Fronda.pl: Jedno z częściej poruszanych pytań zwłaszcza przez młodych, ale i starszych katolików, m.in. na forach internetowych, dotyczy muzyki. Czy istnieje coś takiego jak zła muzyka? Czy słuchanie na przykład agresywnego metalu, czy agresywnego w treści rapu jest czynem grzesznym? Jak powinniśmy patrzeć na tę kwestię?

Ks. prof. Robert Skrzypczak: Muzyka sama w sobie nie jest ani dobra ani zła. Jest pewnym środkiem przekazywania emocji, jest pewną opowieścią, jest przyjemnością, towarzyszy podkreślaniu świąteczności przeżywania różnych wydarzeń życiowych. Czasem jest lepszym wyrazem niż słowa do opowiedzenia zawartości duszy czy serca. Jest pewną formą wyrażania żalu bądź żałoby, lub też odwrotnie, radości czy uwielbienia. Natomiast w tym sensie muzyka, która stanowi pewne medium, środek przekazu, powtórzę, nie jest ani dobra ani zła, jak każde medium. Może być użyta w dobrym celu, może być także użyta w złym celu. Wiemy, że muzyka stanowi bardzo ważny element np. zaślubin. Gdy człowiek jest szczęśliwy, ma ochotę nucić coś pod nosem czy śpiewać. Muzyka ma także charakter religijny, świąteczny. Ludzie wyrażają nią swoją wiarę, uwielbienie Boga.

Jak wspomniałem, muzyka może być użyta do złych celów, np. muzyka połączona z pewnym rytmem może służyć także kultom pogańskim, wprawia ludzi w trans. Wiemy, że muzyka towarzyszy np. obrzędom magicznym typu voodoo lub też innym obrzędom, podczas których jest oddawana cześć pogańskim bożkom czy szatanowi. Muzyka może też nieść przesłanie pozytywne, typu przesłanie pokoju, podkreślania wartości humanistycznych, godności człowieka. Muzyka czasem może też odzierać człowieka z godności, wtedy, kiedy jest nachalna, skierowana przeciwko niektórym ludziom, czasami niesie przesłanie nienawiści. W tym sensie czasem może nieść przesłanie satanistyczne. Takim rodzajem muzyki posługiwali się np. artyści związani z rewolucją ’68 roku, którzy tworzyli muzykę pod wpływem środków psychodelicznych albo halucynogennych, poddawali się seansom narkotycznym tworząc muzykę. Ona miała już w założeniu pewne właściwości uwodzące, mające nakłaniać, nastrajać innych ludzi do sięgania po narkotyk.

 Muzyka może budzić też w człowieku emocje dobre, ale i złe. Po grę pewnych instrumentów sięgano w czasie wojny, żeby nastroić ludzi do walki, czasami do nienawiści. Wiemy też, że czasami muzyka była wykorzystywana klinicznie do czegoś, co nazwałbym odzieraniem ludzi z nadziei. Hitlerowcy dokonywali egzekucji puszczając np. Tango Milonga. Ktoś inny zaś poddawał ludzi torturom przy muzyce Bacha czy Beethovena, aby muzyka w tym momencie jeszcze bardziej służyła za ekwiwalent szyderczego śmiechu nad ofiarą.

Powtórzę zatem, że muzyka sama w sobie jest niewinna jako środek przekazu, natomiast w zależności od tego, z jakimi intencjami jest wykorzystywana, może nastrajać człowieka ku dobru, może także nakłaniać ku złemu.

A co w przypadku, gdy ktoś słucha muzyki  metalowej czy innej, podobnie agresywnej, ale nie do końca zdaje sobie sprawę z treści, które się w niej znajdują? Powinien ten fakt wyznać na spowiedzi?

Grzech ciężki zawsze wymaga spełnienia trzech warunków: musi być podejmowany z pełną świadomością, musi być całkowicie dobrowolny i dotyczyć tzw. poważnej materii. W tym sensie ludzie nieraz nieświadomie mogą poddawać się takiemu negatywnemu działaniu muzyki w tym sensie, że muzyka może nastrajać do innego rodzaju grzechu, np. grzechu apostazji, wyrzeczenia się Boga i uwielbiania np. jakichś wyobrażeń pogańskich, czy wręcz mamy do czynienia z muzyką satanistyczną, która nosi przesłanie typowo satanistyczne. Może też być muzyka, która może przekazywać złe emocje, np. nieść w sobie przesłanie agresji, generować złość, bunt. Oczywiście jeśli ktoś nieświadomie poddaje się takiej muzyce, nie popełnia grzechu śmiertelnego, chyba że słuchanie takiej muzyki ułatwia, umożliwia, nastraja do popełnienia jakiegoś grzechu ciężkiego.  Nieraz zła muzyka może doprowadzić kogoś do aktu nienawiści albo do aktu związanego z wyrzeczeniem się wiary, czy też do kłamstwa.

Muzyka może mieć też charakter regeneracyjny, to znaczy ma siłę przywracania w człowieku harmonii, nastrajania ku dobru. Jest też inną formą głoszenia człowiekowi Dobrej Nowiny. Albo muzykoterapia – ma właściwości pomocnicze w celu wyprowadzania człowieka ze stanów nerwicowych czy też ma działanie antystresowe. Nieraz muzyka sprzyja budowaniu relacji. Niejedna para zdołała dotrzeć do małżeństwa i założyć piękną rodzinę poprzez muzykę, muzykę, która sprzyjała spotkaniom, tańcowi. Sam pamiętam piękne zdarzenie w pewne witanie Nowego Roku, to budowanie komunii, relacji między dwojgiem ludzi, które odbywało się właśnie dzięki muzyce. Wtedy muzyka była pewnym podarunkiem, który sobie składaliśmy. My, z naszej polskiej strony, zaproponowaliśmy nasze polskie kolędy, ktoś inny zaproponował pieśń z Tyrolu, jeszcze ktoś inny flamenco a jeszcze inni muzykę sycylijską i arie neapolitańskie.

Dziękujemy za rozmowę.