W Piosence o końcu świata jest wers wszystkim chyba znany: „Dopóki trzmiel nawiedza różę / Dopóki dzieci różowe się rodzą / Nikt nie wierzy, że staje się już.” -

A jeśli Miłosz miał rację? Cesarstwo Rzymskie też miało trwać wiecznie. Stworzyło prawo do dziś wykładane na uniwersytetach Zachodu, akwedukty, znakomite drogi (Via Appia liczyła 630 km) imponujące gmachy, sztukę i literaturę No i posiadało niezwyciężoną armię. A jednak runęło, niezdolne oprzeć się barbarzyńcom. Jednakże – i to ważne - w postaci Cesarstwa Bizantyjskiego trwało jeszcze przez 1000 lat.

Bywa jednak, że upadek cywilizacji ma charakter nagły. Cline opisuje, co zna jak nikt: kultury minojską i mykeńską, Hetytów, Filistynów i inne ludy tamtych okolic i tamtego czasu. Ludy późnego brązu rozwinęły cywilizację wyrafinowaną i twórczą. Oto błahy, więc tym ciekawszy przykład: niejaki Zimri-Lim z królestwa Mari w 1750 r. pne. w liście do syna napomina, by starannie oczyścić ściągnięty z gór lód. Pan ten był bowiem dumny ze swoich lodziarni, w których zimą gromadzono lód, aby latem użyć go do… drinków. Drink z pitnego miodu i soku z granatów z lukrecją cieszył się największym powodzeniem.

Większej naturalnie wagi były osiągnięcia architektury. Wznoszono rozległe, wielopiętrowe pałace, zdobione freskami, wyposażone w łazienki, wodociągi i kanalizację. Były ośrodkami władzy i kultu. Rolnictwo i rzemiosło kwitły, podobnie jak handel. Posługiwano się kilkoma charakterami pisma. Prowadzono gry dyplomatyczne. Państwa późnego brązu były stabilne, ugruntowane w kulturze, sprawnie zarządzane.

Cywilizacja podobna do naszej, zwłaszcza gdy porównamy naturę przepływów ekonomicznych. Skala wymiany handlowej – a w konsekwencji – uzależnienie od produkcji zewnętrznej było bliskie temu, co obserwujemy dzisiaj u nas.

Cline twierdzi, że cywilizacje upadają, gdy dochodzi do kryzysu „wszędzie, wszystkiego, jednocześnie”.

W 1177 roku nastąpiły inwazje migrantów nazywanych Ludami Morza. Niewiele o nich wiemy: być może przybywali szukając lepszego miejsca do życia, a może tylko wojaczki i łupów. Zostali odepchnięci. Faraon Ramzes szczycąc się zwycięstwem napisze że: „zostali pokonani i zniszczeni we własnych krajach. Ich serca zostały zabrane; ich dusze odleciały”.

Jeśli odleciały, to na krótko. Bo w tym czasie na skutek zmian klimatycznych pojawiły się straszliwe susze, trzęsienia ziemi i wybuchy wulkanów, a z nimi - zaraza. Przepływy handlowe zostały zakłócone, co kompletnie rozchwiało gospodarkę. Wszędzie. Bo państwa późnego brązu połączone skomplikowaną siecią więzi wszelkiego rodzaju ściśle współpracowały. To co przyniosło im bogactwo i rozwój, stało się kluczowym czynnikiem ich upadku.

Plagi wyżej wymienione dotknęły bowiem wszystkich w tym samym czasie. Ludzie marli i ginęli. W ciągu zaledwie kilku lat pozostało ich mniej niż połowa. Na osłabione królestwa najeźdźcy wrócili z impetem. Zaczęły się wieki ciemne.

Prof. Eric H. Cline stawia tezę, że najistotniejszą z przyczyn gwałtownego upadku cywilizacji brązu i całkowitej niemal dezintegracji, która zdarzyła się w ciągu zaledwie kilku lat, była nadmierna współzależność. Można z nim polemizować ale jak, jeśli to on jest najwybitniejszym z historyków tego okresu.

Kiedy w roku 1919 Paul Valéry pisał, że „cywilizacje są śmiertelne” nie przypuszczał jak daleko posunie się globalizacja. I nie mógł przewidzieć, jak kruche mogą być cyfrowa gospodarka i cyfrowa kultura.