym zakresie pozostaje aktualne. Zawsze bowiem chodzi o duchową kondycję człowieka, w której na pierwszym miejscu należy postawić moralność.

Troska o rodzinę to jeden z głównych wątków programu pasterskiego Prymasa Tysiąclecia, obok obrony godności człowieka, biologicznego przetrwania narodu i zachowania jego kulturowej tożsamości.

Świadomość znaczenia rodziny w życiu człowieka i narodu była niewątpliwie sumą osobistych doświadczeń Stefana Wyszyńskiego, w tym z czasów wojny i okupacji (1939–1945), wiedzy zdobytej na studiach (KUL), pracy w seminarium duchownym oraz posługi kapłańskiej i biskupiej w powojennych realiach komunistycznej Polski.

W czasie swojej posługi Prymas stworzył szeroki program prorodzinny, obejmujący rozwiązania społeczno-ekonomiczne i duszpasterskie. Przed cudownym obrazem Matki Bożej Jasnogórskiej mówił: „To jest wielki program narodowy, wypowiedziany u stóp Jasnej Góry: umacniać jedność Narodu, przez umacnianie jedności w rodzinie. A jedność serc! – Gdzież ona się bardziej wychowuje, jak nie w rodzinie, gdzie z jedności serc męża i żony rodzi się jedność całej rodziny. Na przykładzie wierności obojga, pielęgnuje się z kolei wierność dzieci wobec rodziców i rodzeństwa między sobą” (Jasnogórskie zobowiązania, Bydgoszcz, 19 XII 1956).

Podstawowe prawa rodziny dotyczą prokreacji, wolności wychowania, prawa do godziwego bytu, prawa do kształtowania i przekazu wartości kulturowych, prawa do wzajemnej służby sobie, bez sztucznych ograniczeń i barier, prawa do nierozerwalności węzła małżeńskiego, prawa do miłości, wierności, sprawiedliwości, wolności od podejrzeń, prawa do wolności wyrażania siebie, do zachowania i rozwoju tradycji swych ojców, do pamięci rodowej.

Prymas głosił, że prawa rodziny wynikają z prawa naturalnego. Rodzina powinna być wartością nadrzędną w życiu społecznym i państwowym i jako taka – podlegać ochronie. W procesie wychowawczym również państwo, szkoła, Kościół oddziałują na rodzinę, jednak to oddziaływanie musi mieć wymiar służebny. Ich rolą jest pomagać rodzinie w jej zadaniach i funkcjach, a nie zastępować ją czy wyręczać. Prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami nie może odebrać żadna władza. Chodziło przede wszystkim o przeciwdziałanie ateizacji dzieci i młodzieży ze strony państwa. Dzisiaj instytucje państwowe, odwołując się do przepisów unijnych, roszczą sobie prawo ingerencji we wszystkie sfery życia rodzinnego. Prymas stał na stanowisku, że odbieranie lub ograniczanie rodzicom wpływu na wychowanie dzieci jest niebezpieczne dla narodu i sprzeciwia się prawu Bożemu.

Wezwania te zostały zawarte m.in. w instrukcjach Episkopatu Polski z 12 lutego 1969 r. i 11 marca 1975 r. Dały impuls do powstawania w całym kraju ośrodków poradnictwa rodzinnego i zachętę do organizowania tzw. kursów przedmałżeńskich.

Punkt wyjścia do rozwiązywania wszelkich trudności widział Wyszyński w intensywnej pracy nad sobą mającej na celu samowychowanie: „W cierpliwo­ści, w ofierze życia rodzinnego, w poświęceniu, w usłużności, w oddaniu się wzajemnym uczycie się tych cnót społecznych, które są potrzebne dzisiaj, aby zachować pokój, zgodę, całość i bezpieczeństwo naszej ojczyzny” (Kazanie na Uroczystość Świętej Rodziny, Warszawa, kościół Św. Michała, 13 I 1957).

W kwestiach ekonomicznych Prymas postulował zerwanie z wyzyskiem pracowników, podwyższenie płacy ojców i wprowadzenie dodatku wychowawczego dla matek, pomoc ekonomiczną dla rodziny na cele opiekuńcze wobec dzieci. Czyli stworzenie właściwego zaplecza socjalnego dla godnego funkcjonowania rodzin w Polsce. Podejmował kwestię sytuacji mieszkaniowej, braków w zaopatrzeniu (tzw. „pustych półek”), pracy kobiet czy funkcjonowania przedszkoli i szkół. Ustrój socjalistyczny uważał za niesprawiedliwy, gdyż mimo deklaracji równości podział dóbr opierał się raczej na wyzysku, nie na służbie człowiekowi. W tym zakresie zmiana ustroju niewiele przyniosła, mimo pełnych półek, uginających się pod ciężarem produktów.

W licznych wypowiedziach i kazaniach Prymas wzywał „do obrony życia nienarodzonych, do wierności ślubom małżeńskim, do podniesienia moralności współżycia małżeńskiego, do cnoty męstwa i wstrzemięźliwości, do czujności nad wychowaniem moralnym i religijnym młodzieży i dziatwy, aby z rodzin katolickich nie wyrastali ateiści i poganie” (Każdy kapłan pracuje nad wprowadzeniem w życie Ślubów Jasnogórskich. Apel do duchowieństwa, Komańcza, VIII 1956). Poważne zagrożenie widział w alkoholizmie, który zaczęto uważać za chorobę społeczną, we wzrastającej liczbie związków niesakramentalnych i akceptacji możliwości rozwodów, które zostały prawnie usankcjonowane.

Pokazywał silny związek narodu i rodziny. Naród to dla niego rodzina rodzin. „Słusznie mówi się, że naród jest rodziną rodzin, bo narodowi, państwu i Kościołowi najwięcej dają rodziny, rodzice, mąż i żona” (S. Wyszyński, Tych Dwoje nadzieją narodu i świata. Słowo do rodzin zebranych na „Opłatku”, Gniezno, 1968). Podstawą kształtowania zdrowego człowieka jest rodzina. Rodziny stanowią z kolei o istnieniu państwa i narodu, warunkując jego tożsamość i rozwój. Dzisiaj w przestrzeni publicznej rzadko używa się słowa naród. Zastępuje się je słowami państwo, społeczeństwo, unikając odniesień do takich postaw jak patriotyzm, wspólnota, wiara, które, m.in. definiują pojęcie narodu.

W wielu miejscach Prymas przypomina, że rodzina jest naturalną i trwałą społecznością. Te jej atrybuty stanowią o wychowaniu zdrowego psychicznie i moralnie człowieka, zdolnego do podejmowania odpowiedzialnych decyzji. Człowieka wolnego! „Każdy, bowiem, kto chce władać państwem, narodem, Kościołem czy rodziną, musi naprzód nauczyć się władać sobą. (…) Umiemy wymagać od innych, zapominając często, że dobra, których pragniemy, rodzą się nie gdzie indziej, tylko w nas, w duszy i sercu człowieka. Tym większe mamy prawo stawiać wymagania innym, im bardziej sami je urzeczywistnimy” (Do górali tatrzańskich, Zakopane, kościół parafialny, 19 VIII 1957).

Człowiek wychowany w rodzinie potrafi nawiązywać właściwe relacje społeczne, ma poczucie obowiązku, w tym także obywatelskiego. Takie postawy są kształtowane, gdy jest ona zdolna do ponoszenia trudów i ofiar na rzecz jej członków. „Im człowiek jest lepiej ukształtowany w swojej osobowości przez życie rodzinne i pracę Kościoła, tym spokojniej wchodzi w głębię życia narodu i tym użyteczniejszy jest dla wspólnoty narodowej” (Sumienie prawe u podstaw odnowy życia narodowego. W uroczystość Objawienia Pańskiego, Warszawa, archikatedra Świętego Jana, 6 I 1981).

Życiu rodziny powinna towarzyszyć radość, ona pomaga ponosić wysiłki i wyrzeczenia. Prymas dostrzegał w niej wielką wartość psychologiczną. „Trudności życia, kłopoty, męki i bóle, niezgodne usposobienia czy też wady lub nałogi w życiu nabyte, taki czy inny ustrój państwa lub życia gospodarczego, nie odbierze wam radości. Bo największą radością dla was, matki i dla was, ojcowie, po ciężkim trudzie i męce pracy codziennej, jest wasza rodzina” (Kazanie na uroczystość Świętej Rodziny, Warszawa, kościół Świętego Michała, 13 I 1957).

Zagrożenia w prawidłowym funkcjonowaniu rodziny uderzają bezpośrednio w każdego człowieka i powodują jego wewnętrzną dezintegrację. Takim człowiekiem można łatwo manipulować. Dziś jesteśmy świadkami prawdziwej bitwy o młode pokolenie Polaków, o przyszłość naszego narodu, o nasze być albo nie być. 60 lat temu, gdy prymas Wyszyński formułował swój program, Polska była w podobnej sytuacji. Dlaczego dzisiaj nie skorzystać z dorobku człowieka, któremu dobro Polaków tak leżało na sercu? Zwłaszcza, że każde swoje słowo uwiarygodnił świadectwem życia.

Dorota Grzechocińska/http://e-civitas.pl/