Eryk Łażewski, Fronda.pl: Wojciech Jaruzelski napisał książkę „Stan Wojenny. Dlaczego…”. Książka zawiera tłumaczenie się Wojciecha Jaruzelskiego z podjęcia przez niego decyzji o wprowadzeniu Stanu Wojennego. A jak Pan wytłumaczyłby wprowadzenie Stanu Wojennego?
Krzysztof Wyszkowski, opozycjonista: Wojciech Jaruzelski to zdrajca, człowiek totalnie sowiecki, najgłębiej zsowietyzowany. Wykonał to polecenie, którego nie chciał wykonać - na przykład - jego poprzednik na stanowisku I Sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (KC PZPR) Stanisław Kania, który przez rok czasu opierał się użyciu siły wobec Solidarności. Dlatego Kania w październiku 1980 roku został odsunięty i Jaruzelski został nie tylko premierem, ale i Pierwszym Sekretarzem: Wielkorządcą, Gubernatorem w imieniu właśnie Sowietów. I zrobił to, czego mocodawcy sowieccy od niego żądali. To jest przykład totalnej zdrady.
Wojciech Jaruzelski twierdzi, że gdyby nie on, to Sowieci wkroczyliby do Polski. Wiemy, że to nieprawda…
Tak! Wiemy z bardzo wielu źródeł. Ale nawet wtedy przecież, wiedzieliśmy, że w ’79 roku Sowieci musieli wycofać się z Afganistanu. I teraz atak na PRL (śmiech) to byłoby coś już kompletnie niemożliwego. Przecież Breżniew dogorywał, system sowiecki łamał się. Wiadomo było, że Ameryka nie będzie ulegać – tak, jak poprzednio – tym właśnie krokom ze strony Związku Sowieckiego. I była to sytuacja najlepsza z możliwych do tego, żeby się właśnie opierać rozkazom z Moskwy. Węgrzy się opierali. Wszyscy się opierali! Nigdzie nie było tak źle, jak w Polsce. To Jaruzelski i inni ludzie najgłębiej zsowietyzowani, wykonujący te polecenia sowieckie, zablokowali w Polsce rozwój na przynajmniej osiem lat. A przecież pamiętając o kosztach, trzeba polskie straty cywilizacyjne w stosunku do Wolnego Świata, a szczególnie do Europy Zachodniej, liczyć na ponad dekadę. To jest w życiu nowoczesnego, współczesnego państwa i społeczeństwa, strata zupełnie historyczna. Należy powiedzieć, że nastąpiło wówczas długie „zamrożenie” Polski, a pamiętajmy, że ’89 rok nie był odmrożeniem. On był tylko jakąś przerwą w zamrożeniu. Ale to rujnowanie Polski, które nastąpiło po 1989 roku po to, żeby nomenklatura mogła rozkraść majątek narodowy, to były jakby dalsze konsekwencje Stanu Wojennego – tej zbrodni. To jest coś, co można porównać chyba tylko z najazdem szwedzkim w XVII wieku, z rozbiorami, czy z Drugą Wojną Światową, z czymś zupełnie skrajnym.
Wojciech Jaruzelski w przywołanej wyżej książce sugerował to, że 12 grudnia – na dzień przed wprowadzeniem Stanu Wojennego – miał myśli samobójcze, że dotykał „chłodnej rękojeści pistoletu”. Czy Pan mu wierzy?
Nie wierzę (śmiech)! Myślę, że rzeczywiście jest w nim coś babskiego, histerycznego. Ale nawet ta histeria jest udawana. To kompletny Sowiet, który w dodatku udaje starą babę. I też mu to nie wychodzi.