Didier Reynders przez lata był jednym z głównych krytyków Polski na arenie europejskiej, oskarżając rząd Zjednoczonej Prawicy o naruszanie zasad praworządności. W listopadzie, podczas wizyty w Warszawie, wychwalał działania ministra Bodnara, stwierdzając, że widzi poprawę sytuacji w Polsce. W tym samym czasie w tle toczyły się śledztwa, które zakończyły się przeszukaniami jego nieruchomości przez belgijską policję zaledwie dwa dni po zakończeniu jego kadencji w Komisji Europejskiej.

Skandal wywołał lawinę komentarzy. Była premier Beata Szydło stwierdziła, że działalność Reyndersa i jego moralne pouczenia wobec Polski były jedynie przykrywką dla jego własnych nielegalnych działań. Piotr Muller zasugerował, że były komisarz może liczyć na „polityczny azyl” od swoich polskich sojuszników. Dr Michał Sopiński z Akademii Wymiaru Sprawiedliwości zauważył z kolei, że Reynders mógł być świadomy, jakie działania kryją się za zachwalaną przez niego „poprawą sytuacji” w Polsce.

Odwołanie komisji w tak kluczowym momencie budzi więc uzasadnione pytania o transparentność i motywacje polskiego ministra sprawiedliwości, Adama Bodnara. W efekcie skandal z udziałem Reyndersa rzuca cień na jego wcześniejsze krytyczne i zjadliwe raporty dotyczące Polski, w oczywisty sposób podważając ich wiarygodność.