W sobotę została ponownie otwarta znacznie rozbudowana i zmodernizowana Izba Pamięci Generała Ryszarda Kuklińskiego na warszawskiej Kanonii. To kolejny ważny akt w przybliżaniu Polakom postaci jednego z największych bohaterów najnowszej historii. Prowadzący ją Filip Frąckowiak (syn śp. Józefa Szaniawskiego, który jako pierwszy domagał się w III Rzeczypospolitej rehabilitacji „pierwszego polskiego oficera w NATO”) dołożył wielu starań, aby założona przez jego ojca placówka muzealna przyciągała rodaków i rozsławiała imię jej patrona.
W ostatnich latach o gen. Kuklińskim mówi się i pisze w Polsce coraz więcej. Znaczącą rolę w popularyzacji jego dokonań odegrał film Władysława Pasikowskiego pt. „Jack Strong” (podobno Hollywood przymierza się do podjęcia tego tematu), który porwał szczególnie młodzież. Ludzie bardziej dociekliwi mogą czytać dwie bardzo rzetelne pod względem historycznym i faktograficznym książki: „Życie ściśle tajne” Benjamina Weisera oraz „Atomowego szpiega” profesora Sławomira Cenckiewicza. Ukazało się również sporo artykułów publicystycznych na temat samotnej misji polskiego oficera, który łamiąc literę przysięgi wojskowej w pełni zachował jej ducha.
W wielu miastach działają stowarzyszenia i kluby skupiające osoby, dla których gen. Kukliński jest wzorem poświęcenia w służbie słusznej sprawie. Mamy też dość dużo pomników i popiersi bohatera epoki zimnej wojny, a także ulic oraz instytucji publicznych jego imienia, m.in. International School of Bydgoszcz, w której nauki pobierają uczniowie 19 narodowości, w tym dzieci stacjonującego tam personelu NATO. W tym roku pojawiła się inicjatywa uczynienia z niego patrona jednego z warszawskich liceów ogólnokształcących i chociaż nie zakończyła się ona sukcesem, to jestem jednak przekonany, że wkrótce pojawią się podobne.
Rosnące zainteresowanie człowiekiem, o którym nie tylko w PRL, ale także przez długi czas w III RP (aż do drugiej połowy lat 90. ubiegłego wieku) nie mówiono albo nic, albo głównie źle wystawia nam dobre świadectwo jako narodowi. Polacy zawsze byli zanurzeni w przeszłość i z niej czerpali natchnienie do przeżywania teraźniejszości oraz do budowania przyszłości. Historyczni bohaterowie stanowią dla nas istotne punkty odniesienia, chętnie zagłębiamy się więc w meandry ich działań, zwłaszcza jeżeli musieli funkcjonować w bardzo trudnych okolicznościach i podejmować ogromne wyzwania nie tylko w patriotycznej, ale także w moralnej sferze.
Cieszy mnie, że generał Ryszard Kukliński budzi ciekawość, a w jej konsekwencji podziw, zwłaszcza w młodych pokoleniach rodaków. Mam nadzieję, że jest to zjawisko trwałe i już za kilka lat nikt nie będzie miał żadnych wątpliwości, aby zaliczyć go w poczet największych bohaterów w najnowszych dziejach nie tylko Polski, ale całego świata.
Jerzy Bukowski