Rafał Antczak we "Wprost" pisze, że "według danych ONZ ponad połowa imigrantów napływających obecnie do krajów UE pochodzi z Syrii, 14 proc. z Afganistanu, 7 proc. z Erytrei i po około 3 proc. z Iraku, Pakistanu, Nigerii i Somalii. Wśród imigrantów 73 proc. stanowią mężczyźni, reszta to prawie po równo kobiety i dzieci. Zdecydowana większość imigrantów to muzułmanie. Na podstawie danych z krajów zachodniej Europy przyjmuje się, że w ramach łączenia rodzin (prawo UE) każdy dorosły imigrant sprowadza pięciu-dziesięciu członków rodziny, więc z 800 tys. imigrantów, którzy dotarli już do Europy, za kilka lat będzie 4-9 mln. Jeśli się weźmie pod uwagę wysoki wskaźnik dzietności wśród muzułmanów (trojepięcioro dzieci), można się spodziewać, że liczba ta zwiększy się w ciągu jednego pokolenia do 10-30 mln, co stanowi od 2 do 6 proc. obecnej populacji UE. Razem z obecnie mieszkającymi imigrantami przekroczony zostanie poziom 10 proc. europejskiej populacji, który to zwykle wyzwala poważne problemy ekonomiczno-społeczno-polityczne". Te dane mówią, że za kilka lat muzułmanie będą ogromną populacją w Europie, która zagrozi tradycyjnej wartości Zachodu jaką jest chrześcijaństwo. 

Ale nie to jest najgorsze. Europejska lewica kieruje się ogłupiającą polityczną poprawnością, która ma jeden cel: zniszczyć chrześcijaństwo w Europie. Bo jak inaczej interpretować fakt, że "europejska lewica akceptuje praktyki mniejszości sprzeczne z wartościami europejskimi, w tym lokalne stosowanie szariatu czy odrzucenie równouprawnienia kobiet. Lewicowy pomysł przymusowych kwot uchodźców rozdzielanych z automatu przez Brukselę oznacza albo ścisłą integrację imigrantów – ergo bankructwo idei multikulti – albo koniec uniwersalności europejskich wartości. Trzeciego wyjścia nie ma" - pisze Antczak. I słusznie.

Dziś chrześcijańscy Europejczycy muszą zebrać siły i razem odnowić ducha chrześcijańskiego w Europie. Jedną z najważniejszych spraw jest to, by poszerzać rodziny. Im więcej dzieci, tym bezpieczna przyszłość Europy. Innej drogi nie ma!

Philo