Nocą z 29 na 30 sierpnia 1943 roku UPA, wspierana przez ukraińskich chłopów ze wsi Leśniaki i Zapole, zaatakowała polskie wsie Kąty, Ostrówki, Wola Ostrowiecka, Stary i Nowy Gaj oraz inne osady w powiatach Luboml i Kowel. Ofiary były zabijane w swoich domach, na podwórkach, a do uciekających strzelano. Ciała żywych lub martwych wrzucano do studni. Atak był tak brutalny, że w wielu przypadkach ciała były masakrowane do tego stopnia, że nie można było ich później rozpoznać.
Relacje ocalałych z tej rzezi są wstrząsające. Antoni Łysiak, który przeżył masakrę w Ostrówkach, wspomina, jak z jego siedmioosobowej rodziny zamordowano rodziców i dziadka. Łysiak działał w lokalnej konspiracji i wraz z kolegami pełnił wartę, gdy nad ranem usłyszeli strzelaninę. Udało mu się ukryć w stodole, dzięki czemu ocalał. Wspomina, jak UPA zwodziła mieszkańców, nakazując im zebrać się w szkole, gdzie rzekomo wszystko miało zostać wyjaśnione. Gdy ludzie przybyli, zostali rozdzieleni – mężczyzn zabijano siekierami i maczugami, a kobiety, dzieci i starców wyprowadzano do lasu, gdzie zostali rozstrzelani.
Po rzezi do wsi dotarli żołnierze 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej, którzy natrafili na zbiorowe mogiły i ciała ofiar. Jeden z żołnierzy, Tadeusz Kański ps. „Muszka”, spisał wspomnienia z tego tragicznego dnia, opisując widok ciał ułożonych w rowie, nadpalonych i zbezczeszczonych. Obrazy te pozostawiły trwały ślad w jego pamięci, a ich opis do dziś porusza do głębi.
Zbrodnie UPA na Wołyniu stanowią jedno z najciemniejszych rozdziałów w historii relacji polsko-ukraińskich. W Ostrówkach i Woli Ostrowieckiej zginęło odpowiednio co najmniej 474 i 568 osób. Wśród ofiar byli m.in. miejscowy proboszcz ks. Stanisław Dobrzański oraz brat zakonny Józef Harmata. Ksiądz Dobrzański, który namawiał mieszkańców do organizacji samoobrony, został schwytany i brutalnie zamordowany przez oddziały UPA.
Cały tekst można przeczytać TUTAJ.