Być może jestem nieco uprzedzony, bo pamiętam taką wielką epopeję pod hasłem „jednoczenie polskiej prawicy” w latach '90, kiedy to skończyło się niesławnej pamięci konwentem św. Katarzyny. Pamiętam wszystkie manewry, jakie wykonywał wtedy Jarosław Kaczyński, który głośno deklarował, że "tylko zjednoczenie" i "musimy to zrobić", bo takie jest oczekiwanie elektoratu, a jednocześnie robił wszystko, by do żadnego zjednoczenia nie doszło. A kiedy konkurencja wyzdychała, w ostatnim momencie ruszył do wyborów pod hasłem „musicie głosować na nas, bo jak zagłosujecie na innych rozbijaczy, którzy niszczą jedność prawicy, to tylko zmarnujecie głos”.

 

Niestety, obawiam się, że to jest wstęp do powtórki z tej sytuacji. Z tego, co słyszeliśmy w sobotę, to w gruncie rzeczy liderzy obu frakcji merytorycznie mają rację. Jarosław Kaczyński oczywiście ma rację w tym, że jedna partia byłaby skuteczniejsza niż dwie. Pytanie tylko, czy to ma być partia, czy dwór rządzony przez jedną osobę. Zbigniew Ziobro zaś niewątpliwe ma rację w tym, że jeżeli Jarosław Kaczyński uprze się, żeby kandydować na prezydenta, to znowu skończy się to tak, że nawet jeśli ludzie po raz kolejny dadzą się jakoś namówić i po raz kolejny uwierzą w prezesa , to w ostatniej chwili on coś palnie o Gierku albo Angeli Merkel i wszystko zmarnuje. I znowu skończy się to przegraną.

 

To jest dokładnie ta sama gra, którą ja pamiętam z lat '90. Mógłbym opowiadać dużo anegdot, jak to wtedy Jarosław Kaczyński rozgrywał. Pojawiła się na przykład taka inicjatywa zrobienia spotkania zjednoczeniowego, które miało być spotkaniem naprawdę merytorycznym. Ci wszyscy ludzie mieli porozmawiać i dopiero wtedy dać jakiś konkretny komunikat dla prasy. Jarosław Kaczyński jako prezes PC miał przybyć na to spotkanie, ale w momencie, kiedy wszyscy na niego czekali, bo się spóźniał, zrobił konferencję prasową, na której przedstawił to, nad czym miały się odbywać obrady jako swój pomysł na zjednoczenie prawicy. I wezwał pozostałych, żeby przestali rozbijać jedność prawicy. Niestety, w moim odczuciu to jest powtórka tych samych numerów.

 

Not. eMBe