82-letni Korwin-Mikke, pomimo że jakimś czas temu, wydawałoby się, na dobre „wypadł” z poważnej polityki, łatwo nie odpuszcza. Zadeklarował właśnie, że zamierza wystartować w wyborach prezydenckich.

Swoją decyzję w przedmiocie kandydowania Korwin-Mikke uzależnił jednak od zgody Grzegorza Brauna, który… również nosi się z zamiarem kandydowania.

Taka decyzja oznacza, że ta część polskiej prawicy, która wywodzi się z zakładanych przez Korwina partii, może mieć aż 3 kandydatów: Sławomira Mentzena, Grzegorza Brauna i właśnie Korwin-Mikkego.

„Celem tych wyborów jest dla nas umocnienie i rozszerzenie pozycji Prawicy. Przypominam, że przy „Okrągłym Stole” postanowiono, że Prawicy w Polsce nigdy nie będzie, KL-D (obecnie PO) miało udawać liberałów, Porozumienie CENTRUM (obecnie PiS) miało udawać konserwatystów, SLD - Lewicę, PSL - ludowców - i ten projekt śp.gen. Czesława Kiszczaka trwa. Ale już się chwieje - i musi upaść, jeśli Polska ma przetrwać” – napisał Korwin-Mikke w mediach społecznościowych.

Dalej Korwin skrytykował obecnych liderów Konfederacji Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena.

„Pod naciskiem PiSu kol.kol.Bosak i Mentz machnęli ręką na wszystkich trzech Założycieli KONFEDERACJI, czyli kol.kol.Brauna, Winnickiego i mnie - i najchętniej by o nas i postulatach Prawicy zapomnieli, bo przeszkadzają im one w zdobywaniu głosów mugolów” – napisał.

Dalej Korwin stwierdził, że kompromis to śmierć idei, a on będzie politykiem bezkompromisowym. Posłużył się tutaj oryginalnym porównaniem do… chrześcijaństwa, judaizmu i islamu.

„ONI mają pieniądze i media - ale to nie powód, by iść na kompromisy. Kompromis - to śmierć Idei. Chrześcijaństwo, judaizm, islam są dziś potęgą, bo Chrystus, Mahomet i Mojżesz nie szli na kompromisy z wyznawcami Baala. Gdyby poszli - zeszliby na poziom małych sekt” – czytamy.