To co robią nielegalni imigranci, którzy przybywają nieustannie na grecką wyspę Lesbos, można nazwać wojną. Obecnie sytuacja całkowicie wymknęli się spod kontroli. Nawet Służby porządkowe Grecji nie mogą dać sobie rady z coraz większym terrorem nielegalnych imigrantów.

Grecja nie jest miejscem do celowym dla imigrantów, to przysłowiowy przystanek na Zachód. Jednak to co dzieje się na wyspie Lesbos od kilku dni daje przedsmak tego, jacy to są imigranci.  W piątek około tysiąca uchodźców przebywających na greckiej wyspie Lesbos wszczęło regularne zamieszki w jej stolicy – Mitylenie. Interweniowała straż graniczna i policja, która zmuszona została do użycia granatów ogłuszających.

Wczoraj w nocy kolejny raz doszło do zamieszek imigrantów z grecką policją i strażą przybrzeżną. Imigranci chcieli siłą dostać się na statek płynący do Aten. I doszło do bijatyki. 

Najgorzej czują się w tym wszystkim mieszkańcy wyspy, którzy codziennie boją się tego, co się wydarzy, Jedna z Greczynek mówi: " 

Boimy się, codziennie jesteśmy zagrożeni. Wchodzą do środka. (…) Nie wiemy już, co robić. Ktoś musi coś zrobić, ktoś musi nas obronić. Przecież nie jesteśmy na wojnie, to my tu jesteśmy ofiarami, nie oni. Chcę wyjść do pracy i nie mogę. Moje dzieci nie mogą wyjść do szkoły. Zabrali nam nasze życie.Ktoś musi ich stąd zabrać. To jest miasto, a nie miejsce dla takich ludzi, jak oni. Są już wszędzie. Brzydko pachną, nie da się z nimi wytrzymać".

ZOBACZ FILM

philo