Nie wierzą też często np. w Teorię Ewolucji – z czego wynikałoby, że powstające nowe gatunki musiałyby być nieustannie tworzone przez Boga na nowo. Ja natomiast uważam, że Pan Bóg stworzył ten świat w pewnym momencie. Moment ten fizycy nazywają Wielkim Wybuchem. Potem go kształtował (co nazywa się „sześcioma dniami” tworzenia). I od tego czasu rozwija się on tak, jak rozwijać się powinien – bo Ten, co był w stanie zaprojektować Big Bang, był na pewno w stanie przewidzieć, co się potem stanie – i nie musieć w to już się wtrącać. Inaczej musielibyśmy uznać, że był On istotą niedoskonałą, nie potrafi ącą przewidywać. I oczywiście Bóg potrafił nie tylko stworzyć świat w sensie statycznym, ale też stworzyć świat z wbudowanym weń schematem zmian. W szczególności – bo o to są najczęstsze spory – z mechanizmem ewolucji. A także ze skomplikowanym mechanizmem przywracania równowagi w przypadku jej zakłócenia – jeśli jest to konieczne. Lub nieprzywracania – jeśli On uważa, że takie stany powinny sczeznąć. Tak, poszczególne istoty powinny odchodzić z tego świata, by zrobić miejsce dla następnych. To jest korzystne dla gatunku.


Tak, gatunki też powinny wymierać, by stworzyć miejsce dla następnych. Dinozaury wymarły – i widać było to do czegoś potrzebne. Jednak nie tylko to.


Dziś cybernetycy znają już ogromna liczbę mechanizmów zwanych „sprzężeniami zwrotnymi”, które przywracają równowagę („ujemne”) lub przeciwnie – przyspieszają zniszczenie układu („dodatnie”). Być może takim mechanizmem jest ortolinijność: cechy przodka rozwijają się w potomkach coraz bardziej, coraz bardziej – aż, jak wielkie kły mamuta, powodują śmierć danej populacji lub gatunku. Jednak jestem przekonany, że Pan Bóg wmontował w nasz świat inne, bardziej skomplikowane mechanizmy – mechanizmy naprawiające działanie tych sprzężeń. Np. ograniczające procesy wymierania gatunków. Ograniczające np. zasadę ortolinijności. Jesteśmy bliscy początku ich badania. A na pewno są jeszcze mechanizmy naprawiające mechanizmy naprawiające tamte mechanizmy.


Jak daleko to sięga? A bo ja wiem? Może ad infi nitum – bo przecież Bóg jest w stanie stworzyć nieskończoną liczbę pięter układów.


Czy ktoś chce temu zaprzeczyć? Nie wiemy, jak to działa – i pewno nigdy nie będziemy wiedzieli. Już On na pewno zaplanował to tak, byśmy nie byli w stanie manipulować – i popsuć Jego dzieło. W każdym razie: wiara w to, że On może lub powinien interweniować w porządek świata, jest zanegowaniem Jego wszechmocy i wszechwiedzy. Jak to: przecież On wie wszystko, stworzył ten świat – i my byśmy chcieli, by teraz coś naprawił? To by znaczyło, że albo On nie wiedział, co nastąpi – albo że to, co On spowodował, nie jest optymalne, bo skoro trzeba to poprawiać. Jak widać, jestem przekonanym deistą. A tych, co uważają, że Bóg interweniuje (lub nawet powinien interweniować, do czego przynaglamy Go modlitwą, bo my wiemy lepiej od Niego, co powinno zajść…) w porządek świata, oskarżam o to, że uważają Go za partacza.


Janusz Korwin-Mikke

 

JW/Najwyższy Czas